Samo nie przyjdzie
Rok 2013 przyniósł zasadniczą zmianę na scenie politycznej: opozycja objęła wyraźne prowadzenie w sondażach. Zmiana wydaje się trwała. Szansa na nowy, lepszy rząd po wyborach roku 2015 przestaje być mrzonką. Oczywiście dzisiejsza władza wspierana po cichu przez SLD i Palikota może liczyć na przedłużenie swoich rządów.
PiS, by mogło rządzić samodzielnie, musi przecież zdobyć ponad 40 proc. głosów i nawet Polska Razem Gowina, jeśli wejdzie do Sejmu, może nie wystarczyć. Kaczyński nie może więc delektować się realnym sukcesem, musi wymagać od swojego obozu jeszcze więcej. W tym kontekście najczęściej radzi mu się otwarcie na mniejsze środowiska, także te, które w trudnych chwilach po Smoleńsku opuściły pole bitwy. W którymś momencie takie szerokie otwarcie może okazać się niezbędne, ale spieszyć się nie ma gdzie. Dawni secesjoniści z jednej strony wzmocnią PiS, lecz z drugiej – osłabią. Nie są przecież samym dobrem, wraz z nimi przyjdą spory, urazy, wielkie ambicje oraz dalekie plany. Dziś kierunek powinien więc być inny: sięgnięcie po rezerwy, które wciąż są, a które można wydobyć tylko ciężką pracą. Poszczególne grupy społeczne (np. nauczyciele, rolnicy, przedsiębiorcy itp.) muszą wiedzieć, kto do nich mówi i co im proponuje. Z kolei odpowiedzią na profesjonalizm propagandowy władz musi być profesjonalna polityka medialna poparta badaniami, pracą wielu zespołów, myśleniem na poziomie psychologii społecznej. Szansy, którą widać na horyzoncie, Polska patriotyczna nie może zmarnować.
Jacek Karnowski, redaktor naczelny