Archiwum
Wydanie nr 35/2022 (508)
NA POCZĄTEK
6TEMATY TYGODNIA
18KRAJ
24ŚWIAT
48OPINIE
54HISTORIA
56SIECI KULTURY
59GOSPODARKA
75ZDROWIE
80KUCHNIA
82NA KONIEC
84Hejterzy idą w las, a sygnał daje Tusk
Gdy w czerwcu pojawiły się pierwsze egzemplarze podręcznika do przedmiotu historia i teraźniejszość autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego, w mediach lewicowo-liberalnych pojawiło się wiele krytycznych opinii, ale prawdziwa fala nienawiści rozpoczęła się po zakłamanym wystąpieniu Donalda Tuska.
To właśnie po 11 sierpnia do wydawnictwa zaczęli dzwonić ludzie, grożąc spaleniem domu, a w środku nocy do drzwi budynku obijali się obcy ludzie. Na adres e-mailowy autora posypały się groźby. To ciekawe, że wcześniejsi recenzenci i dziennikarze nie skojarzyli fragmentu o „hodowli dzieci” z in vitro. To normalne, bo nie o to chodziło prof. Roszkowskiemu, ale o nieco futurologiczny dyskurs na temat prokreacji – jak w książce Aldousa Huxleya „Nowy wspaniały świat” z 1932 r. Zachód więc debatuje o tym od 100 lat, a u nas nie wolno?
Poza tym książka Wojciecha Roszkowskiego była jedynie propozycją, podręcznikiem do wyboru, a nie obowiązkiem. Jednak presja, tak obficie podlana Tuskową manipulacją, wywołała falę nienawiści do twórców pracy.
Bo oto jednego dnia rozpętuje się w mediach wielka kampania znieważająca zasłużonego historyka. Sygnał do ataku dał Donald Tusk podczas spotkania ze swoimi wyborcami, gdy powiedział: „Czarnek wymyślił taki podręcznik, który ma uczyć nasze dzieci historii i teraźniejszości. Tam jest wiele różnych bardzo dziwnych, czasami strasznych tez. Ja dzisiaj odkryłem taki maluteńki rozdział o dzieciach z in vitro. W tym podręczniku Czarnek i jego współpracownicy zamieścili takie słowa, że dzieci z in vitro to jest hodowla ludzi, kto będzie kochał takie dzieci. […] I to dziecko dostanie do ręki podręcznik i przeczyta w tym podręczniku, że jest dzieckiem z hodowli, którego nikt nie kocha”.
Chwilę później tę rozbieżną z tekstem podręcznika wersję przyjęły media. Szybko budzi się „Gazeta Wyborcza”: „Dzieci z in vitro są »hodowane«”. TVN24 stara się subtelniej, ale również z tym samym przekazem: „Kontrowersyjny cytat, w którym upatruje się nawiązania do procedury in vitro, spotkał się z licznymi komentarzami”. „Newsweek” promuje tezę w wywiadach: „Prof. Anna Landau-Czajka: Nie tylko kwestia in vitro w podręczniku prof. Roszkowskiego mnie poruszyła” – ciągną na łamach pisma. Onet także nie ustępuje w zakłamanej narracji: „Padło nawet pytanie o to, kto pokocha wyprodukowane »w ten sposób« dzieci. Nietrudno się tutaj domyślić, że chodzi o osoby, które przyszły na świat dzięki metodzie in vitro”.
Podkreślmy to jeszcze raz – do wystąpienia Tuska mainstream nie oceniał fragmentu dotyczącego przemian postrzegania seksu i prokreacji na Zachodzie jako dyskusji o in vitro. To Tusk spuścił ogary ze smyczy, po czym zaczęła się kampania nienawiści, w którą wpisały się także realne groźby wobec twórców książki.
Wszystko wskazuje na to, że Tusk odgrywa rolę dyrygenta dyskursu antypisowskiego w Polsce. To on rzuca hasła o rtęci, to on kwestionuje wybór prezesa Glapińskiego, a później prezydenta Dudy na najwyższe urzędy. On pierwszy wskazuje jednym palcem kierunek nagonki, a drugim spuszcza ze smyczy medialnych ujadaczy, rusza więc sfora polityków w mediach społecznościowych i dziennikarzy w tradycyjnych mediach. To nie dziennikarze wynaleźli rzekome in vitro w książce – tylko Tusk, a raczej jego niejawni doradcy, może eksperci od PR czy stratedzy medialni przysłani do wymiany władzy w Polsce. Środowisko medialne nie sprawdziło nawet cytatu, przyjęło jego wersję o in vitro na wiarę, bo przecież Tuskowi muszą wierzyć.
Dobrze z tym obrazem szefa PO koresponduje incydent z Agatą Adamek na antenie TVN24. Większość komentatorów skoncentrowała się na słowach Tuska, któremu powrót na Wiejską w roli posła kojarzy się z upiornością – mało kto zwrócił uwagę na serwilizm dziennikarki. Jakżeż ona współczuła mistrzowi, jakżeż pochylała się nad jego cierpieniem, jakim potulnym głosikiem zapewniała go o swoim zrozumieniu.
Tyle ich, prywatnych i „wolnych” mediów, a wszyscy pomieścili się na kilku smyczach Tuska i jego ferajny.
Jakub Maciejewski
W najnowszym numerze "Sieci:
Najnowszy numer „Sieci” ujawnia dokumenty, które jasno wskazują, że Polska mimo nacisku Sowietów nie dopełniła wymaganych formalności i de facto nie zrezygnowała z reparacji od Niemiec. Jak piszą na łamach tygodnika Marek Pyza i Marcin Wikło: upoważniony do podpisania protokołu z Sowietami wicepremier Gede swojej misji nie wykonał, a przedstawiciele ZSRS wprowadzili Niemców w błąd, twierdząc, że zrzekają się reparacji po uzgodnieniach z rządem PRL.
Niemcy wciąż na debecie
Czy pomysł, by Polska zrzekła się reparacji wojennych od Niemiec to inicjatywa Rosji? Z roszczeń nigdy nie zrezygnowano, a z problemem Polska mierzy się od lat. Marek Pyza i Marcin Wikło, publicyści „Sieci” w najnowszym numerze tygodnika ujawniają sensacyjne dokumenty z moskiewskiego archiwum.
Profesor w oku cyklonu
Książka Wojciecha Roszkowskiego „Historia i teraźniejszość” już stała się hitem wydawniczym, a to z powodu medialnej burzy, która wybuchła po jej publikacji – pisze w swoim artykule Grzegorz Górny.
Zamach, czyli wielopiętrowa intryga
W sprawie zabójstwa Darii Duginy, córki znanego rosyjskiego politologa Aleksandra, nic nie wiadomo na pewno. Prawdy zapewne się nie dowiemy, bo władze nie są zainteresowane jej dociekaniem.