Archiwum
Wydanie nr 9-10/2019 (76-77)
Głos naczelnego
3Co było, co będzie
6Sto odsłon na stulecie
10Temat miesiąca
12Felietony
45Polonia
46NAC prezentuje
49Wehikuł czasu
50Skarby AGAD
54Tajemnice AAN
56Polscy wynalazcy
58Dusza kontusza
62Dawno temu
65Zdarzyło się
68Ziemiaństwo
80Prasport
84Władczynie
87Galeria jednego dzieła
88Pełna kultura
91Diabeł nie mógł
102Szlachetne zdrowie
104Czym strzelać
106Historia okładki
108Ze zbiorów MPW
107Opowieści IPN
11180. rocznica największej wojny
Pierwszą wojnę światową nazwano Wielką Wojną, bo wydawało się, że ludzkość nie jest w stanie przeżyć większej zbiorowej tragedii. Po jej zakończeniu zaś wielcy pisarze tamtego świata rozpisywali się, jak choćby Erich Maria Remarque w swej słynnej „Drodze powrotnej” (1931), nad zgubnym skutkiem prowadzonej przez cztery lata wojny. Czy cele, które przyświecały narodom w 1914 r., warte były tej ofiary? Główny bohater Ernest, im głębiej powraca do domu, tym mocniej zdaje sobie sprawę z bezcelowości zmagań, w których uczestniczył. Jednak także nie zrozumie życia bez wojny!
Niezależnie od tego, czy podzielamy poglądy Remarque’a, czy też nie, to trzeba sobie powiedzieć, że doświadczenie II wojny światowej i trauma wynikająca z jej przebiegu mogły wprowadzić w stan depresji i rezygnacji z dotychczas wyznawanych wartości nie tylko jednostki, lecz również całe narody. Zginęło w niej bowiem dużo więcej osób niż podczas Wielkiej Wojny, ponad 60 mln ludzi, w tym zapewne ponad 6 mln obywateli II RP. Połowę stanowili Polacy, prawie tyle samo Żydzi i Polacy pochodzenia żydowskiego. Tych ostatnich, wraz z pozostałymi Żydami europejskimi, zginęło co najmniej 5,5 mln.
Wojna, która rozpoczęła się za sprawą tajnego układu sowiecko-niemieckiego z 23 sierpnia 1939 r., umożliwiającego napad III Rzeszy na Polskę 1 września, otworzyła nowy rozdział w relacjach między narodami, między ludźmi. Nic już nie było takie samo, wszystkie reguły współżycia opartego na dotychczasowych normach zostały pogwałcone: sojusze i układy międzynarodowe, podpisane dokumenty, godność ludzka. Niemcy, a wtórowali im Sowieci, od samego początku wojny zabijali jeńców wojennych, mordowali ludność cywilną, wciągali swoją V kolumnę w uprawianie zbiorowego ludobójstwa, jak w przypadku zbrodni pomorskiej, która w ciągu kilku miesięcy pochłonęła co najmniej 30 tys. bezbronnych ofiar (a szacunki mówią nawet o 50 tys.). Bezkarność morderców niemieckich rozochociła kolejnych ludobójców, choćby Ukraińców mordujących w sposób bestialski najpierw Żydów, a potem Polaków, m.in. na Wołyniu. Podobną porcją nienawiści odznaczali się członkowie kolaboracyjnych formacji litewskich, którzy od 1941 r. w Ponarach gwałcili i mordowali, a często zarzynali Żydów, grzebiąc ich warstwa po warstwie w tamtejszych lasach. Tyle zła i diabolicznej satysfakcji z jego istnienia w przestrzeni publicznej nasza część Europy nigdy wcześniej nie doświadczyła. I jeszcze, żeby tego było mało, po 1945 r. Polska i Polacy nie mogli się cieszyć wolnością. Nic dziwnego, że także wtedy zarówno w kraju (póki cenzura komunistyczna nie zdławiła jakiejkolwiek myśli), jak i na emigracji zaczęły powstawać nowe „Drogi powrotne”. Opowiadania Zofii Nałkowskiej czy Mirona Białoszewskiego wpisywały się w ten depresyjny nurt rozliczeń z wojną, która miała przekreślić sens walki o cokolwiek. Wydaje się, że znaczna część tamtego pokolenia Polaków nie poszła jednak w ślady Ernesta. Mimo traumatycznych doświadczeń, utraty bliskich, majątku, wygnania i zaczynania wszystkiego od nowa, mimo utraty Ojczyzny, tułaczki emigracyjnej, w kulturze polskiej tuż powojennego czasu nie dominuje niechęć do świata wartości, co najwyżej bunt przeciw niesprawiedliwości. Kazimierz Wierzyński pisał w kontekście haniebnego procesu moskiewskiego z czerwca 1945 r.:
Oskarżajcie nas wszystkich, nie tylko szesnastu,
Sądźcie poległych w grobie, to też winowajcy,
Sądźcie szkielet, co z wojny pozostał się miastu,
Gdy wyście jeszcze z diabłem kumali się, zdrajcy.
