Porażka kłamstwa smoleńskiego
- To nie polscy piloci są winni katastrofy samolotu z prezydentem na pokładzie – uważa ponad połowa Polaków. A niemal 40 proc. z nas twierdzi, że przyczyną tragedii był zamach – wynika z badań przeprowadzonych przez pracownię TNS Polska dla tygodnika „wSieci”.
Żeby zrozumieć wagę przełomu, jaki dokonuje się w postawie Polaków wobec tragedii smoleńskiej, musimy cofnąć się w czasie, najlepiej do pierwszych miesięcy 2011 r. Minął już wtedy pierwszy szok, Polacy mogli próbować wyrobić sobie opinię. Zapytani przez TNS Polska w styczniu tamtego roku o przyczynę katastrofy, w której zginęła narodowa elita, z parą prezydencką włącznie, wskazywali, że wina leżała równo po stronie polskiej i rosyjskiej (26 proc.), że odpowiedzialni byli rosyjscy kontrolerzy z wieży w Smoleńsku (24 proc.), że zawiniła decyzja pilotów tupolewa o lądowaniu w trudnych warunkach (26 proc.); lub suflowaną przez media tezę o naciskach na pilotów (19 proc.). Możliwość zamachu jako przyczyny katastrofy pojawiała się marginalnie: dostrzegało ją zaledwie 8 proc. Polaków – pisze Michał Karnowski, publicysta wSieci.
Szczególnie ważny był wówczas kontekst tamtych dni: - polska dyplomacja na ciepłych jeszcze trumnach planowała wybudować „pojednanie” z Rosją, Andrzej Wajda apelował, by palić świeczki czerwonoarmistom, a ludzie Bronisława Komorowskiego wybudowali bolszewickim agresorom z 1920 r. pomnik pod Ossowem – przypomina dziennikarz i dodaje: - Następne lata, 2012 i 2013, dla ludzi domagających się prawdy o 10 kwietnia 2010 r. były najtrudniejsze. Wojna o krzyż świadomie rozpętana przez ekipę Komorowskiego, ze wsparciem jego przyjaciela Janusza Palikota, zepchnęła ludzi krytycznie patrzących na oficjalne śledztwo do defensywy. Na dodatek media prorządowe, zwłaszcza TVN i gazeta Michnika, zupełnie bezkarnie podrzucały opinii publicznej ewidentne (jak dziś wiemy) kłamstwa. Reporterka TVN24 Joanna Komolka 14 lipca 2010 donosiła widzom: „To są słowa, które miał wypowiedzieć pilot, pierwszy pilot tupolewa, na kilkanaście sekund przed uderzeniem w ziemię”.
Cel był jeden. Chodziło o to, aby: - przekonać Polaków, że sprawa została wyjaśniona, w Rosji rosną pancerne brzozy, a ci, którzy myślą inaczej, to nie tylko szaleńcy i zwolennicy „teorii spiskowych”, lecz przede wszystkim ludzie osamotnieni. Dlatego corocznie, uparcie i bez wstydu, zaniżano liczbę uczestników obchodów rocznic smoleńskich. Kto na nich bywa, ten wie, jak bardzo – zauważa Michał Karnowski.
Praca wielu osób zaangażowanych w próby pokazania prawdy na temat tego, co naprawdę wydarzyło się w Smoleńsku zaczyna przynosić owoce. Na zmieniającą się świadomość nie bez wpływu pozostaje także rosyjska agresja na Ukrainę, która pokazuje do czego zdolny jest Putin i jego ludzie. Wyniki publikowanych badań pokazują, że wywieranie presji ma sens. Więcej na temat wzrostu społecznej świadomości w sprawie Smoleńska w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, w sprzedaży od 26 stycznia br., także w formie e-wydania nawww.wsieci.pl/e-wydanie.