Archiwum
Wydanie nr 49/2021 (471)
NA POCZĄTEK
6TEMAT TYGODNIA
22NOWY RZĄD W BERLINIE
25KRAJ
32OPINIE
56ŚWIAT
60SIECI KULTURY
69GOSPODARKA
106KUCHNIA
114NA KONIEC
116W obronie własnej
Do dziś nie wiem, co w okresie największego nasilenia ataków na polską granicę było bardziej bolesne: cynizm metod używanych przez białoruski reżim, w tym jego propagandę, czy przyłączenie się do tej narracji przez największe media w Polsce i część tzw. aktywistów opozycji?
Bywały i bywają dni, że nie można odróżnić głównych wydań dzienników telewizyjnych „amerykańskich” stacji w Polsce od państwowych nadawców białoruskich.
Z jednej strony wszystko to uświadamia nam, jak kruche jest poczucie bezpieczeństwa, jak trzeba – każdego dnia – pilnować Polski. Z drugiej – widzimy skalę i siłę wdrukowanej w nasze życie publiczne zorganizowanej niechęci do polskiej państwowości i jej fundamentów. Takich jak szczelna granica, szacunek dla służb mundurowych, przestrzeganie prawa.
Każdy Polak był świadkiem deptania tych wartości przez sojusz ludzi głupiutkich i cyników, sojusz zdolny do każdej niegodziwości, jeśli tylko będzie miała antyrządowy znak. Zaczęło się od prób przebijania granicy, niszczenia urządzeń granicznych, atakowania żołnierzy, strażników granicznych, policjantów. „Proszę podać nazwisko!” – żądał w zapale funkcjonariusz jednej z wielkich komercyjnych telewizji, usiłując zrobić z obrońcy polskiej granicy jakiegoś przestępcę. Pewna posłanka z odległości kilku centymetrów nagrywała twarze żołnierzy, inni próbowali przepychanek, ucieczek.
Następnie była akcja mająca na celu pomoc Łukaszence przez organizację kanału przejmowania migrantów po polskiej stronie. W tym z udziałem byłych (?) dziennikarzy. On pchał ludzi na granicę, oni próbowali ją dla nich otworzyć.
Wreszcie seria kłamstw, opowieści o rzekomych tragediach, tak mierzonych, by wywołać największe możliwe emocje. A więc dzieci, kobiety, ciąże. Na chwilę nawet uznali, że nienarodzone dziecko to jednak dziecko, a nie zlepek komórek. Wszystko po to, by Polacy uwierzyli, że po stronie polskiej jest podłość, a ściągnięci przez Łukaszenkę i rzuceni na polskie granice agresorzy to czyste dobro.
Pomijano siłę i brutalność ataku na polskich strażników.
Atak trwa, będzie zapewne przechodził jeszcze różne fazy. Służby polskie podają informację o działaniach Mińska zmierzających do otwarcia nowych źródeł „dostaw”, możliwe, że z Afganistanu. Bardzo prawdopodobna jest coraz większa „profesjonalizacja” atakujących, szkolenie ich, by stali się grupami paramilitarnymi przebranymi za migrantów. Budowa trwałej zapory jest konieczna i dobrze, że ma szybko ruszyć.
Równocześnie toczy się wojna informacyjna. Ulubioną frazą opozycji i jej mediów jest twierdzenie, że polska przegrywa tę walkę, bo nie dopuściła dziennikarzy na granicę.
To nieprawda.
Odwrotnie: Polska wojnę informacyjną wygrywa właśnie dlatego, że w obronie własnej nie dopuściła na granicę dziennikarzy i udających dziennikarzy. Niestety, duża część osób, które parły do obecności na granicy, pełniłaby funkcję tub powielających propagandę i perspektywę białoruską. Z publikowanych materiałów można wnioskować, że polski żołnierz to dla nich często nikt, pchany zaś przez Łukaszenkę migrant, agresywne bandy rzekomych uchodźców to świętość. Celem wielu mediów nie było relacjonowanie obrony polskiej granicy, ale pomoc w jej przebiciu. Dlatego ich opowieści zaczynają się na granicy; źródła kryzysu – w postaci gry Łukaszenki, który męczy swój własny naród – jakoś im nagle umykają. Dlatego tak lekko miotają obelgi wobec obrońców granic (najnowsza to „szmalcownicy”) i tak lekko, w sorosowym stylu, przyrównują samoobronę państwa do stanu wojennego.
