Archiwum
Wydanie nr 3/2019 (70)
Głos naczelnego
3Co było, co będzie
6Sto odsłon na stulecie
9Temat miesiąca
10Wehikuł czasu
28Skarby AGAD
32Polscy wynalazcy
35Dusza kontusza
38Felietony
41Dawno temu
42Zdarzyło się
52Wywiad nieszpiegowski
68Polonia
70Władczynie
73Polityka historyczna
74Pełna kultura
78Pupile historii
86Czym strzelać
87Diabeł nie mógł
88Szlachetne zdrowie
90Tajemnice AAN
92NAC prezentuje
93Ze zbiorów MPW
94Historia okładki
96Z archiwum IPN
99Honor arystokracji
Jeden z bohaterów naszego numeru marcowego miesięcznika, wyklęty więzień stalinowski, kurier czasów wojny i powojnia, prof. Wacław Felczak – represjonowany na różne sposoby przez cały okres PRL – pisał do swego przyjaciela, także kuriera i cichociemnego zarazem, Tadeusza Chciuka-Celta do Londynu, 1 listopada 1989 r.: „…a tak się wszystko powywracało do góry nogami, że już nie wiadomo, kto był świnią, a kto ją tylko udawał”. Ta błyskotliwa ocena skutków okrągłego stołu doprowadzających Polaków do wyborów czerwcowych, powstania rządu Tadeusza Mazowieckiego z Czesławem Kiszczakiem w jego gabinecie, jak ulał pasuje jako motto obchodów 30. rocznicy transformacji w Polsce. A i na czasy dzisiejsze nie jest pozbawiona sensu.
By relatywizm nie opanował naszego zbiorowego sumienia, musimy być stale zdolni jako wspólnota narodowa do podnoszenia swych moralnych kwalifikacji. „Bóg, Honor, Ojczyzna” – to piękne polskie zawołanie chwieje się dziś niezmiernie, na różne sposoby. Znaczna część polskich elit nie jest zapatrzona w swoją Ojczyznę, ale raczej szuka natchnienia i moralnego wsparcia poza jej granicami; inni z kolei, za pieniądze unijne bądź z racji swych przekonań, ponownie chcą wypchnąć Boga z polskich szkół, tym razem miękkimi narzędziami stosowanymi poprzez kulturę, tak byśmy już nie śpiewali ze zrozumieniem: „My chcemy Boga, […] w książce, w szkole”. Ale być może to właśnie »honor« jest dziś tą wartością, o którą w zbiorowym życiu bić się trzeba najbardziej. Prof. Wacław Felczak, kurier czasów wojny, żołnierz wyklęty i więzień stalinowski, hungarysta i profesor UJ, a także inspirator powstania węgierskiej opozycji, w tym partii Fidesz, to przykład człowieka, który zrozumiał i zaaplikował to hasło do swojej biografii.
Proponujemy zatem drogim Czytelnikom rozpoznanie tradycji „polskiego honoru” poprzez wejście, przez jedynie lekko uchylone drzwi, do rezydencji arystokracji polskiej XIX i XX w. Datą graniczną dla dziejów tej warstwy stał się rok 1945. „Ale nazwisko sobie pani wybrała” – usłyszała Anna Branicka od urzędniczki „nowej” Polski, sprawdzającej, czy należy jej się – trzy miesiące po powrocie z zesłania na Syberię – korzystanie z darmowej kuchni dla najuboższych.
W poprzedzających panią Annę Branicką-Wolską pokoleniach było wielu ludzi, kuzynów bliskich i dalszych – poruszających się z gracją po salonach – różnie zapisanych w polskich dziejach. Na potrzeby poszukiwania tradycji „polskiego honoru” trafią jednak państwo na te sylwetki osób, które dobrze pamiętały o zobowiązaniach płynących z tego, że ich przodkami byli książęta, hetmani i kanclerze, przedstawiciele rodów senatorskich i wyżsi urzędnicy kościelni. Często polska arystokracja była pomawiana o kosmopolityzm, z racji koneksji rodzinnych sięgających niemal całego globu. O zbytnią pychę i izolację. Przeczą temu fakty i biografie ludzi, którzy musieli się zderzyć w swoim życiu z wyborami niewyobrażalnymi z punktu widzenia zasobnej rezydencji czy poczucia bezpieczeństwa z racji życia w zamkniętym środowisku rodziny i przyjaciół.
W latach II wojny światowej dotychczasowy świat uległ totalnej i bezpowrotnej dewastacji. Helena Mycielska odnalazła w sobie siłę płynącą z pamięci o swoich przodkach. Jak oni by się zachowali? Nie tylko ona; jej ciocia, Eliza (jej męża zabili Niemcy zaraz w październiku 1939 r.) nadal gospodarowała w majątku, ale pod nadzorem niemieckiego treuhandera, Wabnitza, z którym musiała jeździć pociągiem do Radomia, by przedkładać stosowne sprawozdania majątkowe. Odmawiała mu wspólnej jazdy pociągiem w przedziale II klasy, dowodząc prosto w twarz, że „woli [siedzieć] na twardych ławkach w III klasie, bo »jeszcze mógłby ktoś pomyśleć, że jestem Niemką«”. Podobnie – choć w innej skali bohaterstwa – zachował się Konstanty Radziwiłł, oficer Armii Krajowej, zamordowany przez Niemców w 1944 r., który nie opuścił swoich żołnierzy. „Świadkowie zdarzenia mówili – pisze autor – że dobrze władający niemieckim »Korab«, mimo możliwości ucieczki, zdecydował się negocjować uwolnienie jego podwładnych”. Zginęli wszyscy.
Cóż to jest: honor? Na pewno nie ma go ani świnia, ani ten, który ją udawał.
Jan Żaryn
Pierwsi na straży polskości
Arystokracja to najwyższa warstwa społeczna, a przynależność do niej jest dziedziczna i wynika z faktu urodzenia oraz posiadanego majątku. Pojęcie to ukształtowało się dopiero w XIX w.; wcześniej mówimy o magnaterii i rodach możnowładczych – pisze Marcin K. Schrimer.
Peter Sloterdijk: „Niemcom trudno się uwolnić od chęci dyktowania innym”
– Jedno nam, Niemcom, pozostało – chęć dyktowania innym narodom, co mają robić. Gdy widzimy, jak angielscy lub polscy piłkarze śpiewają swoje hymny, myślimy, że to kraje pełne faszystów, i wymachujemy oskarżycielskim palcem – z Peterem Sloterdijkiem, niemieckim filozofem, rozmawia Wojciech Osiński.
Ks. Witold Andrzejewski. Kapłan trudnych lat
W październiku 2018 r. obok „białego krzyża” przy gorzowskiej katedrze odsłonięto pomnik ks. Witolda Andrzejewskiego. Kim był duchowny, któremu w tym symbolicznym miejscu gorzowianie postawili pomnik? - pisze Marta Marcinkiewicz.
Świdrygiełło - wichrzyciel i zdrajca
Życiorysem Świdrygiełły – najmłodszego brata Władysława Jagiełły – można by obdarzyć wielu średniowiecznych awanturników. Wywołana przez niego waśń w rodzinie królewskiej to jedna z mrocznych kart początków unii polsko-litewskiej – pisze Maciej Badowicz.
Gen. Wacław Komar – komunista na celowniku SB
Był prawdziwą legendą polskiego ruchu komunistycznego. Jego kariera została jednak dwukrotnie przerwana. Za drugim razem zdecydowało o tym jego pochodzenie – pisze Paweł Sztama.