Archiwum
Wydanie nr 9/2014 (16)
SPIS TREŚCI NR 9 (16) WRZESIEŃ 2014
3TEMAT MIESIĄCA
10BITWA MIESIĄCA
22WYWIAD NIESZPIEGOWSKI
26ZIEMIAŃSTWO
30ZAPOWIEDŹ KSIĄŻKI
40Z KOTŁA DZIEJÓW
44WEHIKUŁ CZASU
46Z FOTOTEKI IPN
50ZDARZYŁO SIĘ
52FELIETONY
39GRY O TRON
59DAWNO TEMU
64CO NA WYSPACH
67GOŃ Z POMNIKA
70PRASPORT
72PEŁNA KULTURA
75DLA NIEJ
94DLA NIEGO
95KOMIKS
96Z RODZINNEGO ARCHIWUM
98Z ARCHIWUM NAC
99„Ziemianie?”. „Mieszkańcy ziemi”
Tak jeszcze niedawno odpowiadali uczniowie polskich placówek edukacyjnych na pytanie nauczycieli i ankieterów. Ziemiaństwo polskie miało piękną historię, a rodziny posiadające w XIX i XX w. swoje wielohektarowe majątki, jednocześnie należały do najznamienitszych rodów na ziemiach polskich. I to pod wieloma względami. Z jednej strony proces modernizacji rolnictwa na przełomie XIX i XX stulecia, obrony polskiej ziemi w zaborze pruskim czy też eksport płodów rolnych w II RP nie odbyłyby się bez ziemiańskiego majątku; z drugiej zaś – bez ziemiaństwa (zarówno młodych, jak i starszych przedstawicieli rodów) nie odbyłoby się żadne z polskich powstań narodowych, szczególnie styczniowe z 1863 r., a następnie nie odbyłby się proces unarodowienia warstw ludowych, skutkujący powstaniem jeszcze przed 1914 r. nowoczesnego narodu polskiego, choć nadal pozostającego bez własnego państwa. Z kolei w latach II wojny światowej ziemiańskie dwory stawały się podstawowym i przyjaznym przytułkiem dla uciekinierów, dla potrzebujących schronienia, dla oddziałów partyzanckich i ukrywających się Żydów. Dwór chronił i żywił.
Bez ziemiaństwa polska kultura zatraciłaby bogactwo i smak. Galerie obrazów, trofea myśliwskie, biblioteki z książkami w skórę oprawione, a przede wszystkim piękne dwory, głównie klasycystyczne, kaplice i ołtarze fundowane w pobliskich kościołach – to niegdyś były centra edukacji i wiedzy o świecie, stanowiące przez kolejne wieki ważny dorobek polskiego dziedzictwa. Ziemiaństwo polskie – jako depozytariusz miłości i pamięci o I Rzeczypospolitej – przyciągało także obcych, którzy już w kolejnym pokoleniu stawali się „swoimi”.
Od września 1939 r. warstwa ziemiańska zaczęła być planowo likwidowana przez obydwu okupantów. Niemcy mordowali i wysiedlali ziemian z Kraju Warty, odbierając im majątki, które już nigdy nie wróciły do prawowitych właścicieli. Wypędzeni ziemianie do GG znaleźli tam solidarnych krewnych i znajomych. Z kolei deportowani na Daleki Wschód ziemianie kresowi już nigdy nie mogli choćby zobaczyć swych dawnych majątków, nawet jeśli przeżyli pobyt na „nieludzkiej ziemi”. Dorobek życia i pracy pokoleń przepadł w całości. Jakby tego było mało, ziemian dobili komuniści, wkraczając pod osłoną Armii Czerwonej i NKWD (najpierw na Lubelszczyznę latem 1944 r.). 70 lat temu, 6 września, wydali dekret PKWN otwierający prawo do masowego okradania ziemiaństwa z ruchomości
i nieruchomości. Następne regulacje prawne i ubecka praktyka dodatkowo uściśliły warunki grabieży, w tym brak prawa pobytu czy zbliżania się (do granic powiatu) dawnego właściciela do swojego dawnego domu. Do ostatniej łyżeczki, do ostatniej pamiątki rodzinnej, w majestacie prawa! Ten proceder nazywano reformą rolną. Szczęśliwi, którym NKWD – jak mojej rodzinie w podwarszawskich Szeligach, w styczniu 1945 r. – pozwolił zabrać drobiazgi i wynieść się
wraz z łóżkiem, na którym leżała sparaliżowana babcia. Pamiętajmy o tym doświadczeniu, gdy codziennie wracamy do swych mieszkań i domów!
