Rodzice mają dość
"Już było obiecane - dajcie nam trzy tygodnie, daliśmy. Potem jeszcze dwa - daliśmy. Ale dokąd to ma trwać? Rodzice są zdeterminowani. Czas minął!"
W budynku parlamentu kolejny dzień trwa protest rodziców niepełnosprawnych dzieci, którzy domagają się m.in. tego, by ich całodobowa opieka nad dziećmi była traktowana jako zawód. Zapowiadają, że pozostaną w Sejmie, choć w piątek kończy on obrady.
wPolityce.pl: Dlaczego zdecydowała się pani "zamieszkać" ze swoim dzieckiem w Sejmie?
Alicja Jochymek, matka 16 letniej, niepełnosprawnej Kingi: Chciałam po prostu pokazać nasz problem. Że takie dzieci jak moja córka - są, że potrzebują wsparcia, że też są obywatelami Polski.
Dotychczasowa pomoc państwa, te świadczenia, które państwo otrzymują, są za niskie? Rząd tłumaczy, że je jednak podwyższa...
Na niepełnosprawne dziecko jest w tej chwili 153 zł. To nie wystarcza na nic. Jak 153 złote ma wystarczyć na rehabilitację, leczenie, wizyty lekarskie, jedzenie, sprzęt ortopedyczny?
Dostajemy jeszcze pieniążki za rezygnację z pracy zawodowej. Bo my pracujemy dla dobra dzieci. My się nimi opiekujemy. Nie oddajemy ich do ośrodków, do DPS-ów, gdzie płaciłoby na nie państwo. Odwalamy więc kawał dobrej roboty.
Naprawdę państwo mogłoby te pieniądze, które musiałoby wydać na utrzymywanie dzieci w ośrodkach - przekazać dla nas, rodziców.
Czyli w sumie ile wynosi państwowa pomoc?
Niecałe 1000 złotych. 153 zł na dziecko, a 620 jako ekwiwalent za rezygnację z pracy. Plus rządowe 200 zł - wywalczone na ulicy.
Kto ze strony rządu dotychczas z wami rozmawiał ?
Jeździmy po Polsce od 2009 roku. Pan premier w 2011 obiecał zmianę systemu w ciągu kilku tygodni. Mówił to ściskając rękę mamie niepełnosprawnego dziecka. A nic nie robi.
Minister Kosiniak-Kamysz tłumaczy, że rząd zobowiązał się podnieść świadczenia dla rodziców do wysokości płacy minimalnej. Ale nie może zrobić tego natychmiast i ten proces musi zostać rozłożony na kilka lat.
To musi być zrobione natychmiast, bo te rozmowy są prowadzone od miesięcy. Już było obiecane - dajcie nam trzy tygodnie, daliśmy. Potem jeszcze dwa - daliśmy. Ale dokąd to ma trwać? Rodzice są zdeterminowani. Czas minął!