Nykiel: Miałki patriotyzm Komorowskiego
Z patriotyzmem Komorowskiego nikt nawet nie walczy. Antypolska propaganda nie bierze go widać na poważnie. Jak było ze śp. Lechem Kaczyńskim?
Przez całe lata Platforma pacyfikowała armię i kpiła z wystawnych parad, które pielęgnowane przez śp. Lecha Kaczyńskiego budowały dumę narodową. Dziś Bronisław Komorowski próbował odtworzyć defiladę wojskową z 2007 roku. Smutny to widok. Z dumy narodowej niewiele już zostało. Czy prezydent ma jakąś konstruktywną refleksję na temat rozbrojonej armii polskiej?
- pyta Marzena Nykiel na portalu wPolityce.pl.
Po latach pacyfistycznej indoktrynacji, jaką służby prasowe „Gazety Wyborczej” zamęczały Polaków kpiąc z patriotycznych marszów i defilad prawicy, dziś nabrały wody w usta. Nikt nie gani defilady i nie nazywa Komorowskiego rasistą czy dyktatorem mającym skłonność do przemocy. Dziś defilowanie jest już naturalną powinnością głowy państwa. Czyżby dlatego, że nikt nie traktuje już patriotyzmu prezydenta i jego czekoladowego orła na poważnie?
Polska za rządów Donalda Tuska i prezydentury Bronisława Komorowskiego została niemal do reszty spacyfikowana. Wojsko przetrzebiono do tego stopnia, że nawet ministerstwa obrony narodowej i koszarów pilnują firmy ochroniarskie. Armia zawodowa nie byłaby w stanie ochronić nawet budynków rządowych, a co dopiero skutecznie stanąć u granic własnego państwa. Oficjalne obchody świąt patriotycznych stały się groteską. Wystarczy wspomnieć marsz różowych chorągiewek na czele z czekoladowym orłem, usilne namowy prezydenta do radosnego świętowania, propozycje Tomasza Nałęcza, by Polacy założyli biało-czerwone zajęcze uszy. Żałosna lista upadku obyczajów jest niestety długa. Antypatriotyczna polityka władz, podsycana przez medialną propagandę doprowadziła nas do militarnej bezbronności. W sytuacji wojny rosyjsko-ukraińskiej wiemy już co to dla nas oznacza.
Lech Kaczyński doskonale wiedział, że silna armia jest fundamentem naszego bezpieczeństwa. Był dumny z polskiej armii i budował tę dumę w narodzie. Pamiętał o polskich zwycięstwach, wyciągał wnioski z porażek. Przewidywał antyniepodległościowe działania naszych sąsiadów i budował silny front państw, które były na nie narażone.Nie na rękę był Putinowi taki prezydent. Agenturalna siatka zarzucona gęsto w polskich mediach i polityce działała przeciw niemu wyjątkowo sprawnie.
Patriotyzm jest jak rasizm. Nie ma żadnego uzasadnienia moralnego - jest zbędnym reliktem przeszłości, pozostałością po czasach, gdy hordy plemienne wiodły wojny o terytorium, żywność i kobiety
— pisał 16 sierpnia 2007 roku na łamach „Gazety Wyborczej” niejaki Tomasz Żuradzki, krytykując defiladę w Święto Wojska Polskiego pod patronatem śp. Lecha Kaczyńskiego.
CAŁY TEKST Marzeny Nykiel na portalu wPolityce.pl