Prezydent stolicy walczy o pozostawienie skamieliny komunizmu
Uznanie Hanki Sawickiej harmonizuje z hołdem dla Jaruzelskiego.
Nie ma żadnej pewności, że w Warszawie uda się doprowadzić do likwidacji ważnej postawionej przed laty pieczęci komunizmu w Polsce, jaką jest ciągle pomnik „Czterech Śpiących”, czyli Pomnik Braterstwa Broni Polsko-Radzieckiej.
Prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz od wielu miesięcy walczy o pozostawienie skamieliny komunizmu, zdemontowanej w związku z budową stacji metra przy zbiegu ulic „Solidarności” i Targowej, gdzie pierwotnie stał ten pomnik. Tymczasem w innych miastach, z trudem co prawda, ale skutecznie, Polacy rozstają się ze śladami, pozostawionymi nam w spadku po komunizmie.
Tak m.in. stało się całkiem niedawno w Kielcach, kiedy popularne w tym mieście Liceum pożegnało się ze swoją patronką, Hanką Sawicką, nadaną placówce we wczesnych latach PRL. Przez dziesiątki lat Sawicka -– faktycznie Hanna Szapiro po rodzicach Żydach, również lewicowcach — była traktowana przez władze PRL jako jedna z propagandowych ikon komunistycznego ruchu młodzieżowego. Wykreowana na bohaterkę walk o niepodległość, w istocie od 1942 roku była członkiem Polskiej Partii Robotniczej, utworzonej zgodnie z instrukcją Stalina przez nasłaną wprost z Moskwy drogą lotniczą specjalną grupę Marcelego Nowotki. Tworząc legendę jej działalności w konspiracji, ukrywano kierowanie się przez Sawicką ideologią komunistyczną, w kształcie narzuconym przez Stalina.
Przemilczano również dążenie rzekomej bohaterki do podporządkowania Polski bolszewikom przez utworzenia z naszego kraju republiki sowieckiej w ramach Związku Radzieckiego. Eksponowano zaś rzecz nieistniejącą -– walkę o odzyskania niepodległości.
W artykułach, które dwudziestokilkuletnia Sawicka publikowała w pisemkach dla młodzieży PPR—owskiej, powielała idee komunistyczne, które w czasach PRL weszły do kanonu nowego, wspaniałego ustroju.
- Walczymy o Polskę, w której gospodarzem będzie robotnik, chłop i inteligent pracujący – pisała Hanna Szapiro.
Została ranna 18 marca 1943 roku w Warszawie w czasie strzelaniny, wpadając w zasadzkę zastawioną na dwóch konspiratorów zbrojnego komunistycznego podziemia, z którymi miała się spotkać. Obydwaj ścigani byli przez żandarmerię niemiecką. Schwytana przez gestapo została przewieziona na Pawiak, gdzie zmarła następnego dnia. O pozbyciu się przez kieleckie liceum komunistycznej patronki zdecydowali miejscowi radni. Członkowie SLD i PSL -– w sumie szóstka — murem stawali za utrzymaniem dotychczasowej nazwy szkoły, a więc im. Hanki Sawickiej. Byli na szczęście w mniejszości.
Ciekaw jestem, czy byli w uroczystej kolumnie żegnającej Wojciecha Jaruzelskiego? To byłaby jakaś godna uznania harmonia przekonań.
Jerzy Jachowicz