Równanie było i niestety jest proste: więcej tego typu relacji z granicy to więcej manipulacji, oskarżeń wobec polskich strażników i żołnierzy oraz mniej prawdy.
Ograniczenie tego chaosu przyniosło więcej skupienia na tym, co dzieje się naprawdę. Uniemożliwiono tworzenie dezinformacji na wielką skalę.
Nie wierzmy zatem, gdy mówią, że to przegraliśmy. W sferze obrony bezpośredniej i w obszarze informacyjnym Polska na razie może mówić o sukcesie.
A jednym z jego powodów było dobre rozeznanie, jaką rolę chcą odegrać w sprawie niektóre największe media w Polsce i lewicowe media zagraniczne. Dokładnie taką, jaką odegrały w Niemczech, Francji, Włoszech, Hiszpanii – wszędzie tam paraliżując wolę obrony, używając paskudnych szantaży moralnych. U nas to się nie udało.
Michał Karnowski
W tygodniku „Sieci”: Dramat Gowina
W nowym numerze tygodnika „Sieci” redakcja ujawnia sensacyjne ustalenia na temat byłego koalicjanta PiS, Jarosława Gowina, który kiedyś był pierwszoplanową postacią polskiej polityki. Dziś przebywa na szpitalnym oddziale psychiatrycznym. Co doprowadziło go do głębokiej depresji?
Pogubiony
Był pierwszoplanową postacią polskiej polityki. Dziś nie wiadomo, kiedy do niej wróci. I czy w ogóle. Jarosław Gowin przebywa na szpitalnym oddziale psychiatrycznym – piszą Marek Pyza i Marcin Wikło na łamach tygodnika Sieci. „Pogubiony” – to artykuł o niespełnionych ambicjach, niewykorzystanych szansach i – w efekcie – politycznym bankructwie Jarosława Gowina.
Kłótnia w rodzinie
Pomimo wysiłków Michnika spór z Agorą na dalszą metę jest dla niego przegrany, nawet jeśli obie strony dojdą w końcu do jakiegoś kompromisu. Pokazuje on bowiem, że zaklęcia Michnika nie robią większego wrażenia na generacji relatywnie młodych korporacyjnych wilczków zarządzających Agorą, że w gruncie rzeczy mają oni gdzieś jego „walkę z reżimem”, jeśli nie przynosi ona wysokich dochodów. Konrad Kołodziejski analizuje na łamach „Sieci” przebieg sporu między redakcją Gazety Wyborczej a jej wydawcą – Agorą.
Co Niemcy szykują Europie?
Rezultatem nowych ustaleń koalicyjnych w Niemczech jest pakiet ambitnych i zmotywowanych ideologicznie rozwiązań, które będą kosztowne nie tylko dla naszego zachodniego sąsiada, ale też dla całej Europy – pisze w nowym wydaniu tygodnika Sieci Aleksandra Rybińska.
Strach powrócił
Obecna światowa panika związana z omikronem, nową mutacją koronawirusa, przypomina do pewnego stopnia pierwszą fazę pandemii, kiedy niewiele jeszcze było wiadomo na temat tego, jak z nią walczyć. Marek Budzisz podejmuje na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” temat pandemii koronawirusa przez pryzmat nowego szczepu – omikron, który został po raz pierwszy wykryty w Botswanie.
Gramy w drużynie Polska
My, żołnierze, robimy swoje, zawsze jesteśmy propaństwowi, a jednak czasem przypisywane są nam intencje niegodne. Czytamy o tym i odbieramy to jako próbę podważenia zaufania do munduru. A proszę mi wierzyć, że jesteśmy w stanie nawet poświęcić swoje życie w imię interesu naszego państwa, obrony życia obywateli i wartości, które spajają naszą narodową wspólnotę - mówi gen. Wiesław Kukuła, dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej, w rozmowie z Markiem Pyzą i Marcinem Wikłą na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.