Archiwum
Wydanie nr 44/2024 (621)
NA POCZĄTEK
5TEMAT TYGODNIA
18KRAJ
25OPINIE
34ŚWIAT
38SIECI KULTURY
53HISTORIA
62POZA HORYZONTEM
65KUCHNIA
69NA KONIEC
70Presja ma sens
Ponad siedmiomiesięczne aresztowe piekło nareszcie się kończy. Decyzją Sądu Apelacyjnego ks. Michał Olszewski oraz urzędniczki resortu sprawiedliwości Urszula D. i Karolina K. mogą wyjść na wolność po wpłaceniu przez każde z nich kaucji w wysokości 350 tys. zł. „Sąd nie zauważył żadnych podstaw, by trzymać tych ludzi w izolacji. Uznał, że materiał dowodowy jest już zebrany i mogą się bronić z wolnej stopy” – powiedział mecenas Krzysztof Wąsowski. Wiemy jednak, że przesłuchania nie były prowadzone przez długie miesiące. Po co więc ich przetrzymywano? Dlaczego zdecydowano się na spektakularne zatrzymanie ks. Michała Olszewskiego w Wielki Czwartek, święto wszystkich kapłanów? Dlaczego skuto go jak najcięższego przestępcę i zaserwowano mu „60 godzin piekła”? Dlaczego niekarane wcześniej urzędniczki doprowadzano w kajdankach, a potem upokarzano i dręczono? Dlaczego całą trójkę traktowano z takim okrucieństwem? Bo nie chodziło tylko o nich. Zastosowana w ich przypadku bezwzględna i bezduszna procedura aresztowa miała być procedurą pokazową. Miała ich złamać, pozwolić na wydobycie oczekiwanych zeznań w sprawie Funduszu Sprawiedliwości i otworzyć drogę do dalszych aresztowań w ramach pakietu programowego „Zemsta+”. Przypomnijmy, że wszyscy troje osadzeni mogli być na wolności już od dwóch miesięcy. 31 lipca Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował o skróceniu aresztu do 31 sierpnia. Neo-Prokuratura Krajowa, aby uzasadnić konieczność ich przetrzymywania, postawiła nowe zarzuty, którymi miał być udział w tzw. grupie przestępczej. Mecenas Skwarzyński, obrońca ks. Olszewskiego, nazwał je „sztucznymi i fikcyjnymi, sprzecznymi albo z prawem Unii Europejskiej, albo ze zdrowym rozsądkiem”. Można mieć pewność, że gdyby neoprokuratura miała jakikolwiek ruch, by zatrzymać osadzonych w areszcie, zrobiłaby to i tym razem. W tym momencie ks. Michał oraz obie urzędniczki mogą jednak skorzystać na wolności z „domniemania niewinności”. Choć nie w pełni. Bo przecież mimo że ich proces de facto jeszcze nie ruszył, spędzili w areszcie ponad pół roku i są przedstawiani przez ludzi Donalda Tuska oraz sprzyjające im media jako przestępcy. Największemu atakowi został poddany ks. Olszewski, i to już wiele miesięcy wcześniej. Do dziś niektórzy politycy powielają kłamliwe plotki o jego zatrzymaniu czy działalności duszpasterskiej. Próbowano go medialnie zohydzić, zniszczyć, upodlić, oblepić najgorszą nieprawdą. Wszystko po to, by nikt nie chciał się za nim ująć. By nikt nie chciał go bronić. By wreszcie jego przypadek rzutował negatywnie na wszystkich księży, a opinia publiczna uznała nową, niepisaną doktrynę koalicji rządzącej, według której każda współpraca państwa z Kościołem jest przestępstwem. A jednak perfidny plan się nie powiódł. Nie udało się złamać ani ks. Michała, ani urzędniczek. Nie zaczęli oni zeznawać tak, jak oczekiwaliby tego neoprokuratorzy. Nie udało się także zdominować opinii publicznej przekazem rządowo-prokuratorskim. Ludzie zażądali prawa do sprawiedliwego procesu. W tych żądaniach zaczęli się coraz silniej jednoczyć. Osią tego zjednoczenia była modlitwa, wokół której zawiązywała się coraz mocniejsza wspólnota i głęboka więź pomiędzy osadzonymi a wspierającymi ich ludźmi. I chyba takiej wspólnoty najbardziej boją się wszelkie struktury antywolnościowe. Listy, poręczenia, manifestacje, aż wreszcie protest głodowy byłych działaczy antykomunistycznych – wszystko to zbudowało front jedności przeciwko bezprawiu, łamaniu praworządności i prześladowaniu katolików. Kolejny raz okazało się, że społeczna presja ma sens. Nastąpił przełom, który niesie nadzieję na zatrzymanie galopującej dewastacji państwa, jakiej dopuszcza się koalicja 13 grudnia. Jeśli opór nie będzie stanowczy, pójdą znacznie dalej – w niszczenie rodziny, demontaż tożsamości, usuwanie Kościoła z przestrzeni publicznej, likwidowanie katolickich mediów i instytucji. Ten plan jest precyzyjnie rozpisany. Ale nadal istnieje siła, by go zatrzymać. Zjednoczenie, którego doświadczamy ostatnio, jest tego dowodem.
Marzena Nykiel
W tygodniku „Sieci”: Władza oszukała powodzian
Najpierw zalała ich woda, teraz propaganda i biurokracja, skąpstwo i nieudolność rządu. W najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” opis dramatycznej sytuacji polskich rodzin, które ucierpiały na skutek powodzi.
„Sieci”: Władza oszukała powodzian
Na tereny dotknięte kataklizmem udali się przedstawiciele rządu, służb niosących pomoc, dziennikarze oraz wolontariusze. Gdy opadła woda, opadło też zainteresowanie. Czy rząd wypełnił swoje obietnice wobec poszkodowanych?
,,Sieci”: Polaku, lecz się czarodziejską różdżką
Media informują o masowych ograniczeniach różnych zabiegów w wielu szpitalach w Polsce.
,,Sieci”: Kwiat Lotosu i Bestia na ostatniej prostej
Wyścig o fotel prezydencki w Stanach Zjednoczonych śledzi cały świat.