Prof. Kieżun: Pomnik Armii Czerwonej to nonsens
„Żołnierze Armii Czerwonej nie przynieśli wolności, ale grabili, niszczyli, zabijali, gwałcili...”
Stefczyk.info: Wsparł Pan swoim nazwiskiem list otwarty ws. tzw. pomnika czterech śpiących. W związku z planowanym zakończeniem budowy II linii metra zbliża się decyzja dot. lokalizacji tego monumentu. Dlaczego nie chce Pan jego powrotu na plac Wileński?
Prof. Witold Kieżun: Uważam, że ten pomnik nie może wrócić na plac Wileński. Napis na tym monumencie głosi, że żołnierze Armii Czerwonej przynieśli nam wolność. To jest nieprawda. Przecież bardzo niedaleko miejsca, w którym stał ten pomnik, było miejsce kaźni. Tam katowano m.in. moich kolegów, którym w czasie Powstania Warszawskiego udało się przepłynąć Wisłę. Oni byli natychmiast aresztowani i trafiali do ubeckiego aresztu. Związek Sowiecki nie przyniósł nam żadnej wolności. Ja, jako Powstaniec Warszawski, zostałem aresztowany, wywieziono mnie do Związku Sowieckiego do obozu śmierci. Umarło tam 86 procent więźniów.
Opowiadał Pan o tym w wywiadzie dla miesięcznika „wSieci Historii”. Trafił Pan na pustynię Kara-kum...
Piliśmy tam słoną wodę z Morza Kaspijskiego i pracowaliśmy w warunkach wyniszczających. Stworzono nam warunki niemożliwe do przeżycia. Temperatura dochodziła do ponad 50 stopni, pracowaliśmy w kamieniołomach. Zmarło ponad 80 procent osadzonych.
Podobnie niszczycielska była polityka wobec Polski.
Armia Czerwona niszczyła nasz kraj, grabiła. Kilkadziesiąt tysięcy Polek zostało zgwałconych przez sowieckich żołnierzy. To, jak Sowieci zachowywali się wobec Polaków, szczególnie na Pomorzu, było straszne. Napis na pomniku jest nonsensowny, miejsce jest nonsensowne. Sprawa pomników wdzięczności Armii Czerwonej to absurd, w tym przypadku, szczególnie duży.