Rokita w "Sieci": Czy można było inaczej?
Czy można było inaczej? To pytanie wywołuje już teraz namiętne starcia na portalach społecznościowych i coraz żywszą debatę na łamach światowej prasy. A przynajmniej w niektórych krajach zaczyna również napędzać konflikt polityczny, destabilizując obecne rządy – pisze na łamach tygodnika „Sieci” Jan Rokita.
Publicysta zauważa, że na świecie nie ma już powszechnego przerażenia wizją apokaliptycznej zarazy, a część międzynarodowych społeczności stara się podważać zasadność surowych restrykcji. Nie stanowią one większości populacji, ale starają się głośno krytykować działania polityków. Do ostrej debaty doszło we Włoszech.
"Lewicowemu rządowi Giuseppe Contego w każdej chwili grozi utrata większości, po tym jak jego sojusznik – były premier Matteo Renzi wraz ze swoją niewielką grupką renegatów z Partii Demokratycznej – wszczął ostrą kampanię przeciw dekretom rządowym wydłużającym czas obowiązywania restrykcji sanitarnych. „Wolność nie jest mniej warta niż zdrowie” – mówi Renzi w wywiadzie dla gazety „La Repubblica”, domagając się m.in. natychmiastowego wznowienia meczów włoskiej ligi piłkarskiej" - czytamy.
Jan Rokita pisze o protestach obywateli, do jakich doszło w Stanach Zjednoczonych. Manifestanci domagają się większych swobód i zezwolenia na pracę. Co ciekawe sam prezydent Donald Trump wyraził uznanie dla ich postulatów. Na swoim Twitterze napisał, że… „Oni chcą odzyskać swoje życie. Ci ludzie kochają nasz kraj, chcą wrócić do pracy”.
"Prezydentowi szło o niezbyt liczne, ale hałaśliwe i spektakularne protesty w kilku stanach, skierowane przeciwko lokalnym gubernatorom, zazwyczaj z Partii Demokratycznej, którzy w federalnym modelu ustrojowym USA firmują restrykcyjne zarządzenia sanitarne. (…) Portal zwolenników posiadania broni cytuje wielce charakterystyczną odezwę jednej z manifestantek z Denver: „Sklepy z marihuaną są otwarte, kliniki aborcyjne są otwarte, a mój kościół jest zamknięty. Przecież śmierć jest częścią życia i czas znów zacząć żyć”. Parę dni później media obiegły zdjęcia z posiedzenia Kongresu stanu Michigan, na których widać sporą grupę mężczyzn z długą bronią, którzy wdarli się na galerię, aby w ten dobitny sposób powiadomić swoich reprezentantów, co myślą o ich zarządzeniach w sprawie lockdownu" - pisze Rokita.
W dalszej części artykułu Rokita stara się wyjaśnić, dlaczego w Szwecji sytuacja wygląda inaczej niż w pozostałych krajach europejskich. Według niego Szwedzi cechują się dużym zdyscyplinowaniem i uczciwie podeszli do apelu władz, a nie każda nacja zareagowałaby podobnie.
"Przypadek Szwecji służy w Europie do podawania w wątpliwość całej polityki lockdownu, która zrujnuje (przynajmniej na jakiś czas) wyniki gospodarcze większości krajów. Tyle tylko, że przykład szwedzki może się okazać zwodniczy. Albowiem jeśli choćby oglądać w sieci zdjęcia i filmy ze Sztokholmu, trudno nie zauważyć, że osiągnięto tam w gruncie rzeczy podobny, co gdzie indziej poziom izolacji społecznej, tyle że nie środkami nakazowo-karnymi, ale perswazją i odwołaniem się przez władze do poczucia dyscypliny społecznej" - zauważa publicysta.
Więcej na temat tego, jak na świecie radzą sobie z pandemią koronawirusa w najnowszym numerze „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 11 maja, także w formie e-wydania.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.