„Sieci”: Dzielące feminatywa
Z profesorem KUL, kierownikiem Katedry Języka Polskiego w Instytucie Językoznawstwa, rozmawia Dorota Łosiewicz
Prof. Grażyna Majkowska z UW zauważyła, że „jesteśmy w takim momencie, w którym używanie żeńskich nazw zawodów lub niechęć wobec nich, stają się podstawą do przewidywania preferencji politycznych i światopoglądu człowieka. Język stał się narzędziem utrwalania podziałów społecznych i wyrażania sympatii politycznych”. Zgadzam się z prof. Majkowską, że to zjawisko bardzo niepokojące – mówi na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” dr hab. Henryk Duda.
Rozmówcy poruszają kwestię feminatywów. Profesor Duda zaznacza, że nie rażą go one jako językoznawcy. Jednocześnie zauważa, że to, co nie razi naukowca, może razić użytkownika języka. Wyjaśnia:
[…] tworzenie feminatywów […] to normalny proces w językach słowiańskich […]. Skoro pojawiła się grupa kobiet, która zajmuje stanowiska niegdyś niedostępne dla kobiet, to naturalnie poszukuje się nowych nazw […].
Językoznawca zwraca jednak uwagę na kwestię formantu, przy pomocy którego tworzony jest konkretny feminatyw.
Ministerka czy ministra? […] O tym, jaka forma się przyjmie, zadecyduje uzus, czyli zwyczaj, praktyka. To użytkownicy języka zdecydują, która forma zyska status normy. Uzus ma to do siebie, że jest oporny wobec sugestii i odgórnych prób narzucania rozwiązań. Językoznawcy np. od lat walczą z różnymi błędami językowymi, a potem i tak okazuje się, że te błędy zwyciężają i w końcu trzeba je zaakceptować.
Profesor dodaje, że w naszym przypadku dyskusja ma również charakter polityczny i światopoglądowy.
– Język stał się narzędziem utrwalania podziałów społecznych i wyrażania sympatii politycznych […]. Używanie feminatywów motywuje się zwykle […] etycznie, tzn. chodzi o równość płci. […] dziś w Polsce ta kwestia zeszła na drugi plan. Ci, którzy walczą o feminatywa, […] robią to mniej z powodów etycznych, a bardziej z politycznych. Chodzi o zasygnalizowanie, po której stronie sceny politycznej ktoś się lokuje. […] prowadzi to do społecznej polaryzacji oraz zwiększania napięć i to jest bardzo niepokojące. […] za pomocą języka świadomie wzmacnia się i utrwala podziały.
Językoznawca zauważa, że na razie nie mamy alternatywy dla form generycznych, czyli form męskich stosowanych w odniesieniu do kobiet i mężczyzn, np. w dokumentach. Ekspert stwierdza, że używanie feminatywów może mieć odwrotne znaczenie od zakładanego:
[…] kobieta mówi o sobie „jestem ministrą” lub „jestem ministerką”, mówi to jako kobieta, podkreślając swoją płeć […]. Nie ma neutratywu, którego można by użyć w tej sytuacji. Nie mamy go, ponieważ do tej pory nie był potrzebny […]. Pewna część kobiet nie chce, by używać wobec nich feminatywów, bo to odbiera powagę funkcji […]. Sufiks -ka w języku polskim […] tworzy także wyrazy zdrobniałe. Trzeba widzieć więc cały ten szeroki kontekst kulturowy. To wcale nie znaczy, że nowe feminatywa z sufiksem -ka się nie utrwalą. Ale te procesy są długotrwałe i wymagają przyzwyczajenia użytkowników języka i konwencjonalizacji.
W podsumowaniu profesor puentuje:
Dzisiejsi zwolennicy feminatywów nie patrzą na problem w ten sposób, gdyż zwyciężył symetryzm, czyli zasada, że jak jest równo, to jest dobrze. Każdy problem lingwistyczny jest złożony i zakorzeniony w kontekstach historycznych. Dziś przestaliśmy zwracać uwagę na te kulturowe zaszłości z powodu silnej opozycji między grupami używającymi feminatywów i tymi, którzy nie są im przychylni. Co więcej, wybieramy środki językowe, by pokazać, kto należy do naszej wspólnoty komunikacyjnej.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace. Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.