Archiwum
Wydanie nr 47/2018 (312)
NA POCZĄTEK
6TEMAT TYGODNIA
22KRAJ
30SIECI KULTURY
55ŚWIAT
68GOSPODARKA
76KUCHNIA
86NA KONIEC
88Skończyć z tym tańcem
Myśląc o aferze związanej z byłym już przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego, nie należy tracić z pola widzenia trzech jej aspektów.
Aspekt pierwszy jest tożsamościowy. Prawo i Sprawiedliwość budowało swój wizerunek i coś znacznie większego – właśnie tożsamość – na kontraście z poprzednimi ekipami, uznawanymi za strukturalnie wręcz skorumpowane. Według najostrzejszych interpretacji – za swego rodzaju związki zawodowe skorumpowanych.
Nie było to pozbawione związku z rzeczywistością, a na pewno przynosiło polityczne zyski. Ale miało również ten efekt, że właśnie w tej dziedzinie PiS ma słaby punkt. Po prostu pod tym względem znaczna część jego ludzi i elektoratu jest wrażliwa. Jest skłonna do wybaczenia swoim reprezentantom bardzo wielu rozmaitych rozczarowujących posunięć i zaniechań na wszystkich polach. Poza właśnie tym jednym.
I nie należy się łudzić – teza, iż mianowany przez obecne władze przewodniczący KNF nie jest pisowcem czy też „prawdziwym pisowcem”, jest skrajnie trudna do zużytkowania jako argument poza środowiskami ze ścisłego jądra formacji. To po prostu w uszach większości Polaków spoza tych sfer musi brzmieć nieprzekonywająco.
Dlatego dla partii rządzącej nie ma obecnie kwestii ważniejszej niż doprowadzenie do tego, by rozstrzygnięcie sprawy potwierdziło obraz ugrupowania jako tego, które – w odróżnieniu od innych – potrafi bezlitośnie eliminować ze swoich szeregów nie tylko udowodnioną korupcję, lecz również praktyki i klimaty mogące się z nią kojarzyć.
Zarazem trzeba pamiętać, że po drugiej stronie nie znajdował się żaden tam niszczony przez złe państwo i złych urzędników biznesowy baranek, tylko… użyjmy ostrożnych słów: bardzo ostry zawodnik. Człowiek, wobec którego przedsiębiorstw formułuje się niezwykle daleko idące zarzuty. Zarzuty, które wciągu ostatnich miesięcy kumulowały się w konkretne działania organów państwa (w tym KNF), mogące skutkować drastycznym załamaniem wyceny kontrolowanego przez Leszka Czarneckiego majątku. Jako prawdopodobna jawi się więc interpretacja, zgodnie z którą podjął on swoją akcję, aby odwrócić to zagrożenie. Tylko że to nie unieważnia faktu, iż podstawowym wyzwaniem dla rządzących pozostaje to, opisane na początku tego komentarza.
Wreszcie: gdy cała sprawa wybuchała, zaczęła dookoła niej być widoczna gra rozmaitych zwalczających się frakcji i koterii istniejących wewnątrz obozu rządzącego. A ostatnio nie tylko afera KNF unaocznia, że zjawisko to osiąga poziom groźny, starszym obserwatorom przypominający czasy AWS. Właśnie to skojarzenie powinno uczestnikom tego opętańczego tańca unaocznić skalę zagrożenia.
Jest jeszcze czas, by tę sytuację odwrócić.
Piotr Skwieciński
W tygodniku „Sieci”: Wraca koszmar!
W najnowszym numerze „Sieci” dziennikarze podejmują temat powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki. Jasno wskazują, że oznacza to cofnięcie się czasów III RP i odbudowę układu zamkniętego. Czy Tusk jest zagrożeniem dla rządów PiS? Jak powinien przygotować się obóz dobrej zmiany na jego obecność na polskiej arenie – zastanawiają się publicyści „Sieci”. W wydaniu tygodnika Sieci także wyjątkowy prezent z okazji 100. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości – reprint mapy II Rzeczypospolitej.
Marzenie o żyrandolu
Kampanię wyborczą Donalda Tuska możemy uznać za rozpoczętą. Robi coraz mniej zwodów, a coraz jaśniej sugeruje: „Wracam, bójcie się!”. Raz już wybory prezydenckie przegrał. Dlatego tym razem do ostatniej chwili będzie kalkulował swoje szanse, zanim oficjalnie ogłosi start. Kto niepokoi się planami szefa Rady Europejskiej i co musi się stać, aby za dwa lata stanął naprzeciw Andrzeja Dudy? – piszą Marek Pyza i Marcin Wikło w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Lewandowski sam meczu nie wygra
Uważam, że w polityce jest jak w sporcie drużynowym. Jeśli nie ma drużyny, nie ma zwycięstwa – mówi wicepremier Beata Szydło w wywiadzie na łamach najnowszego wydania tygodnika „Sieci”. W rozmowie z Dorotą Łosiewicz szefowa Komitetu Społecznego Rady Ministrów podkreśla, że po ostatnim Marszu Niepodległości, Polacy czują dumę z tego, że żyją w kraju niepodległym, tolerancyjnym i bezpiecznym.
Jeden marsz, dwie rzeczywistości
Ćwierć miliona osób maszerujących wspólnie dla uczczenia stulecia odzyskania niepodległości, co poczytywaliśmy sobie w Polsce za ogromny sukces, stało się dla liberalnych elit dowodem na to, że Polska zorganizowała u siebie największy zlot faszystów w Europie. Kłamstwa i manipulacje wokół marszu, które przewinęły się przez światowe media, były dodatkowo podkręcane przez antypisowską opozycję.
Gra va banque
Szum wokół afery Getin Banku przybiera na sile każdego dnia. Dziś już wiadomo, że Leszek Czarnecki, publikując nagrania swoich rozmów z przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego Markiem Chrzanowskim, pogrążył swoje bankowe imperium. Akcjonariusze całkowicie stracili zaufanie do biznesów dawnego miliardera, który karierę zaczynał, współpracując ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Imperium Czarneckiego ma nadal potężne zaplecze za granicami Polski. Stamtąd wciąż może szkodzić krajowemu rynkowi.
Domknięcie historii
Profesor Zdzisław Krasnodębski, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, w rozmowie z Jackiem Karnowskim wspomina wybitny dorobek prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz zastanawia się, czy Polacy skorzystają z jego nauk. W przeddzień Święta Niepodległości 40 tys. ludzi zaśpiewało wraz z Janem Pietrzakiem „Żeby Polska była Polską”. To jest wciąż postulat do zrealizowania. Dziś mamy się z czego cieszyć, ale wiem, że do pełnego rozstrzygnięcia tej walki jeszcze daleko – zauważa Krasnodębski.