„Sieci”: Chcą zniszczyć nasze dzieci
Rozmowa z Hanną Dobrowolską na łamach tygodnika "Sieci"
Wychowanie do życia w rodzinie uczyło, jak zakładać rodzinę, tymczasem edukacja seksualna zawarta w edukacji zdrowotnej uczy, jak zakładać prezerwatywę – z Hanną Dobrowolską, polonistką, autorką podręczników szkolnych do języka polskiego dla kl. 4–6 oraz nauczania początkowego, współzałożycielką Ruchu Ochrony Szkoły, rozmawia Dorota Łosiewicz.
Ministerstwo Edukacji Narodowej zamierza wprowadzić do programu szkolnego obowiązkowy przedmiot edukacja zdrowotna, który ma zawierać komponent w postaci edukacji seksualnej. Zakończone konsultacje społeczne pokazały, jak duży jest sprzeciw, wobec tego przedmiotu i jak duże zagrożenie dla młodych ludzi on generuje. Hanna Dobrowolska współzałożycielka Ruchu Ochrony Szkoły zwraca na łamach tygodnika „Sieci” uwagę, że ten projekt jest wynikiem błędnie pojmowanej profilaktyki.
– Autorzy podstawy twierdzą, że przyświeca im profilaktyka, tymczasem podjęli działanie na tyle nieprofesjonalne, że można im zarzucić zerową wiedzę i przygotowanie z zakresu profilaktyki – wskazuje Hanna Dobrowolska i wyjaśnia, że – […] nie można stosować pozornej profilaktyki, która sprowadza się do tego, że w efekcie wywołuje się zjawiska, z którymi rzekomo się walczy. To przysłowiowe gaszenie ognia za pomocą benzyny. […] To raczej profilaktyka selektywna i wskazująca, a one są zawężające i skierowane do grup wysokiego ryzyka, czyli np. do młodzieży, która przejawia zachowania antyspołeczne czy dla uczniów z rodzin z zespołem alkoholowym. Do tych grup kieruje się inne metody profilaktyki, głębsze, mocniej drążące problem. Tymczasem właśnie ten rodzaj profilaktyki zastosowano tu wobec wszystkich uczniów. W efekcie dziecko, które nie styka się pewnymi problemami czy zachowaniami ryzykownymi, nie znało ich, dowie się o nich w szkole. Dzieje się to za wcześnie, za szeroko i za głęboko.
Dobrowolska zwróciła uwagę również na to, że projekt MEN nie wspomaga budowania więzi rodzinnych i nie jest wsparcie dla rodzicielstwa.
– Ta podstawa jest antyrodzinna, małżeństwo nie jest w niej wartością, podobnie zresztą jak rodzina. Rodzicielstwo nie jest wartością. Mamy za to drastyczne szczegóły, choćby na temat zachowań autoseksualnych (czyli masturbacji) zaliczonych do normy medycznej, w rozdziale o dojrzewaniu przedstawione dzieciom w wieku od lat 9. Niebezpieczne treści są także w rozdziale o zdrowiu społecznym, np. związane z traktowanymi na równi różnymi modelami rodziny. Mamy też wywoływanie w dzieciach postawy roszczeniowej przez uświadamianie praw dzieci i obowiązków dorosłych bez podkreślenia obowiązków dzieci. Brak kształtowania zachowań prospołecznych, autokontroli, poczucia obowiązku.
Trzeba zwrócić uwagę, że wprowadzenie edukacja zdrowotna będzie zamachem na prawa rodziców.
– Ta propozycja w istocie łamie prawa rodziców zagwarantowane w art. 48 i 53 konstytucji RP. […] Propozycje MEN cofają nas do rozwiązań sprzed 1952 r., bowiem takie zawłaszczanie praw rodziców miało miejsce w głębokim PRL. Później uwzględniano prymat rodziców w wychowaniu dziecka. Taka postawa przedstawicieli rządu polskiego to podżeganie do łamania konstytucji. A wykonawcami tego zadania mają być pracownicy oświaty: nauczyciele, dyrektorzy szkół – podkreśla Hanna Dobrowolska.
Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne online w ramach subskrypcji wPolityce.pl: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce24 na 52 kanale telewizji naziemnej oraz u operatorów: Vectra - 825. Polsatbox - 196. Play 65. Netia 192. Orange 32. Evio 43 oraz na stronie www.wPolsce24.tv