Archiwum
Wydanie nr 33/2024 (610)
NA POCZĄTEK
5TEMAT TYGODNIA
18KRAJ
24ŚWIAT
41OPINIE
50HISTORIA
57NA WAKACJE
60SIECI KULTURY
63PODRÓŻE
70KUCHNIA
71NA KONIEC
72Dlaczego Ukraina zaatakowała tereny Federacji Rosyjskiej
W połowie ub. tygodnia siły ukraińskie rozpoczęły brawurową operację, atakując obwód kurski. Po dwóch dniach trwania udało się dokonać wyłomu o głębokości 25 km, co warto porównać z rosyjskimi zdobyczami wiosną br. pod Charkowem, kiedy Moskalom udało się zdobyć i utrzymać 8-kilometrowy pas nadgraniczny. Obserwatorzy podkreślają kilka aspektów ukraińskiej operacji. Jest ona większa niż poprzednie tego typu działania. Mówi się o zaangażowaniu kilku batalionów, niektórzy nawet wspominają o brygadach i znaczących siłach obrony przeciwlotniczej, co stanowi duży potencjał, zwłaszcza w sytuacji, w której Ukraińskie Siły Zbrojne muszą się mierzyć z ciągłymi rosyjskimi atakami na froncie donieckim. Przesunięcie kilku doświadczonych brygad na północny-wschód jest działaniem niekonwencjonalnym, a także w opinii obserwatorów bardzo ryzykownym. Po trzech dniach ciągłego natarcia siły ukraińskie będą się musiały zatrzymać albo do walki wejdą wojska drugiego rzutu. A to zmieni wymiar całej operacji, spowoduje nie tylko wzrost jej skali i wyzwań logistycznych, lecz także zmusi do postawienia pytań o celowość ukraińskiego ataku. Interpretacji jest co najmniej kilka. W wymiarze taktycznym może chodzić o zmuszenie Rosjan do przerzucenia części ich sił, dziś zaangażowanych w ataki na kierunku kupiańskim, pod Charkowem czy nawet w Donbasie. Mike Ryan, emerytowany australijski admirał, dziś komentujący na bieżąco przebieg wojny, uważa, że jedyną opcją, którą mają Rosjanie, może być wycofanie części sił z Chersońszczyzny, co być może otwierałoby Ukrainie możliwość uderzenia na kierunku krymskim. Co bardziej optymistyczni komentatorzy są zdania, że siły ukraińskie mogą chcieć zaatakować Kurczatow, miasto, w którym znajduje się rosyjska elektrownia atomowa. Leży ono jednak 60 km w linii prostej od granicy, a biorąc pod uwagę wielkość sił ukraińskich zaangażowanych w operację, taki scenariusz wydaje się mniej prawdopodobny. Równie mało realny jest ten, według którego Ukraińcy będą chcieli, okopując się na zdobytych terenach, dokonać później ich wymiany, np. na zajęte przez Moskali ziemie w okolicach Charkowa. Dziś niewiele na to wskazuje, tym bardziej że rosyjski kontratak jest kwestią czasu. Po co zatem Ukraińcy uderzyli na Rosję? W grę mogą wchodzić motywacje związane z sytuacją wewnętrzną i sojuszniczymi relacjami Ukrainy. W tym pierwszym obszarze może chodzić o pokazanie obywatelom, że zwycięstwo jest możliwe, co ma duże znaczenie w obliczu narastającej fali sprzeciwu wobec mobilizacji, o czym mówią korespondenci zagranicznych mediów. Niedawno w Łucku miała miejsce próba odbicia zmobilizowanych rekrutów, sporo jest też doniesień o ucieczkach przez zieloną granicę. Pokazanie sojusznikom, że Ukraina może wygrać wojnę z Rosją, a nie jest skazana wyłącznie na obronę, ma też znaczenie, jeśli chodzi o szanse na wzrost dostaw broni. Przede wszystkim jednak to, co się dzieje, osłabia wiarygodność strategii Białego Domu, który od początku wojny obawia się jej eskalacji i w związku z tym ogranicza skalę pomocy wojskowej. Jeśli mimo zaatakowania swojego terytorium Rosjanie nie zdecydują się odwołać do nowych rodzajów broni, w tym masowego rażenia, czym straszą od dawna, to Kijów udowodni w ten sposób, że pomoc może i powinna wzrosnąć, bo eskalacja jest mniej prawdopodobna, niż się myśli. Jeśli jednak Rosjanie zrealizują swe pogróżki, to Ukraina, niemająca już nic do stracenia, też może na tym wygrać, bo wówczas wzrośnie szansa na wzrost pomocy i polityczną izolację Putina. Wreszcie warto pamiętać, że politycy w Kijowie, wywodzący się w gruncie rzeczy z tej samej szkoły myślenia strategicznego co Rosjanie, mogą uważać, że przed zbliżającymi się negocjacjami pokojowymi, o czym Zełenski mówi ostatnio bardzo często, dobrze jest podbić stawkę, aby podczas rozmów mieć z czego ustąpić.
Marek Budzisz
„Sieci”: Szpieg Moskwy
W najnowszym numerze „Sieci” Marek Pyza pisze o roli i zadaniach groźnego szpiega i wysokiego oficera rosyjskiego wywiadu wojskowego, którego broniły elity III RP. To już pewne – zauważa dziennikarz – Rosja inspirowała i wzmacniała kampanie polityczne wymierzone w polski obóz niepodległościowy.
,,Sieci”: Front obrony szpiega
Polityczna wojna z PiS zaślepia naszych „demokratów” tak bardzo, że w jej imię gotowi są nawet do obrony rosyjskich szpionów. Nie zauważają własnej kompromitacji, igrają z bezpieczeństwem państwa. Moskwa ma tu na kogo liczyć – zauważa Marek Pyza w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
,,Sieci”: Jaka cywilizacja, takie igrzyska
Igrzyska olimpijskie to nie tylko zmagania sportowe, lecz także tło dla wojny kulturowej i rywalizacji w przestrzeni symbolicznej – zauważa Grzegorz Górny na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
,,Sieci”: MEN na wojnie religijnej
„Szkoła jest od kształcenia, a nie od formacji religijnej” – przekonywała kilka tygodni temu szefowa MEN Barbara Nowacka. Swoją niechęć do Kościoła i edukacji religijnej pani minister krok po kroku przekuwa w obowiązujące prawo – pisze Dorota Łosiewicz w nowym numerze tygodnika „Sieci”.