Nikt z Polaków nie powinien zaznać spokoju i bezpieczeństwa, gromadząc od 1989 r. swe dobra, bo nadal żyjemy w epoce obowiązujących skutków paktu Ribbentrop–Mołotow z 1939 r. To właśnie wtedy zaczęła się grabież majątku gospodarczego i kulturowego polskich rodzin ziemiańskich; a ostatnia odsłona tego procederu trwa do dziś. Jesteśmy ostatnim, o ile wiem, z krajów dawnego obozu postępu, w którym nie przeprowadzono reprywatyzacji. A jedyny rząd, który się na
to zdobył, to rząd AWS. Jednakże wtedy, za sprawą miłościwie panującego prezydenta RP z obozu postępu, Aleksandra Kwaśniewskiego, ustawa ta została skutecznie zablokowana. Dziś środowisko ziemiańskie udowadnia swoją pracą i zaradnością, że niestraszny mu żaden potwór dziejowy. Rodziny herbowe nadal istnieją i istnieć będą, a wielu z ich przedstawicieli znajdzie się ponownie w encyklopediach wielkich Polaków. Na przekór siłom tajemnym.
prof. Jan Żaryn
redaktor naczelny
Nowe wydanie „wSieci Historii”
O walkach Plutonu Głuchoniemych w Powstaniu Warszawskim, wielkiej postaci historii Polski i Europy - Sue Ryder, nowej książce Wojciecha Lady – „Polscy terroryści”, ruchu „Wolność i Pokój” w czasach PRL oraz słynnych skandalach ze służbami specjalnymi
w tle, jak afera „Żelazo” czy afera „Zalew” - w najnowszym wydaniu miesięcznika „wSieci Historii”, który ukaże się 28 sierpnia.
Lady Sue Ryder of Warsaw „Pani na Warszawie”
- W lipcu 2014 r. Sue Ryder ukończyłaby 90 lat. Związana z naszym krajem przez całe życie uważała się za Polkę z wyboru. Podczas wojny jako pracownica słynnej Special Operations Executive niosła pomoc walczącej Warszawie. Współpracowała z Matką Teresą z Kalkuty. Ufundowała oddział onkologiczny dla jednego ze szpitali w Gdyni. A w 1989 r., po przełomie w Polsce, na łamach „Daily Telegraph” zaapelowała o zbiórkę pieniędzy na pomoc dla Polaków – o wielkiej postaci historii Polski i Europy pisze Elżbieta Królikowska-Avis.
Pluton głuchoniemych
- 30 niesłyszących w czasie Powstania Warszawskiego utworzyło Pluton Głuchoniemych - Adam Hlebowicz na łamach miesięcznika „wSieci Historii” przypomina o walkach tej wyjątkowej grupy w Powstaniu Warszawskim.
Walka Kazika Sokołowskiego
W latach 80. kilku odważnych odmówiło złożenia przysięgi wojskowej w komunistycznej Polsce. Wśród nich był Kazik Sokołowski, ojciec znanej dziś z odważnej postawy wobec Donalda Tuska Marysi Sokołowskiej. Odmowy przysięgi były początkiem ruchu „Wolność i Pokój”, którego działalność jak na tamte czasy była ewenementem. Zachodni dziennikarze odczytali ją bezbłędnie: w czasie gdy „Solidarność” przechodziła kryzys konspiracji, „WiP” działał pod własnym szyldem, odwoływał się do metod bez użycia przemocy. Wielu Polakom dał nadzieję i wiarę w zwycięstwo – o pomijanym często epizodzie walki z PRL pisze Jacek Czaputowicz.
Dekada terroru
Ponad tysiąc zamachów rocznie, setki zabitych funkcjonariuszy rosyjskiego aparatu władzy, kilkadziesiąt tysięcy pistoletów i dobrych kilka ton dynamitu w kieszeniach Polaków. W pierwszej dekadzie XX w. terror był powszechną i oficjalną metodą walki z caratem w Królestwie Polski – pisze Wojciech Lada, zapowiadając swoją nową książkę „Polscy terroryści”, która ukaże się 29 sierpnia br.
Służby na dorobku
Tajność służb specjalnych jest jednym z warunków ich skuteczności, jednak czasem pozwala im na nielegalne dorabianie. Tak było, gdy w 1946 r. cywilny i wojskowy wywiad komunistów zaczęły wykorzystywać kontrolowane przez siebie spółki handlowe do działań biznesowych – słynne skandale ze służbami specjalnymi w tle, jak afera „Żelazo” czy afera „Zalew”, w najnowszym „wSieci Historii” opisuje Stanisław Żaryn.