Archiwum
Wydanie nr 2/2014 (9)
TEMAT MIESIĄCA
10Z KOTŁA DZIEJÓW
30WEHIKUŁ CZASU
32WYWIAD MIESIĄCA
36NIE TAK DAWNO
40ZDARZYŁO SIĘ
54FELIETONY
67ZIEMIAŃSTWO
70Z PRAWEJ STRONY
73BITWA MIESIĄCA
74GOŃ Z POMNIKA
78CO NA WYSPACH
80GRY O TRON
83PEŁNA KULTURA
84FELIETON
92URYWKI Z DOKUMENTÓW
93DLA NIEJ
94DLA NIEGO
95KOMIKS
96WSZYSCY ŚWIĘCI
98Z ARCHIWUM NAC
99Sportowe wspomnienia
prof. Jan Żaryn
Jak każdy młody chłopak, a potem mężczyzna, uprawiałem różne sporty – pewnie ze 20 dyscyplin, a może i więcej; w żadnej
nie osiągnąłem takiego wyniku, by się tu przed Państwem chwalić. Szczegóły mych sportowych zmagań poznały zatem
jedynie dzieci, zaś za kilka lat poznają rosnące wnuki. A jednak cieszę się, że sport wpisuje się w moją biografię.
W latach 70. XX w. w PRL, bo na ten czas przypadła moja wczesna młodość, żyłem m.in. opowieściami starszego nieco
pokolenia, w moim przypadku reprezentowanego przez brata i siostry; znałem zatem z „legendy” opowieści o przypadku
pewnego pięściarza z ekipy Feliksa „Papy” Stamma, który mimo złamanego kciuka wygrał na punkty z zawodnikiem zza Bugu,
a także kolarza Stanisława Królaka, który w końcu nie wytrzymał i – stale przeszkadzającego mu podczas Wyścigu Pokoju – zawodnika rosyjskiego, gdzieś pod wiaduktem, zdzielił pompką.
Z kolei moje przeżycia jako kibica z lat 70. stały się kanwą opowieści dla moich dzieci: o wielkim Kazimierzu Deynie z Legii
Warszawa i Janie Banasiu z Górnika Zabrze, niedocenionym przez PZPN, a przede wszystkim o triumfie piłkarzy w Monachium –
tak w 1972 r., jak i w 1974 r. Moje pokolenie przeżywało również zwycięstwo w Katowicach hokeistów nad ekipą rosyjską, a także montrealskie zmagania siatkarzy z 1976 r. podczas igrzysk. Skoki Wojciecha Fortuny w Sapporo: ten pierwszy – rewelacyjny, i ten drugi, dużo słabszy, który o włos nie pozbawił go „złota”! Uff!
W pamięci utrwaliły się nerwy (jak choćby po bramce Gerda Müllera w meczu de facto półfinałowym z 1974 r.: 0–1) i śpiewy
nocno-poranne (Montreal oglądaliśmy w czasie wakacji, w porach dziwnych, o 2–3 w nocy).
Dzisiejsze pokolenie nastolatków ma swoich bohaterów. Są nimi Justyna Kowalczyk, ekipa skoczków z Kamilem Stochem na
czele, i wielu innych – w zależności od trwałości ich sukcesów, uwielbiani oraz zapamiętani. Oby ich było jak najwięcej. Patrząc
z większego dystansu czasowego, widzę bowiem pewną regularność w odbiorze sportu przez młodych i młodszych. Cechami
charakterystycznymi tych przeżyć są autentyzm, szczerość, brak wstydu – gdy pojawi się łza radości. Kiedy tak się dzieje? Gdy
sportowcy są prawdziwi.
Warto zajrzeć na karty nowego numeru naszego miesięcznika. Bohaterami artykułów w nim zamieszczonych są m.in. wielcy
Polacy, którzy chcieli uprawiać sport, i wielcy sportowcy (np. z czasów II RP), którzy sięgnęli po najwyższe trofea. Wybitni
sportowcy to bowiem ci, którzy walczą fair play, po bohatersku, i przekraczają bariery swoich możliwości. A my – widzowie – to
zapamiętujemy. Stajemy się stroną wspierającą zmagania człowieka z rywalem i ze sobą. Ale przecież, wypada to powiedzieć
szczególnie na łamach tego miesięcznika, wiwatujemy i wiwatować będziemy z flagami w ręku – co widać było nieraz podczas
każdego meczu siatkarzy lub piłkarzy – ponieważ chcemy być tymi, którzy okażą się najlepsi, którzy pozostali na placu.
Sport ma bowiem w sobie siłę, w której mieszczą się trzy wielkie wartości: prawość, wolność i patriotyzm. W lipcu 1982 r. internowani w Białołęce wpadli na pomysł zorganizowania igrzysk.
Wiktor Mikusiński pisał w „Dzienniku” pod datą 12 sierpnia: „Szykujemy się do olimpiady obozowej, ma być 16 konkurencji,
ja organizuję turniej siatkówki. Cały spacer trenujemy bieganie i siatkówkę”. Dnia 19 sierpnia impreza została otwarta: „sztafeta dowolna na 12 okrążeń” spacerniaka. „Sukces niespodziewany, gdyż mamy dwóch pięćdziesięciolatków”. A potem jeszcze kometka i siatkówka. „Podczas siatkówki [notował Mikusiński] skręciłem nogę w kostce na Zbyszku Saracie – gips”. Osiągnęli najwyższy poziom, choć wyniki ich zmagań uwieczniono jedynie w rodzinnych „legendach”. Jaka szkoda, że ci wspaniali ludzie nie mieli widowni składającej się z kibiców z flagami. Takiej widowni, jaką my, Polacy, tworzyliśmy od zawsze, jaką tworzymy także od dziś.
Sport wielkich ludzi
- Mickiewicz lubił wycieczki górskie, Emilia Plater jeździła konno, a Karol Wojtyła grał w piłkę nożną, pływał kajakami i wspinał się po górach – na łamach najnowszego numeru „wSieci Historii” Ewelina Steczkowska pisze, kto ze znanych świętych, wojskowych czy poetów odkrywał uroki sportu.
Figurant czy tajny współpracownik?
- W poszukiwaniu sensacji media nie pokusiły się o rzetelną analizę źródeł - w najnowszym numerze „wSieci Historii” sprawę prof. Chrisa Cieszewskiego analizuje Cecylia Kuta.
Hetman Stefan Czarnecki
Kim był człowiek, który wszedł do panteonu polskich bohaterów narodowych, a nawet znalazł się w naszym hymnie państwowym? – sylwetkę hetmana Stefana Czarnieckiego w najnowszym numerze „wSieci Historii” kreśli Zbigniew Chmiel.
Igrzyska – walka, namiętność i śmierć
W najnowszym numerze miesięcznika „wSieci Historii” Agnieszka Żurek pisze o starożytnych igrzyskach olimpijskich.
Pani Weronika i jej chłopcy
Do części nakładu "wSieci Historii" dołączony jest film „Pani Weronika i jej chłopcy” (scenariusz i realizacja: Artur Pilarycz), opowiadający historię życia kpt. Weroniki Sebastianowicz oraz jej kolegów, kombatantów z AK.