Archiwum
Wydanie nr 23/2021 (445)
NA POCZĄTEK
7TEMAT TYGODNIA
24KRAJ
28ŚWIAT
47OPINIE
56SIECI KULTURY
59GOSPODARKA
66KUCHNIA
74NA KONIEC
76Szmaciak Europejczyk
Nie przyłożysz Polsce i Polakom, nie jesteś prawdziwym Europejczykiem/Europejką ani humanistą/humanistką. Uznanie (choć faktycznie jego pozory) zyskuje się dopiero po zdaniu egzaminu za granicą (albo na użytek zagranicy) z potraktowania polskości jako nienormalności, a przeciętnych Polaków jako zakały i wstydu cywilizowanej Europy. To jedyna „prawda”, na którą jest popyt, choć w istocie to bezczelne kłamstwo. I im lepiej Polska sobie radzi w międzynarodowej konkurencji, tym na to kłamstwo jest większe zapotrzebowanie. Na tych polskich twórców, którzy to kłamstwo z największym zaangażowaniem kolportują, czekają nagrody.
Nie inaczej jest z noblistką Olgą Tokarczuk, która obraz Polski jako zakały Europy kreśli już od kilku lat. W minionym tygodniu akurat w dzienniku „Corriere della Sera”. Tokarczuk włoskim czytelnikom przedstawiła obecną Polskę jako reżim podobny do białoruskiego. Jako państwo promujące różne „barbarzyńskie” rozwiązania w kwestiach postępu i jego filarów, np. środowisk LGBT. Ci barbarzyńcy raz tylko się sprawdzili, gdy zwolnili pisarkę z podatku od Nagrody Nobla.
Już w 2015 r. Tokarczuk mówiła: „Myślę, że możemy uczyć się od Niemców. Oni po wojnie zostali zmuszeni do tego, żeby naprostować swoją historię. My też nie możemy tkwić w takich sennych oparach i opowiadać sobie, jacy to byliśmy wspaniali”. Niemcy wzorcowo rozliczyli się z okropną przeszłością, a Polacy wcale. Niczego lepszego Niemcy od polskiej pisarki nie mogli usłyszeć. Przecież w cenie są obrazy Polski i Polaków jako cywilizacyjnej i kulturowej dziczy, prymitywu, prostactwa. Współodpowiedzialnych za Holokaust i winnych cierpień biednych niewinnych Niemców „wypędzonych ze stron ojczystych”.
Jeszcze w latach 90. pisarz Andrzej Szczypiorski przetarł szlaki tym, którzy pokazują polskość jako nienormalność, a życie w Polsce jako koszmar. Dzięki temu jego powieść „Początek”, przedstawiająca dobrych Niemców w czasie wojny, ukazała się najpierw po niemiecku ( jako „Piękna pani Seidenman”). Książka trafiła na listę szkolnych lektur, a autor dostał za nią ważną nagrodę niemieckich katolików oraz został członkiem kapituły orderu Pour Le Merite.
Drogą Szczypiorskiego podążył potem pisarz Andrzej Stasiuk. Promując w Niemczech swoją powieść „Dojczland”, zadbał o przedstawienie kontrastu między cywilizowanymi Niemcami a dziką Polską. Nagrodą było wydanie po niemiecku kilkunastu książek i odpowiednie zarobki, z czego był bardzo dumny.
Dumni z siebie są też dziennikarze „Gazety Wyborczej” (Michał Kokot, Bartosz Wieliński, Roman Imielski, Paweł Wroński), którzy od grudnia 2015 r. w serwisie Zeit Online zaczęli pisać o Polsce tak, jak Niemcy chcieliby o niej czytać, żeby poprawić sobie samopoczucie i utrwalić wyższościowe urojenia.
