Archiwum
Wydanie nr 39/2018 (302)
NA POCZĄTEK
4TEMAT TYGODNIA
26KRAJ
34KOŚCIÓŁ
46SIECI KULTURY
67ŚWIAT
84GOSPODARKA
92KUCHNIA
102NA KONIEC
104Pani Krystyno, dziękujemy za wszystko
Jeszcze w miniony poniedziałek była z nami na redakcyjnym kolegium. Omawialiśmy nowe wydanie tygodnika „Sieci”, planowaliśmy kolejne, ocenialiśmy sytuację w kraju, raz poważnie, raz żartobliwie. Wszyscy wiedzieli, że pani Krystyna lubi słodycze, nie zabrakło więc ciastek ani dobrej czekolady, tym razem przywiezionych ze Słowacji. Ale kiedy kończyliśmy pracę nad tym numerem pisma, nadeszła straszna wiadomość: Krystyna Grzybowska nie żyje. Nestorka dziennikarstwa polskiego i wielki autorytet naszej redakcji, życzliwy bliźnim człowiek, nigdy już do nas nie zajrzy, nie podzieli się refleksjami, nie napisze tekstu. Ten, który publikujemy obok, jest ostatni. Zamknęła się w ten sposób historia wyjątkowego życia. Krystyna Grzybowska
urodziła się w Wilnie w 1940 r. Jak opowiadała, zapamiętała dramatyczną ucieczkę rodziny przed niemieckimi, ostrzeliwującymi cywilów samolotami. Pech chciał, że kiedy wszyscy skryli się pod wozem z dobytkiem, o Niej, leżącej pod kocykiem, w panice na chwilę zapomniano. Po wojnie rodzinę spotkał los milionów Polaków z Kresów – przenosiny na Ziemie Odzyskane. Została dziennikarką. Jak wspominała w rozmowie na tych łamach w 2013 r., coraz trudniej było uprawiać ten zawód z czystym sumieniem. „Pod koniec lat 70. Maciek miał coraz więcej zakazów druku, mnie też wyrzucono z jednej pracy. Byliśmy bez niczego z małym dzieckiem. W końcu ktoś załatwił mi pracę w »Sztandarze Młodych«. Po sierpniu 1980 r. założyliśmy w kilka osób w redakcji koło „Solidarności”. Po wprowadzeniu stanu wojennego zorganizowano tzw. weryfikację. Zapytał mnie wojskowy z tej komisji: »Czy popiera pani wprowadzenie stanu wojennego?«. Odrzekłam krótko: »Oczywiście, że nie«. On na to: »Nie ma dla pani miejsca w prasie polskiej«. Odpowiedziałam: »Nie, w polskiej jest, nie ma w peerelowskiej. To różnica«. Po wyjściu się rozpłakałam. Nie było pracy, nie było nic. A jeszcze mocno nam sugerowano, byśmy dla bezpieczeństwa własnego wyjechali. Musieliśmy emigrować”. Gdy upadł komunizm, została korespondentką prasy polskiej w Bonn. Potem wraz mężem Maciejem Rybińskim i córką wrócili do kraju. Przez ostatnich kilka lat pani Krystyna była publicystką tygodnika „Sieci”, portalu wPolityce.pl i stałym gościem telewizji wPolsce.pl. We wstępie do wydanego niedawno, z okazji 50-lecia Jej pracy dziennikarskiej, zbioru tekstów napisałem: „Polacy przywiązani do polskości, Polacy atakowani za wierność dziedzictwu przodków, zawsze mogli i mogą na nią liczyć. Niewiele autorek potrafi jak ona w krótkim tekście wykazać absurdalność tych wszystkich »izmów«, które próbują na zawsze i nieodwracalnie zmienić nasz świat. Nie ma jednak w tych tekstach grama zgorzknienia. Pisze z uśmiechem, żartem i dużą dozą optymizmu. Bo wierzy, jak i my, że szaleństwo nie może wygrać, że ludzie są w gruncie rzeczy dobrzy, że chcą normalności i nie pozwolą na kolejną odsłonę orwellowskiej utopii”. Zawsze była gotowa płacić za wolność wymaganą cenę. Ostatnio musiała się mierzyć z brutalnym pozwem z jednego z wielkich niemieckich koncernów medialnych, który w odwecie za kilka zdań krytyki chciał doprowadzić Ją do bankructwa i upokorzyć. Ale nawet Jej
przez myśl nie przeszło, by się ugiąć. Nie mogę pominąć w tym krótkim wspomnieniu jeszcze jednej pięknej cechy pani Krystyny. To Jej oddanie śp. mężowi Maciejowi Rybińskiemu, z którym przez dekady tworzyli wspaniałą, barwną, nieugiętą w walce o prawdę parę dziennikarską. Po śmierci męża pani Krystyna podjęła wraz z córką Aleksandrą Rybińską zadanie organizacji konkursu dla młodych felietonistów – Złota Ryba im. Macieja Rybińskiego. Dziś jest to jedna z najbardziej prestiżowych nagród dziennikarskich i piękny znak pamięci o wielkim felietoniście. Kiedy już odprowadzimy po raz ostatni naszą wybitną Autorkę, kiedy przeminie żałoba, musimy pomyśleć, jak i Jej nazwisko godnie upamiętnić. Pani Krystyno, dziękujemy za
wszystko, niech Pani spoczywa w spokoju. Olu, jesteśmy z Tobą w tych trudnych chwilach.
Michał Karnowski
W najnowszym numerze tygodnika „Sieci”: Jony Daniels i jego wrogowie
W nowym wydaniu „Sieci” Jonny Daniels, prezes fundacji zajmującej się relacjami Polaków i Żydów mówi o brutalnych atakach i groźbach, których doświadcza zarówno ze strony środowisk polskich, jak i żydowskich.
Jonny Daniels w "Sieci": Nie dam się wyrzucić z Polski
"W tych atakach na mnie czuć dziwną rękę, to jest wyraźny zapach rosyjskich trolli".
Janecki w "Sieci": Wszyscy przeciw Schetynie
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej wcale opozycji nie jednoczy, a tylko „połknął” jej dwa słabe ogniwa.
Kołodziejski w "Sieci": Jesteśmy botami
Zamiast podjąć refleksję nad przyczynami porażki własnego obozu, „Gazeta Wyborcza” woli tworzyć spiskowe teorie.
Jedyny taki festiwal
29 września rozpoczyna się w Gdyni X Festiwal Filmowy „Niepokorni Niezłomni Wyklęci”.
Górny w "Sieci": Afera pedofilska to afera homoseksualna
"Bez zamknięcia drogi do kapłaństwa dla homoseksualistów Kościół nie poradzi sobie z dzisiejszym kryzysem".