"Sieci": Bye-bye Małgosia!
Kandydatka Platformy Obywatelskiej na prezydenta ciągnie partię na dno, ale nadal nie wiadomo, jak się jej pozbyć - pisze na łamach tygodnika "Sieci" Stanisław Janecki.
Publicysta zwraca uwagę, że wspieranie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i prowadzenie jej kampanii prezydenckiej przestały być głównym problemem dla Platformy Obywatelskiej. Zaczęło się za to kombinowanie, jak z najmniejszym uszczerbkiem dla własnego wizerunku wycofać kandydatkę z wyborów.
- Dlaczego Małgorzata Kidawa-Błońska stała się dla partii ciężarem nie do uniesienia? Dlaczego stało się to oczywiste zarówno dla nowego przewodniczącego Borysa Budki, jak i dla jego poprzednika Grzegorza Schetyny, że ciągnie ona Platformę Obywatelską na dno? Wszystkie jej zalety, m.in. spokój, stateczność, pochodzenie, prezencja, polityczna nieostrość, wyczerpały się mniej więcej po dwóch tygodniach kampanii. Potem był już tylko gwałtowny zjazd. Ujawniło się jej kompletne niezrozumienie polityki, absolutne dyletanctwo w najważniejszych dziedzinach (gospodarka, finanse, bezpieczeństwo, polityka zagraniczna, energetyka), problemy z poprawnym wysławianiem się, gubienie sensu i logiki nawet w krótkich wypowiedziach - odnotowuje Janecki.
- Najpierw tylko Grzegorz Schetyna łapał się za głowę, słuchając i oglądając własną kandydatkę na najwyższe stanowisko w państwie, a potem także nowe kierownictwo musiało uznać, że „królowa jest naga”. Nie tylko w sondażach zaczął ją doganiać Władysław Kosiniak-Kamysz ( jej spadało, jemu rosło), ale cała Koalicja Obywatelska zaczęła tracić. Wtedy w partii zaczęto szukać jakiegoś pretekstu, by się kandydatki pozbyć – w miarę elegancko, choć bez przesady. To „bez przesady” wynika z tego, że sama Małgorzata Kidawa-Błońska nie widzi swoich błędów i tego, co złego robi partii. Dlatego była zdziwiona, a nawet zniesmaczona najpierw wypowiedziami Schetyny, następnie Budki. A później praktycznym odcięciem partyjnego wsparcia dla jej kampanii - czytamy.
Janecki zwraca przy tym uwagę, że zawieszenie kampanii przez Kidawę-Błońską wynikało z jej faktycznego wstrzymania przez partię.
- Gdy najpierw Grzegorz Schetyna, a potem także Borys Budka zaczęli rozważać „nowe otwarcie”, czyli zresetowanie wyborów prezydenckich tak, żeby nawet od nowa wyłaniać kandydatów, w tym przeprowadzić nowe prawybory w Platformie Obywatelskiej, wynikało to z możliwości skorzystania z okazji, która może się nie powtórzyć. A tą szansą byłoby wprowadzenie któregoś ze stanów nadzwyczajnych w związku z rozszerzającą się epidemią. Konstytucyjnie zarejestrowanych komitetów wyborczych i kandydatów nie da się odwołać, chyba że sami się wycofają. I apele PO o wycofanie się wszystkich opozycyjnych kandydatów zmierzają do tego, aby można było zresetować wybory i wymienić Małgorzatę Kidawę-Błońską - puentuje Stanisław Janecki.
Więcej w najnowszym świątecznym wydaniu tygodnika „Sieci”, w sprzedaży od 6 kwietnia br., także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, by przeczytać bieżące wydanie tygodnika, nie trzeba przecież wychodzić z domu, wystarczy kliknąć − http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.