Archiwum
Wydanie nr 7/2013 (7)
TEMAT MIESIĄCA
10Z KOTŁA DZIEJÓW
28WEHIKUŁ CZASU
30WYWIAD MIESIĄCA
34WIGILIE POLSKIE
38NIE TAK DAWNO
44ZDARZYŁO SIĘ
55GRY O TRON
63NASZ PATRONAT
64Z PRAWEJ STRONY
65FELIETONY
66ZIEMIAŃSTWO
68PRASPORT
73GOŃ Z POMNIKA
76CO NA WYSPACH
78PEŁNA KULT URA
82FELIETONY
92URYWKI Z DOKUMENTÓW
93DLA NIEJ
94DLA NIEGO
95KOMIKS
96WSZYSCY ŚWIĘCI
98Z ARCHIWUM NAC
99Nasze pokolenie
prof. Jan żaryn, redaktor naczelny
Każde pokolenie Polaków stanowi osobny paciorek (i perełkę zarazem) w wielkim łańcuchu dziejów. Nasze pokolenie –
moje i mojej żony Małgorzaty – zostało uformowane w okresie PRL, a jednocześnie zaczęło na dobre dojrzewać w sierpniu 1980 r.
Wydarzenia z naszej biografii krzyżują się i wplatają w opis całej dekady lat 80. Dzień 13 grudnia 1981 r. rozpatrywany z perspektywy personalnej i wspólnotowej należał dla naszego pokolenia do najważniejszych. Małgosia była w końcu ósmego miesiąca ciąży z Anią, która urodziła się w styczniu; byliśmy studentami Instytutu Historycznego UW; działałem w samorządzie uczelnianym na poziomie Wydziału Historycznego, gdzie odpowiadałem za kwestie stypendialne. Jak znaczniejsza część ówczesnej młodzieży, patrzyliśmy nieco naiwnie w przyszłość. „Solidarność” i samorządność wygrywały, znikała z przestrzeni publicznej komuna.
Wszyscy dookoła byli członkami „Solidarności”. Dominowała atmosfera determinizmu historycznego – wolność jest w nas
i przed nami. Jacy Ruscy? Niech nas komuniści nie straszą. Nikt wokół mnie nie spodziewał się, że to „nasi” napadną na naszych. A jednak stało się! Ci nasi to jednak ONI, a MY – pozostaliśmy w szoku. Zajęci własnymi troskami, przerażeni sytuacją, w której znaleźliśmy się jako młodzi małżonkowie oczekujący pierwszego dziecka, nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę z losów ludzi „Solidarności”. Bardzo szybko jednak stan wojenny zapukał do naszych drzwi. Najpierw zgłosił się do mnie (dziś śp.) Tomasz Lis, nasz kolega ze studiów, który zaproponował mi, bym wraz z innymi poprowadził cykl wykładów konspiracyjnych dla młodzieży liceów im. Batorego i Zamoyskiego w Warszawie. Tadzio Adamiec przynosił jakąś bibułę, a ja coś tam opowiadałem. Nie trwało to zbyt długo, gospodarze musieli nas przenieść do innego mieszkania (to działo się gdzieś przy Jaworzyńskiej), bo SB węszyła. Dotarła do nas na Puławską, w Wielki Piątek 1982 r. i dokonała nagłej rewizji. Sprowadziły ją przypadek i donos. Poprzedniego dnia przyjaciele pomagali w transporcie pudeł z książkami do małego mieszkania, niespodziewanie odziedziczonego. Nagłe walenie w drzwi, piątka dziwnych panów w progu: „Rewizja, tu MO i SB”. Cały dzień w towarzystwie niechcianych łobuzów, typowy kocioł. Ewa, która miała wyjść z małą Anią, weszła do mieszkania.
„Ręce do góry! Opróżnić torebkę. Zostać!”. Brudne łapy esbeka w tetrowych pieluchach trzymiesięcznej Ani. „Będziemy
rozmawiać później i gdzie indziej”. Telefon esbeka: „Przyjdźcie tu, gdzie wiecie”. Po godzinie kolejna ekipa: oficer w moro, prokurator i fotograf. Po podłodze rozrzucone ulotki i podziemne pisemka, książki. Cyk, cyk! Jest materiał. Wreszcie sobie poszli. Taka Wielkanoc A.D. 1982. A potem, w listopadzie, gonitwa po ulicach Warszawy; zomowiec okazał się szybszy. Trzy tygodnie w Białołęce. Zarzuty prokuratorskie: „Jest pan oskarżony w trybie
doraźnym; grozi panu od trzech lat do kary śmierci” – to były pierwsze słowa, które zapamiętałem po 48 godzinach siedzenia
„na dołku”, w komendzie na Wilczej. A mała Ania w ciągu kolejnych tygodni rozglądała się na spacerze i szukała mężczyzny
w okularach – tatusia. Potem rozprawa sądowa i uniewinnienie. Kilka lat później, gdy pracowałem jako nauczyciel, mieliśmy już
córeczkę i syna Stasia – wezwanie na komendę MO na Malczewskiego. „Skończyliśmy pańską sprawę” – rzucił mi znad stołu
funkcjonariusz, zamykając jakąś teczkę. „Jaką sprawę? Zostałem przecież uniewinniony!”.
Po latach, kiedy podjąłem pracę w IPN, próbowałem odnaleźć te dokumenty – ukradzione nam ulotki i książki, „moją sprawę”.
Wszystko zniszczone, przemielone. Dokumenty i nazwiska. Została pamięć: kpt. Roman Michałowski, który wystawia dla kpt.
Romana Michałowskiego zgodę na przeprowadzenie rewizji w mieszkaniu państwa Małgorzaty i Jana Żarynów. Przebaczamy,
panie Romanie!
Herbert, Kelus, Nowakowski - pisarze niezłomni wobec reżimu komunistycznego
- Pisarze, którzy nieustannie zmagali się z cenzurą i byli pod stałą kontrolą władz komunistycznych, a także tajnej policji, nie pozostali obojętni wobec rzeczywistości, lecz aktywnie uczestniczyli w procesie poszerzania swobód.(…) Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. literaci, tak jak i cały naród, zostali spacyfikowani - pisze
o polskich twórcach Cecylia Kuta na łamach nowego numeru miesięcznika „wSieci Historii”.
Najlepszy film historyczny po 1989 r. „Czarny czwartek” z miesięcznikiem „wSieci Historii”
Film w reżyserii Antoniego Krauzego, „Czarny czwartek” przedstawiający wydarzenia na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku dołączony jest do części grudniowego wydania miesięcznika „wSieci Historii”. To z pewnością film, który obejrzeć trzeba. Dlaczego? – o to Agnieszka Żurek pyta prof. Jerzego Eislera, w rozmowie publikowanej w książce, do której dołączona jest płyta DVD z filmem.
Orła WRONa nie pokona
- Wprowadzenie stanu wojennego nie zakończyło toczącej się od marca 1981 r. walki na murach pomiędzy władzami a „Solidarnością” i jej sympatykami. Początkowo zmieniły się tylko pozycje, bo to komuniści przeszli do kontrataku i zalali ulice ulotkami, afiszami i plakatami - pisze Sebastian Ligarski w nowym numerze miesięcznika „wSieci Historii”.
Patron, który Sowietom się kłaniał
- Jeżeli tworzylibyśmy ranking największych czarnych charakterów w XX-wiecznej historii Polski, to bez wątpienia jedno z czołowych miejsc musielibyśmy w nim przyznać Karolowi Świerczewskiemu – zauważa na łamach najnowszego „wSieci Historii” Piotr Mazurek.