Remuszko o Amber Gold
Stanisław Remuszko znów porusza sprawę Amber Gold, i tak jak zwykle – czyni to w bardzo przewrotny sposób.
"Właśnie mija rok od wsadzenia do aresztu sprawcy afery AmberGold, czyli pana Marcina Plichty. Ten areszt nazywa się tymczasowy, lecz z kilku względów od dawna przypomina skompromitowany doszczętnie przez usłużnych komuszych prokuratorów w czasach PRL klasyczny areszt wydobywczy. (…)Skandalem jest nie to, że Marcin Plichta został fizycznie pozbawiony wolności (po życiu i zdrowiu bodaj najcenniejsze dobro człowieka), lecz to, że ni w ząb nie wiadomo, dlaczego nadal siedzi. Przypomnę, że ów więzień nie jest podejrzany o gwałt, wymuszenia rozbójnicze, mord, terroryzm, zbrodnie wojenne czy ludobójstwo, tylko o oszustwo. Przypomnę też, że więzień ów od dawna nie ma żadnej, ale to absolutnie żadnej możliwości mataczenia w sprawie, ponieważ funkcjonariusze ABW latem ubiegłego roku skonfiskowali wszystkie materiały i przedmioty, które mogłyby mieć jakąkolwiek wartość dowodową, a potem prokuratura miała dwanaście miesięcy, by niezamataczonych świadków starannie przesłuchać."
Redaktor Remuszko wskazuje na to, że prezes Amber Gold mógłby równie dobrze przebywać w areszcie domowym. Ale może właśnie o to chodzi? Może prezes Amber Gold ma przebywać w areszcie aby zbyt wiele nie mówić o kulisach całej sprawy?
Czytaj więcej na: wgospodarce.pl