Oskarżcie także wolność, nieznane wam słowo,
Ten odwieczny zabobon, co zawsze nas dzieli,
Cały kraj polski weźcie, zamknijcie go w celi
I wprowadźcie pod sztykiem na salę sądową.
W tym wierszu jest moc złości i niepogodzenia się z werdyktem mocniejszych od Polski, ale nie ma rezygnacji z polskości. Obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej to dobry czas, by się zastanowić, czy nadal podzielamy ten system wartości, który przyświecał polskim ofiarom II wojny światowej – zarówno tym, którzy zginęli w latach 1939–1945, jak i tym, którzy przeżyli, ale nie poszli drogą Ernesta. Uznali nadal, że walka o Polskę stanowi głębszą wartość niż doświadczenie wojenne odbierane jako droga do całkowitej utraty sensu ofiary, a więc i istnienia.
Jan Żaryn
A więc wojna!
Publikujemy fragmenty najnowszej książki Małgorzaty i Jana Żarynów „Rok 1939. Od beztroski do tragedii” przygotowanej przez wydawnictwo Biały Kruk.
Oni nie wiedzieli
Piękne lato roku 1939 nie zapowiadało katastrofy. O tym, jak spędzali je ludzie w Polsce, pisze Anna Lisiecka w książce „Wakacje 1939”: „W Sopotach tego lata nie było tłumów, zaledwie jakieś dwa tysiące gości. Za to wisiały flagi ze swastyką, a bojówki skutecznie odstraszały od wysiadania z pędzącej na Hel lukstorpedy” – pisze Joanna Puchalska
Sowieckie naloty na Warszawę
Jednym z najmniej znanych epizodów w historii Warszawy są naloty sowieckie w czasie II wojny światowej. Przez 45 lat po wojnie o tej sprawie z wiadomych powodów milczano. Dzisiaj kwestia sowieckich na lotów nadal nie jest szerzej znana.
Anioły z Dywizjonu 307
W 2012 r. Brytyjczyk Michael Parrot odnalazł w kaplicy na cmentarzu Higher w mieście Exeter w Wielkiej Brytanii drewnianą tabliczkę przedstawiającą logo 307 Dywizjonu RAF. Zbigniew Izdebski w swoim artykule przybliża losy bohaterskich polskich lotników. Sama jednostka wykazała się wybitnymi osiągnięciami podczas II wojny światowej. Piloci brali udział w bitwie o Atlantyk, operacji „Market Garden”, osłaniali inwazję na Niemcy, bronili Wysp Brytyjskich przed rakietami V1, osłaniali przed nalotami bombowymi Liverpool i Exeter.
Z obozu wyszedł pochód cieni
„Alle raus!” – usłyszeli w południe 11 sierpnia 1944 r. Wyszli z piwnicy domu przy Filtrowej 27 na warszawskiej Ochocie, niczego z sobą nie zabierając – pisze Barbara Stefańska o tragedii, jaką zgotowały niemieckie oddziały mieszkańcom Warszawy. Poznajemy losy Ireny Kalpas, która wraz z ciocią przemierza drogę do owianego grozą obozu w Ravensbruck.