Archiwum
Wydanie nr 4/2013 (4)
DUCH I POLITYKA
9TEMAT MIESIĄCA
10WYWIAD MIESIĄCA
28Z KOTŁA DZIEJÓW
32WEHIKUŁ CZASU
34ZDARZYŁO SIĘ
37PRASPORT
50NASZE MEDIA
57FELIETONY
60ZIEMIAŃSTWO
62Z PRAWEJ STRONY
69W ŚRODKU EUROPY
70GOŃ Z POMNIKA…
72CO NA WYSPACH
74NIE TAK DAWNO
77PEŁNA KULTURA
80FELIETONY
92DLA NIEJ
94DLA NIEGO
95KOMIKS
96WSZYSCY ŚWIĘCI
98ZE ZBIORÓW NAC
99PRZEDMURZE
PROF. JAN ŻARYN, redaktor naczelny
W sierpniu i wrześniu szczególnie pamiętamy o bohaterach: z 1920, 1939 i 1944, w końcu z 1980 i 1988 r., kiedy to sierpniowe strajki przyspieszyły decyzję władz o podjęciu wstępnych rozmów z „Solidarnością”. Z przywołanych wydarzeń, tylko (aż) połowa zakończyła się sukcesem. Czy pozostałe należy więc wpisać w kategorię „polskiego obłędu”? Jak byśmy oceniali ofiary wojny 1920 r. pod Warszawą, gdyby bolszewicy przeszli Wisłę i oparłszy się o Poznań, podpisali nowy pokój z Niemcami, gwarantujący „spokój” w tej części Europy? Jak byśmy oceniali, z drugiej strony, zryw powstańczy 1944 r., gdybyśmy zdołali wymóc na Anglosasach zerwanie stosunków dyplomatycznych z ZSRS, w przypadku skazania Polskiego Państwa Podziemnego na zagładę? A zatem, czy porażka w wojnie 1920 r. nie była przypadkiem równie możliwa jak zwycięstwo w sierpniu 1944 r.? Cud nad Wisłą się zdarzył, bo wojska polskie – dzięki bohaterom z ks. Ignacym na czele – odepchnęły kilkudniowy napór bolszewików, m.in. pod Ossowem. Nie byłoby genialnego manewru znad Wieprza, gdyby nie te ofiary. Czy ks. Ignacy zachował się więc irracjonalnie, dotknięty „obłędem”? A może właśnie najracjonalniej, zdając sobie sprawę, iż załamanie się wojsk polskich pod Warszawą stanie się dla człowieka zagrożeniem apokaliptycznym. Póki zatem sił wystarczy...
Celem Powstania Warszawskiego było odzyskanie przez Polskę niepodległości. Władze RP na uchodźstwie, wojskowe i cywilne, wysyłały do kraju depesze wewnętrznie sprzeczne. Z jednej strony, premier Stanisław Mikołajczyk wzywał cywilne władze w kraju do insurekcji, z drugiej zaś, naczelny wódz gen. Kazimierz Sosnkowski stał na stanowisku (słusznym bez wątpienia), iż dotychczasowy przebieg akcji „Burza” nie rokował nadziei na skuteczność włączenia w tę operację Warszawy. A zatem trzeba było wycofać 40-tysięczny korpus żołnierzy i oficerów AK poza front niemiecko-sowiecki (przypomnijmy, taka operacja – z wielkimi kosztami politycznymi – udała się jedynie kilka miesięcy później Brygadzie Świętokrzyskiej liczącej wówczas niecały 1 tys. żołnierzy). Czy alternatywny plan był realniejszy z punktu widzenia celu: odzyskania niepodległości? Sowieci zbliżający się do stolicy nawoływali do powstania, na którego czele miała stanąć PPR i podległe jej siły partyzanckie. Niemcy z Warszawy uczynili zaś twierdzę. Czy pozostawienie miasta bez polskiego wojska uchroniłoby ludność cywilną i jego piękną architekturę przed zagładą? Skąd ta pewność?! Pewnym zaś było i to, że wymarsz AK ze stolicy, jeśli bezkrwawy, to z przyzwoleniem Niemców, stanowiłby klęskę dyplomatyczną Polski i Polaków.
