Archiwum
Wydanie nr 48/2022 (521)
NA POCZĄTEK
6TEMAT TYGODNIA
22KRAJ
28WOJNA ROSJI Z UKRAINĄ
44ŚWIAT
47OPINIE
50SIECI KULTURY
57ZDROWIE
83SPORT
88KUCHNIA
98KONIEC
100Dwie minuty, które zapamiętamy
Klimat i atmosfera Parlamentu Europejskiego (zarówno w Strasburgu, jak i Brukseli) przy każdej wizycie działa na mnie depresyjnie. Wyobrażam sobie, że tak musiały wyglądać turnusy w pionierskim obozie Artek na Krymie. W każdym zakątku tego gmachu człowiek styka się z jakąś kampanią naprawczą i reedukacyjną, jest świadkiem „walki” z kryjącym się za każdym rogiem faszyzmem, jest mu wmawiane ciągłe poczucie winy, że za mało zrobił dla postępu ludzkości i dobra planety.
Ale najgorsze są dominujący infantylizm i poczucie upupienia każdego. Naprawdę na tym tle polski Sejm jest oazą wolności i powagi, a posłowie są traktowani jak godni szacunku reprezentanci wyborców. W Brukseli i Strasburgu poseł de facto nie jest traktowany jako czyjkolwiek przedstawiciel, ale element wielkiego projektu. Dostał szansę kooptacji do kręgu bogactwa i może z tego skorzystać albo sam postawić się na marginesie. Im więcej pieśni owartości zróżnicowania śpiewają, tym trudniej wypowiedzieć zdanie odmienne, nie mówiąc już o wpłynięciu na brutalną maszynerię władzy.
Głównymi obowiązkami deputowanego do PE są w tej wizji stanie przy centrum unijnej władzy i wspólne z nią troszczenie się, by głupiutcy wyborcy za bardzo nie brykali, nie protestowali, nie awanturowali się. Bo to dla dobra ludzkości wszystko się wprowadza, dla dobra ludzi organizuje się im życie, otwiera granice, zagląda w talerz, narzuca powodujące ubóstwo ceny energii, wymusza wyrzeczenia. Jeśli przez wdrażane kolejne „fity” ludzie biednieją, tracą poczucie bezpieczeństwa, to wina nie może leżeć w projektach, ale w nich samych. Skrajnie ideologiczna polityka nie może w żadnym wypadku ulec zmianie, nigdy nie zwalnia, nawet w pandemii, nawet w obliczu wojny. Jedyną dopuszczalną korektą jest zwiększenie wysiłków na rzecz „tłumaczenia” tej polityki.
Równie żałosną kpiną są w tym świecie media. W pełnej symbiozie z władzą, przejęte troską o rosnący rzekomo tu i ówdzie populizm, niechętne jakiemukolwiek autentycznemu głosowi polemiki. Funkcja kontrolna brukselskich instytucji jest fikcją. Władza w Brukseli tak się stara, ale w terenie „reakcja” wciąż podnosi łeb – to główny przekaz tych mediów. Za mało się starają, za mało pracują ludzie, by spełnić oczekiwania obecnego Komitetu Centralnego.
Gołym okiem widać, że to nie jest demokracja. Może jest to demokracja socjalistyczna, może progresywno-liberalna, ale na pewno nie klasyczna, europejska demokracja.
W tym świecie coraz trudniej mówić prawdę. Presja jest ogromna, sankcje za złamanie postępowych tabu dotkliwe, ostracyzm jest coraz jawniej dekretowany.
Dlatego z dużym podziwem patrzę na tych polityków, którzy się nie poddają i mówią autorom tej parodii demokracji prawdę. Jednym z nich jest przewodniczący frakcji EKR, prof. Ryszard Legutko. „Dwie minuty gorzkiej prawdy – a prawda jest taka, że Parlament Europejski wyrządził wiele szkód w Europie” – stwierdził podczas debaty z okazji 70-lecia Parlamentu Europejskiego. „Parlament zainfekował europejską przestrzeń bezwstydną partyjnością, a infekcja stała się tak zaraźliwa, że rozprzestrzeniła się na inne instytucje, takie jak Komisja Europejska. Parlament porzucił też podstawową funkcję reprezentowania ludzi; zamiast tego stał się machiną do realizacji tzw. projektu europejskiego, zrażając tym samym miliony wyborców” – mówił.
Przewodniczący grupy EKR podkreślał, że PE stał się politycznym narzędziem lewicy do narzucania swojego monopolu, z jego zaciekłą nietolerancją wobec wszelkich odmiennych poglądów.
„Nieważne, ile razy powtarzać będziecie słowo różnorodność. Ona i tak staje się wymarłym gatunkiem w UE, a zwłaszcza w tej Izbie. Parlament Europejski jest w rzeczywistości quasi-parlamentem, ponieważ odrzuca podstawową zasadę parlamentaryzmu – odpowiedzialność przed wyborcami” – stwierdził prof. Legutko. I dodał: „Nazwijcie to, jak chcecie, jednak nie jest to demokracja”.
Ważne i prawdziwe słowa. Gorzka prawda odważnie powiedziana w twarz europejskiej biurokracji. Dwie minuty, które zapamiętamy. Dopóki są tam jeszcze tak odważni i przenikliwi politycy – nie wszystko jest stracone.
Michał Karnowski
"Sieci": Przetrwać zimę, wygrać wiosnę!
W nowym numerze „Sieci” wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS, Ryszard Terlecki omawia plany PiS na najbliższe wybory parlamentarne. Mówi o tym, co jest potrzebne do zwycięstwa, niespodziankach szykowanych na kampanię i dużym problemie Donalda Tuska. Artykuły z bieżącego wydania dostępne w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Ważny wywiad z marszałkiem Terleckim
By wygrać, potrzebujemy trzech rzeczy: pieniędzy, programu i ludzi. Pieniędzy, mam nadzieję, wystarczy, a program ogłosimy wiosną. Trzeba dobrać ludzi, którzy sprawdzą się i w kampanii, i później w Sejmie. Musimy też wreszcie przełamać naszą starą słabość, która polega na tym, że listy ustala się w ostatniej chwili, czyli miesiąc przed wyborami – Jacek i Michał Karnowscy rozmawiają z Ryszardem Terleckim, wicemarszałkiem Sejmu, przewodniczącym Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości.
Wołyński przełom?
Znamy treść noty ukraińskiego MSZ, w której Kijów wyraża zgodę na prowadzenie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych przez polskie instytucje na swoim terenie. Po wielu latach impasu nie można tego momentu nie docenić – pisze Marcin Wikło w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Jan Paweł II i mistrzowie kamuflażu
Papież mierzył innych kapłanów swoją miarą. Dziś czyni mu się z tego powodu zarzuty – pisze na łamach tygodnika „Sieci” Grzegorz Górny, który opisuje, w jaki sposób Karol Wojtyła kształtował się duchowo oraz jakie wydarzenia towarzyszyły mu w drodze do święceń kapłańskich.
Aż 3 książki w prezencie dla prenumeratorów!
Już dziś pomyśl o świętach. Zamów prenumeratę pakietu: tygodnik Sieci i magazyn wSieci Historii, a 3 książki dostaniesz w prezencie!