Ostatni zajazd w Warszawie
Kancelaria Prezydenta ma przede wszystkim do zrealizowania zadania, które nie są nigdzie zapisane. Pierwsze to przygotowanie reelekcji Bronisława Komorowskiego. Drugie to zapewnienie mu takiej kontroli nad armią, sprawami wojskowymi i kwestiami bezpieczeństwa, jakie na mocy tzw. małej konstytucji (1992) oraz falandyzacji ustaw zapewniał sobie Lech Wałęsa. Trzecie to uczynienie z funkcji głowy państwa czegoś w rodzaju monarchii z czasów elekcyjnych w I Rzeczypospolitej - pisze w tygodniku „wSieci” Stanisław Janecki.
Publicysta opisuje zwyczaje panujące w Pałacu Prezydenckim i Belwederze:
"Pierwszy obywatel lubi, gdy urzędnicy, znajomi i goście odnoszą się do niego tak, jakby był przynajmniej wielkim hetmanem koronnym w rodzaju Jana Zamoyskiego, Jana Sobieskiego czy Jana Klemensa Branickiego. (…) prezydent często przybiera pozy bohaterów historycznych obrazów, na które podczas rozmów zerka."
A Bronisław Komorowski docenia tych podwładnych, którzy na „hetmański majestat” zwracają uwagę:
"On odwdzięcza się wielkopańskim gestem, czyli np. rubaszną rozmową, co ma znamionować duży poziom zadowolenia z podwładnego i akceptacji dla niego. Oczywiście wszyscy wiedzą, że to teatr, jednak chętnie biorą w nim udział, skoro można na tym zyskać."
Janecki ujawnia, że większość dokumentów lądujących na prezydenckim biurku nie jest przez głowę państwa czytana.
"Może z wyjątkiem tych z klauzulami najwyższej tajności, czyli pochodzących z tajnych służb i z MSZ, ale one są akurat obszerne, przegadane i celowo rozdęte, żeby sprawiać wrażenie, iż funkcjonariusze i urzędnicy ciężko pracują. Przebicie się przez te dokumenty wymaga więc ogromnego samozaparcia, na co prezydent najczęściej nie ma czasu ani ochoty."
„wSieci” pisze też o „pogaduchach” o starych czasach, na których prezydent spędza długie godziny, najczęściej w towarzystwie doradców - Tadeusza Mazowieckiego, Henryka Wujca, Jana Lityńskiego, Tomasza Nałęcza.
"Przybiera to czasem groteskowe formy, ponieważ podlizujący się gospodarzowi znajomi przypisują mu pozycję i dokonania, które były udziałem Geremka i Kuronia."
Stanisław Janecki przedstawia również dylematy pierwszego obywatela związane z reelekcją i planami Donalda Tuska oraz strategię otoczenia prezydenta dotyczącą wojska:
"Zaplecze Bronisława Komorowskiego usilnie pracuje nad tym, żeby mógł on odgrywać wobec armii rolę Józefa Piłsudskiego, choć oczywiście ani nie ma po temu kwalifikacji, ani charyzmy i pozycji marszałka. Doradcy ds. wojskowości wyraźnie proponują podlizywanie się armii, dlatego Komorowski z różnym nasileniem manifestuje, że jego doktryna obronna różni się od rządowej."
Cały artykuł „Ostatni zajazd w Warszawie” w najnowszym wydaniu tygodnika „wSieci”.