Archiwum

Gwarant przyzwoitości

Nie miejmy złudzeń – to nie presja społeczna czy medialna zdecydowały o korekcie kursu PO w sprawie bonifikat za przekształcenie prawa użytkowania wieczystego we własność. Oburzenie to było wliczone w cenę organizatorów operacji. Na stole leży przecież 1,7 mld zł – to góra pieniędzy, na którą ochotę mają rozmaite postępowe organizacje, euroweeki, edukatorki seksualne, część biznesu, media III RP i ludzie tzw. kultury. Trzaskowski wygrał także dzięki nim, teraz wystawiają rachunek. A że jest początek kadencji, uznano, że w ciągu pięciu lat ludzie zapomną.

I sądzę, że wszystko by poszło tak łatwo jak kradzież kamienicy w czasach rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz, gdyby nie reakcja polityków PiS. Napiętnował to oszustwo wyborcze prezes Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki polecił wojewodzie mazowieckiemu sprawdzenie uchwały, a Zdzisław Sipiera, znany ze skutecznego działania, zabrał się do pracy. Dużą akcję rozpoczęli warszawscy radni PiS.

Sprawa stała się realnym, namacalnym dowodem różnicy pomiędzy formacją zmiany dotrzymującą słowa a cynicznymi machinacjami w stylu zmiany wieku emerytalnego za rządów Donalda Tuska. Bolesna dla warszawiaków lekcja stała się kolejnym dowodem na tezę, że to PiS jest gwarantem przyzwoitości władzy w Polsce. Warto zapamiętać tę lekcję. Program 500+ czy wyższe zarobki też da się odwołać tuż po wyborach.

Michał Karnowski

Jak to z „urodzinami Hitlera” było?

Specyficznie podchodzący do swojej misji dziennikarze „Superwizjera” TVN24, obsypani gradem branżowych nagród, zapomnieli poinformować opinię publiczną, że tzw. surówka, czyli materiał pierwotny nagrany w ich reportażu z ukrytych kamer, „zniknęła”. Prokuratura otrzymała od TVN jedynie gotowy, zmontowany reportaż. Sprawę „zguby” ujawnił Prokurator Krajowy, który poinformował o tym Centrum Monitoringu Wolności Mediów SDP. Bogdan Święczkowski potwierdził też ustalenia tygodnika „Sieci”, z których wynikało, że dziennikarze pili z uczestnikami „urodzin Hitlera” alkohol i w trakcie leśnej libacji namawiali ich do ataków na uchodźców oraz emigrantów.

Czy to oznacza, że ktoś boi się ujawnić wszystkie szczegóły maskarady w lesie pod Wodzisławiem Śląskim? Jak to się stało, że materiał, który miał piętnować „polskich neonazistów” i przyczynić się do ich ukarania, jest niepełny i w pewnej części procesowo bezużyteczny? Skąd się wzięła na tej imprezie młodziutka dziennikarka bez żadnego doświadczenia? Może było tak, jak zeznał organizator ustawki, że ktoś zapłacił mu za maskaradę 20 tys. zł, pod warunkiem że będzie w niej uczestniczyła ta stażystka?

Wszystkie te pytania mnożą wątpliwości dotyczące rzeczywistego udziału dziennikarzy TVN w „urodzinach Hitlera” z neonazistami. Czas już odkryć wszystkie karty.

Wojciech Biedroń