"Pozycja Sikorskiego jest bardzo mocno osłabiona"
"Wypowiedzi ministrów spraw zagranicznych mocno ważą".
wPolityce.pl: Jak Pan ocenia pierwsze 45 dni Grzegorza Schetyny jako ministra spraw zagranicznych?
Jarosław Sellin: To trudno ocenić, bo Grzegorz Schetyna jest przedstawicielem układu, rządzącego Polską od 7 lat. To nie jest tak, że on nagle otwiera jakąś nową kartę w polityce zagranicznej.
Rząd jest staro-nowy, z naciskiem na stary - bo jest tylko trzech nowych ministrów w tym rządzie. Wszyscy liderzy, łącznie z panią premier są przywódcami Platformy Obywatelskiej rządzącej Polską od 7 lat. Schetyna, momo że był marginalizowany też w kierownictwie Platformy zasiadał przez wiele lat i ja nie mam takich skłonności, żeby zakładać, że tutaj będzie jakieś kompletnie nowe otwarcie, czy choćby nowy rozdział.
Najpierw trzeba się zmierzyć z bilansem polityki zagranicznej Tuska i Sikorskiego, który jest bilansem fatalnym. Jeśli Schetyna ma jeszcze rok na jakąś naprawę, to trudno uwierzyć, że będzie to jakiś radykalny zwrot.
Czyli czego Pan spodziewa się w dzisiejszym wystąpieniu Schetyny? Jakich priorytetów?
Spodziewam się wielu słów, z którymi być może nawet w części będzie można się zgodzić, np. o wzmocnieniu bezpieczeństwa Polski, o silniejszej obecności NATO w Polsce, o silniejszym sojuszu polsko-amerykańskim, ze względu na bezpieczeństwo Polski, bardziej aktywnej polityce polskiej dotyczącej Wschodu - zwłaszcza w kontekście konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, o powrocie do stołu rozmów na temat Ukrainy, itd. itd.
Takich zapowiedzi i deklaracji się spodziewam, być może także o intensywniejszej współpracy regionalnej, między państwami Europy Środkowej. Jednak słowa już mnie średnio interesują. Mnie interesują czyny. Grzegorz Schetyna, jak mi się wydaje, jest osobą, która stanowisko ministra spraw zagranicznych traktuje przede wszystkim jako okazję do odbudowy swojej pozycji politycznej wewnątrz polskiej polityki i wewnątrz własnej partii, która była już solidnie marginalizowana. Dlatego myślę, że to jest jego priorytet, a nie rzeczywista realizacja deklaratywnie być może słusznych celów polityki zagranicznej i solidna praca zmierzająca w tę stronę.