Po trupach do władzy
Brzmi to dość kategorycznie, ale z punktu widzenia polskiego prawa jest oczywiste - 10 kwietnia 2010 r. marszałek Komorowski dokonał zamachu stanu - pisze Mark Pyza w najnowszym tygodniku "wSieci."
Do pierwszego starcia między Bronisławem Komorowskim a Andrzejem Dudą doszło 10 kwietnia 2010 r. Marszałek spieszył się do przejęcia najwyższego urzędu w państwie - przypomina Pyza.
Jak pisze - prezydencki minister starał się przypomnieć, jakie prawo obowiązuje w Polsce.Na niewiele się to zdało.
>Komorowski przejął władzę nielegalnie
-- czytamy w artykule.
>Złamanie ustawy zasadniczej stanowiło tzw. delikt konstytucyjny, czyli naruszenie najważniejszego aktu prawnego, za co może grozić odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu. Brzmi to dość kategorycznie, ale z punktu widzenia polskiego
prawa jest oczywiste - 10 kwietnia 2010 r. marszałek Komorowski dokonał zamachu stanu - taki wniosek płynie z analizy prawnej włożonej przez Natalię Wojtanowską z Uniwersytetu Jagiellońskiego w wydanej niedawno przez Arcana książce „Aspekty prawne katastrofy smoleńskiej”.
Natalia Wojtanowska wskazuje:
„W momencie przejęcia władzy przez Bronisława Komorowskiego (godziny południowe) właściwe organy państwa nie były w posiadaniu aktu zgonu prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Co więcej, w tych godzinach nieznane było nawet jeszcze położenie ciała prezydenta, więc nie było podstaw formalnych, by stwierdzić śmierć głowy państwa polskiego w pierwszych godzinach od katastrofy”.
Według autorki opracowania poświęconego prawnym zagadnieniom wokół katastrofy smoleńskiej należało uznać prezydenta za osobę zaginioną.
Co wówczas przewiduje prawo? Złożenie do Trybunału Konstytucyjnego wniosku ws. uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez prezydenta.
Ludziom marszałka za bardzo się jednak spieszyło.
Cały artykuł w tygodniku "wSieci"