Zohydzanie Polski i Polaków, szczególnie w Niemczech, sprawia, że często ofiary są potępiane, a wyższość moralną zyskują oprawcy. Niemcom pozwalało to wybielać przeszłość, a z Polaków czynić współodpowiedzialnych za Holokaust i wypędzenia. Wykorzystuje się to jako argument przeciwko reparacjom dla Polski. W polityce zagranicznej i kulturalnej, w inicjowaniu kampanii przeciwko Polsce, gdy jest zbyt krnąbrna albo za dobrze sobie radzi gospodarczo. Ci, którzy Polskę i Polaków oczerniają, poza statusem Europejczyków
mogą liczyć na dobrze opłacane granty, stypendia, wykłady, publikacje, nakłady, nagrody i promocje. I można ich cytować, żeby swoich nie narażać na zarzut stronniczości, a czasem wręcz rasizmu.
Opluwanie rodaków i własnego kraju jest w demokratycznym świecie czymś niebywałym. I mimo że bywa dla władz obcych państw użyteczne, nie wzbudza entuzjazmu. Z prostego powodu – jest uznawane za rodzaj zeszmacenia, które degraduje moralnie i czyni najemnikiem. Dlatego bardzo rzadko twórcy decydują się własne państwa i narody za granicą dyskredytować bądź przedstawiać współobywateli jako prymitywów czy głupków. W Polsce bywa odwrotnie, i to od lat. To smutna autodegradacja, uważana za egzamin z przynależności do elity. Ale co to za elita, która nie cierpi własnego narodu i państwa, a ochoczo służy obcym.
Stanisław Janecki
W tygodniku „Sieci”: Koperty Grodzkiego
W najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” szokujące zeznania świadków w śledztwie dotyczącym korupcyjnych podejrzeń wobec prof. Tomasza Grodzkiego. Chirurg miał wielokrotnie przyjmować pieniądze od rodzin zdesperowanych pacjentów. Mark Pyza i Marcin Wikło ujawniają treść wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu marszałka Senatu.
Życzliwość w cenie
„Nawet mu powieka nie drgnęła, wsunął kopertę do szuflady i tyle ze mną gadał” – zeznania ogromnej liczby świadków w śledztwie dotyczącym korupcji prof. Tomasza Grodzkiego są szokujące. Chirurg miał wielokrotnie przyjmować pieniądze od rodzin zdesperowanych pacjentów. Ujawniamy treść wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu „trzeciej osoby w państwie” – piszą na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło.
Aktywista habilitowany
Jest jednym z najbardziej znanych zdeklarowanych homoseksualistów w świecie polskiej nauki. Procesuje się z Kają Godek, ministrem Czarnkiem, skarży państwo polskie w Strasburgu. Uniwersytet Warszawski nadał mu tytuł profesora mimo poważnych wątpliwości dotyczących procesu habilitacyjnego i niezrealizowania naukowego grantu – kulisy kariery naukowej Jakuba Urbanika odsłania na łamach tygodnika „Sieci” Marek Pyza.
Kościół w Polsce nie wywiesi białej flagi
Ja ciągle wierzę, że to, co stanowi istotę narodu polskiego, się ostoi. A tą istotą jest istniejący od 966 r., od chrztu Mieszka I, głęboki splot dziejów chrześcijaństwa, dziejów narodu polskiego i dziejów polskiego państwa. Jest to nasza polska tożsamość, o której trzeba ciągle pamiętać i którą należy nieustannie budować – teraz i na przyszłość – tak o polskim Kościele wypowiada się abp. Marek Jędraszewski, zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, w rozmowie z Marzeną Nykiel na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”
Niemcy płacą za kolonialne zbrodnie
Niemcy zdecydowały się uznać swoje zbrodnie na plemionach Herero i Nama w Namibii za ludobójstwo. Zamiast reparacji oferują władzom w Windhuku pomoc rozwojową. Dla potomków ofiar to paternalizm i kontynuacja polityki kolonialnej – pisze na łamach tygodnika „Sieci” Aleksandra Rybińska.
Walka o duży Rzeszów
Z moich rozmów z mieszkańcami jasno wynika, że widzą we mnie osobę, która potrafi zarządzać, rozmawiać z ludźmi, nie boi się trudnych tematów. Oni wiedzą, że nie mam żadnych innych intencji poza działaniem na rzecz dobra i rozwoju Rzeszowa – mówi dr Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki, kandydatka w wyborach na prezydenta Rzeszowa, w wywiadzie udzielonym Jaromirowi Kwiatkowskiemu na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”