Rokita we "wSieci": Wrogie przejęcie
Co dalej z Ryszardem Petru i Platformą?
Nowoczesna jest dzieckiem dwóch wielkich konfliktów politycznych: tego o OFE sprzed dwu lat i tego rozgrywającego się obecnie – o Trybunał. Gdyby nie było choć jednego z nich, Ryszard Petru dziś nie byłby zapewne liderem opozycji, a założone przez niego stronnictwo w najlepszym razie wycierałoby sejmowe kąty gdzieś na marginesie realnej polityki
- pisze Jan Rokita łamach nowego wydania tygodnika „wSieci”.
Przypadek ów raz jeszcze dowodnie pokazuje, że prawdziwe partie rodzą się z rzeczywistych i doniosłych wydarzeń politycznych, prawie nigdy natomiast nie powstają ani z rozłamów personalnych, ani z pustych ideologicznych deklaracji. Nowoczesna jest budowana przez realnie dziejącą się historię naszego czasu i z tej racji ma wszelkie szanse na trwałe miejsce w polskiej polityce i odegranie w niej na przyszłość jakiejś, być może nawet dość istotnej, roli
- pisze Rokita.
Zdaniem autora, rozłam środowiska liberałów powodowany był m. in. zawłaszczeniem pieniędzy z OFE:
Gdyby w 2013 r. Tusk wraz z Rostowskim nie postanowili przejąć na rzecz państwa gromadzonych od przeszło dekady składek emerytalnych milionów obywateli, nie pojawiłaby się już zapewne druga tak znakomita okazja do wyodrębnienia i ukształtowania się na ówczesnym zapleczu PO liberalnej frakcji kontestującej narastający etatyzm tamtego rządu. Dzięki 150 mld zł ze skonfiskowanych przez rząd składek Tusk chciał się wykazać przed Brukselą zdolnością do raptownego obniżenia polskiego długu publicznego. Ale te 150 mld kosztowało PO bardzo drogo.
Kiedy w lipcu 2014 r. ZUS ogłosił sensacyjne dane, że pomimo wrogiej dla funduszy emerytalnych rządowej kampanii propagandowej i licznych celowo postawionych utrudnień aż 2,5 mln Polaków zadało sobie trud ponownej rejestracji swych składek w OFE, było jasne, iż wielka fronda na zapleczu Platformy jest faktem dokonanym. Ów zbiorowy akt miał charakter manifestacji przywiązania do wartości liberalnych, nie był zaś wynikiem materialnych kalkulacji, gdyż otwartym funduszom eksperci już wówczas wieszczyli w Polsce jak najgorszą przyszłość. Było więc tylko kwestią czasu, kiedy owa fronda przybierze kształt organizacyjny – sugeruje Rokita.
Dla wybicia się nowego ugrupowania znaczenie miało przede wszystkim to, że Petru stał się w toku kampanii wyborczej jedynym rzecznikiem prawdziwej i realnie już zaistniałej liberalnej korporacji politycznej, której potencjalna siła została w dodatku precyzyjnie zmierzona dzięki liczbom podanym przez ZUS – czytamy.
Więcej o tym, dlaczego pozbawiona władzy Platforma w krótkim czasie stała się dla Petru naturalną kandydatką do wrogiego przejęcia w najnowszym wydaniu tygodnika „wSieci”, w sprzedaży od 4 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.