Wybuch Powstania Warszawskiego powinien na Zachodzie uruchomić pamięć o sierpniu 1920 r. Tym bardziej że w 1939 r. nie doceniono tam, iż kolejny bój o stolicę nie dotyczył tylko Polski, a – co najmniej – Europy Środkowej. Nie przez przypadek więc to właśnie wówczas, po raz ostatni w latach II wojny światowej, w gabinetach, podczas odpraw sztabowych i w prasie odżyła z taką siłą „sprawa polska”. Najwierniejszym sojusznikiem okazała się Stolica Apostolska. Nuncjatury watykańskie, radio i prasa podległe papiestwu co najmniej od połowy sierpnia do października 1944 r. zamieszczały apele mobilizujące zachodnich aliantów do natychmiastowego udzielenia pomocy Polakom. Uruchomiona została olbrzymia akcja propagandowa, w wyniku której Polacy mogli liczyć na przychylność opinii publicznej w najważniejszych państwach ówczesnego świata: w USA, Wielkiej Brytanii czy we Francji (właśnie w sierpniu przeżywającej skuteczne powstanie paryskie), ale także w Szwajcarii, Szwecji czy Finlandii, w końcu w Hiszpanii gen. Franco czy krajach Ameryki Południowej.
Decyzja w sprawie odrzucenia sowieckiej wizji Europy należała nie do opinii publicznej, lecz zależna była od woli rządzących Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Jednak to właśnie te naciski obok realnej walki w Warszawie skłoniły przynajmniej Anglików do próby rewizji tajnych ustaleń teherańskich, których beneficjentami stawali się właśnie Sowieci. Brytyjczycy, usytuowani na średnich i wyższych szczeblach dowodzenia militarnego oraz politycznego, byli przychylnie nastawieni do przedstawicieli rządu RP. Im wyżej w strukturach władzy, tym gorzej. Tam podkreślano już, że „wszelkie operacje wojskowe w »teatrze« działań rosyjskiego alianta wymagają uprzedniej zgody Sowietów”. Trzymanie się tej zasady skutkowało naciskami i dyplomatycznymi notami, a także uzależnieniem pomocy militarnej „od możliwości operacyjnych”. Brytyjczycy nie zgodzili się na wysłanie polskiej Brygady Spadochronowej. Daleko idące starania Brytyjczyków, świadomych celów walki powstańczej Warszawy, zostały szybko – bo już 24 sierpnia – ucięte jednoznacznym oświadczeniem dyplomacji prezydenta USA, iż „nie widzi żadnych możliwości udzielenia pomocy Warszawie”.
Czy przy innym nastawieniu Ameryki zryw powstańczy mógł zakończyć się sukcesem? Czy w 1944 r. przywódcy świata byliby skłonni bronić nie tylko prawa Europy do samostanowienia, lecz także bronić jej przed najbardziej nieludzkim systemem, jaki ludzkość wydała, gdyby wiedzieli o milionach ofiar systemu z lat 1944–1990? Warto zatem zadać sobie pytanie: kto był realistą w te dni sierpniowe 1944 r.: czy Komendant Główny AK, który siłą rzeczy, zainstalowany w konspiracyjnym domu, nie mógł znać wszystkich aspektów polityki światowej, czy też prezydent USA i premier Wielkiej Brytanii, którzy stanęli przed faktycznym wyborem?
Pytania stawiane przez profesora
- W sierpniu i wrześniu szczególnie pamiętamy o bohaterach z 1920, 1939 i 1944, w końcu 1980 i 1988 r., kiedy to sierpniowe strajki przyspieszyły decyzję władz o podjęciu wstępnych rozmów z „Solidarnością”. Z przywołanych wydarzeń, tylko (aż) połowa zakończyła się sukcesem – pisze we wstępniaku do najnowszego wydania „wSieci Historii” redaktor naczelny, prof. Jan Żaryn.
Pisarz, o którego upomniały się dwa narody
- Z rozmów ze znajomymi oraz nieznajomymi Anglikami wynika, że zawłaszczyli sobie Józefa Konrada Korzeniowskiego pod nazwiskiem Joseph Conrad dokumentnie – a wielu z nich nie ma pojęcia o jego polskim pochodzeniu. Są za to bardzo ze swego stanu posiadania dumni – pisze Elżbieta Królikowska-Avis.
Ossów 1920 – polskie okno do wolności
W najnowszym wydaniu „wSieci Historii” Piotr Mazurek przypomina Ossów 1920, określając go polskim oknem do wolności.
Jeszcze jedna sierpniowa rocznica
- To opowieść prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego o początkach jego działalności opozycyjnej, o wstąpieniu do Komitetu Obrony Robotników, o pracy prawniczej i związkowej w ramach Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża - w najnowszym numerze „wSieci Historii” Jędrzej Lipski ujawnia niepublikowany dotąd wywiad ze
śp. Prezydentem Lechem Kaczyńskim.