Pyza i Wikło: "Nowoczesna kompromitacja"
Marek Pyza, Marcin Wikło, Wojciech Biedroń i Stanisław Janecki na łamach najnowszego wydania tygodnika „wSieci” piszą o serii kompromitacji w środowisku kontestującym działania rządu.
Pyza i Wikło w swoim artykule pt.: „Nowoczesna kompromitacja” skupiają się na ostatnich wydarzeniach z udziałem mocno zaangażowanego w okupację sejmowej sali posiedzeń Ryszarda Petru. Mowa mianowicie o jego zagranicznej podróży z Joanną Schmidt, która wbrew deklaracjom „wzięła sobie urlop” od protestu.
– Petru powinien być tutaj, z nami. Tym wyjazdem sam wystawił sobie laurkę – odpowiada dziennikarzom jeden z protestujących przed Sejmem. Wydaje się zmęczony pikietą: – Obie strony już dawno powinny się dogadać. Mam wrażenie, że nawet opozycji brakuje pomysłu, co z tym wszystkim teraz zrobić – usłyszeli dziennikarze od protestujących pod Sejmem.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że wszystko wskazuje na to, iż Joannę Schmidt z Ryszardem Petru łączy nie tylko szyld partyjny. Od posłów opozycji, niezaangażowanych w sejmowy protest, słyszymy, że sprawa jest znana od pół roku. Aż dziwne, że wcześniej nie sięgnęły po nią tabloidy. Co więcej, media brukowe nie zainteresowały się tematem nawet po ujawnieniu wycieczki na Półwysep Iberyjski – ujawniają publicyści tygodnika „wSieci”.
Sam Petru po powrocie do Sejmu zdaje się lekceważyć całe zamieszanie wokół swojego wyjazdu. Zbywa wszelkie komentarze na ten temat stwierdzeniem, że był to „wyjazd prywatny” i nikomu tłumaczyć się nie musi.
Co więcej, przewodniczący Nowoczesnej próbuje uciec do przodu. Wydaje mu się, że może przejść do codziennej politycznej działalności. Ot tak, po prostu. Ale jego ruchy mają jeszcze mniejsze znamiona racjonalności niż zazwyczaj – czytamy w publikacji tygodnika.
Pyza i Wikło zauważają, że taki tok wydarzeń nie pozostaje bez znaczenia dla pozostałych aktorów sceny politycznej twierdząc, że: na naszych oczach tzw. zjednoczenie totalnej opozycji staje się totalną fikcją. Po tej stronie politycznej sceny trwa twarda walka o przywództwo – scenariusz wymarzony przez Jarosława Kaczyńskiego.
Z kolei Wojciech Biedroń w tekście zatytułowanym „Biznes na obronie demokracji” koncentruje się na kłopotach Mateusza Kijowskiego, który wielokrotnie zapewniał, że nie bierze pieniędzy od KOD. Ostatnie doniesienia zdaje się ostatecznie podważyły jego słowa.
Wystawianie faktur przez Kijowskiego na rachunek komitetu było tajemnicą poliszynela wśród członków KOD. [...] Pozujący na ideowego altruistę Kijowski okazał się zwykłym koniunkturalistą, który ze swojej walki uczynił dochodowy interes. Jak to się ma do jego płomiennych mów, w których zachęcał swoich zwolenników do walki o wolność? – pyta retorycznie dziennikarz.
Wojciech Biedroń zauważa, że upadek Kijowskiego zapowiadał się już od pewnego czasu, a jego dni jako twarzy opozycji właściwie dobiegły już końca.
Szansą dla lidera KOD miała być okupacja Sejmu oraz zadymy pod parlamentem z udziałem członków komitetu. Kijowski chciał za wszelką cenę pokazać, że jego ludzie mogą doprowadzić do wybuchu społecznego. Nic z tego nie wyszło. Awantura pod Sejmem skończyła się kolejną kompromitacją szefa KOD – czytamy w nowym numerze tygodnika „wSieci”.
Sytuacja pretendenta do tytułu szefa opozycji nie przedstawia się więc różowo. Publicysta „wSieci” nie wróży mu kariery politycznej i krótko podsumowuje jego sytuację: Mateuszowi Kijowskiemu zostaje już jedynie nadzieja, że jego mocodawcy nie wymienią go na „lepszy model” lidera KOD. Na wielką polityczną karierę Kijowski nie ma już szans. Bajka o naiwnym i szczerym bojowniku o demokrację już się skończyła.
W nieco szerszym kontekście przedstawia sytuację polskiej opozycji Stanisław Janecki w swoim artykule „Harakiri liderów”. Stawia on hipotezę, że kompromitacja opozycyjnych formacji nie jest jedynie dziełem przypadku.
Nowoczesna i Komitet Obrony Demokracji były jednak zbyt kosztownymi inwestycjami, żeby je – lub ich udoskonalone mutacje – pozostawić na pastwę losu i unicestwienie. Można nawet podejrzewać, że ktoś celowo przyspieszył to przesilenie – pisze dziennikarz.
Janecki analizuje aktualną sytuację w środowisku opozycji i zastanawia się nad różnymi możliwościami jej rozwoju wskazując kto na niej zyska, a kto straci.
Zapewne Schetyna nie będzie już tak otwarcie atakowany wewnątrz partii i z takich ośrodków jak „Gazeta Wyborcza” Adama Michnika, gdyż dekompozycja najważniejszego elementu opozycji byłaby obecnie spektakularnym samobójstwem – zauważa Stanisław Janecki w swoim artykule.
Obok rozważań nad przyszłym kształtem publicysta przypomina, że tak naprawdę na aktualnych wydarzeniach skorzystają przede wszystkim ci, których osłabiona opozycja nie będzie już w stanie atakować.
Kryzys związany z KOD i Nowoczesną oraz ich liderami daje oddech Prawu i Sprawiedliwości. Może zręcznie wykorzystać kompromitację ważnej części opozycji, poza tym zyskuje trochę czasu, zanim anty-PiS się przegrupuje – kwituje Janecki.
Więcej analiz dotyczących sytuacji na polskiej scenie politycznej w najnowszym wydaniu tygodnika „wSieci”. W sprzedaży już od 9 stycznia, także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.