Archiwum
Wydanie nr 22/2022 (496)
NA POCZĄTEK
6WOJNA ROSJI Z UKRAINĄ
18KRAJ
36OPINIE
48HISTORIA
58ŚWIAT
62SIECI KULTURY
67WIELKIE POLKI
74GOSPODARKA
76KUCHNIA
82NA KONIEC
89Prawdziwa klęska redaktora
Wszyscy go zdradzili, wszyscy są świnie. Polska demokracja umarła. Wolnych mediów już nie ma. Tak – w dużym skrócie widzi świat Tomasz Lis, który w przewidywaniu pognania przez wydawcę z niemieckim kapitałem wziął kilka wiaderek frustracji i wylał na cały świat (szerzej o sprawie w tekście Wojciecha Biedronia na str. 50–51). To temat ciekawy, bo redaktor jest i pozostanie celebrytą, mieszkańcem zbiorowej wyobraźni Polaków, aktywnym graczem politycznym. Ale to wszystko nie uzasadniałoby odnotowywania sprawy w tym miejscu.
Warto to zrobić z innego powodu. Co najbardziej zapamiętamy z tego Lisowego 10-lecia? Agresję okładkową? Kuriozalne błędy, jak używanie fałszywego konta córki Andrzeja Dudy do ataku na nią i na jej ojca? Wyzwiska wobec polemistów? Kuriozalne diagnozy społeczne, w których Polacy raz są szczęśliwymi dziećmi III RP, a za chwilę sfrustrowanymi obywatelami nieudanego państwa? Miłość redaktora do przewodniczącego Tuska? Próby poniżania ludzi uznanych za przeciwników? Brak szacunku wobec ofiar tragedii smoleńskiej?
Wszystko układa się w jeden, dość nieciekawy w mojej opinii obraz. Lis dostał na starcie wszystko. Grał wyjątkowo brutalnie. Czy finalnie może mówić o sukcesie? Szacunku społecznym? Wątpliwe. W mojej ocenie nie umiał postawić sobie elementarnych granic. Nie twierdzę, że inni, w tym ja sam, nie popełniali błędów. Ale u Lisa brak było jednak jakiejkolwiek autorefleksji, zdolności korekty, wyciągnięcia wniosków. Na każdą porażkę miał jedną receptę: jeszcze więcej tego samego, jeszcze mocniej bić przeciwnika.
Po dekadzie Lisa w „Newsweeku” jedno widać szczególnie: pomyłki co do spraw zasadniczych.
Nie miał racji, że nie ma alternatywy dla PO i Tuska. Źle ocenił też tego ostatniego, nie doceniając jego egoizmu. Gdy zamigotała europejska i niemiecka kariera za kilka milionów euro, ukochany premier zawinął się z Polski wpięć minut.
Nie miał racji co do państwa polskiego – dziś jest oczywiste, że jest ono nam potrzebne jak tlen, że pozostaje najważniejszym gwarantem naszej wolności.
Unia Europejska nie jest klubem wzajemnej miłości, ale organizacją międzynarodową, w której trwa ostra walka o dominację, gdzie rządzą niestety egoizmy potęg.
Niemcy nie tylko nie umieją przewodzić Europie, ale zdradzają ją na każdym kroku.
Bracia Kaczyńscy nie byli rusofobiczni, ale Lis był ślepy na zagrożenie. Tyran i morderca wyrósł mu pod bokiem, przy jego – redaktora – zachwytach, oklaskach i szyderstwach z przestrzegających przed zagrożeniem.
Kapitał ma narodowość, są sfery, w których prywatyzacja jest szkodliwa. III RP miała wiele niedoskonałości, a rządy obozu Jarosława Kaczyńskiego umiały je zmniejszyć. Lech Kaczyński nie był małym frustratem, jak go Lis malował, ale mężem stanu, którego docenia dziś cały świat. Smoleńsk nie był oczywistym „wypadkiem”, ale jedną z wielu zbrodni dokonanych przez reżim Putina. Wielkie inwestycje państwowe, w tym w infrastrukturę energetyczną, miały ogromny sens. Rządy PiS demokracji nie zlikwidowały, ale ją wzmocniły, dając głos i godność wcześniej wykluczanym. Polska nie jest w izolacji, ale wyrasta na lidera regionu.
Rządy PO-PSL popełniły straszliwy błąd, zwijając armię, co na szczęście Polacy zatrzymali po 2015 r.
Polacy nie są nieczułymi egoistami, ale wspaniałymi sąsiadami zaatakowanego narodu. Umieli rozróżnić bojówki Łukaszenki od prawdziwych uchodźców. Lis nie umiał.
Można by tę listę ciągnąć długo. Wszystko, co dzieje się wokół nas, dowodzi, jak bardzo redaktor z wielkim ego się mylił. Byłaby to jego prywatna sprawa, gdyby nie cena, którą niestety Polska musiała za te pomyłki zapłacić. I gdyby nie to, że nie jest w tym sam, reprezentuje szersze zjawisko i większą grupę pogubionego establishmentu. Grupę, która dramatycznie nie umiała rozeznać rzeczywistości. I to jest prawdziwa klęska, a nie utrata stanowiska.
Michał Karnowski
"Sieci": Wyznanie polskiego ochotnika
Na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” Jakub Augustyn Maciejewski rozmawia z polskim ochotnikiem, który w Donbasie ramię w ramię z Ukraińcami broni ich kraju. Nie strzela jednak do Rosjan. Przyucza do strzelania innych, akurat tych, którzy wykonują specjalne zadania na froncie.
Polski ochotnik na wojnie w Donbasie
Trzeba było spędzić w Donbasie 25 dni, żeby znaleźć polskiego ochotnika, który wspiera tutaj obrońców Ukrainy w walce z rosyjskim najeźdźcą. Ale to właśnie świadczy o jego profesjonalizmie – zawodowiec z wojskowym doświadczeniem, szacunkiem u ukraińskich mundurowych, a przede wszystkim z determinacją, by – jak mówi – „pomóc ludziom, którzy zostali napadnięci” – pisze Jakub Augustyn Maciejewski w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Marszałek Grodzki trwoni autorytet Senatu
Większość senacka rzeczywiście próbuje tworzyć państwo w państwie, wychodząc poza prerogatywy, które daje nam konstytucja. To zła droga, trzeba z niej zawrócić. Ale mam nadzieję, że to będzie tylko epizod i po kolejnych wyborach wrócimy do najlepszych senackich tradycji – mówi Maria Koc, senator Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z Jackiem Karnowskim w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Berlin kibicuje Moskwie
O sensacyjnych dokumentach w archiwach IPN, korumpowaniu przez Niemcy polskich polityków i o tym, jak CDU upodabnia się do PiS, mówi prof. Bogdan Musiał, historyk, dyrektor Instytutu Strat Wojennych, w rozmowie z Markiem Pyzą na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.