Archiwum
Wydanie nr 2/2019 (69)
Głos naczelnego
3Co było, co będzie
6100 odsłon na stulecie
9W stulecie niepodległości
10Temat miesiąca
15Wehikuł czasu
28Skarby AGAD
32Felietony
38Polscy wynalazcy
36Dusza kontusza
39Dawno temu
42Zdarzyło się
49Ziemiaństwo
62Prasport
66Polonia
69Polityka historyczna
72Władczynie
74Pełna kultura
76Pupile historii
86Czym strzelać
87Diabeł nie mógł
88Szlachetne zdrowie
90Tajemnice AAN
92NAC prezentuje
93Ze zbiorów MPW
94Historia okładki
96Opowieści IPN
99„Stanąć na gruncie demokratycznym”
Istnieje bardzo dużo mitów na temat życia politycznego Polski Odrodzonej. Do największych, także częściowo powielanych przez naszych historyków, należy domniemanie, iż zwolennikami demokracji była w 1918 r. lewica socjalistyczna i ludowa, a jej przeciwną – prawica, czyli Narodowa Demokracja. Jak wiadomo jednak, choć to rząd Jędrzeja Moraczewskiego podjął ostateczną decyzję o wyborach do Sejmu Ustawodawczego (akt został przygotowany jednak przez Radę Regencyjną), to w praktyce czynił wiele, by nie ustąpić przed wyborami, mimo swej niereprezentatywności i narażenia na szwank podstawowych interesów państwa polskiego. Krótko mówiąc, gdyby nie kompromis Piłsudskiego z Dmowskim, czyli powstanie rządu Ignacego Jana Paderewskiego, nie bylibyśmy zwycięzcami w I wojnie światowej ani współtwórcami pokoju wersalskiego, z całą ponurą konsekwencją braku sojuszników na Zachodzie. Problemy z tolerancją socjalistów dobrze oddaje fragment dziennika Marii Dąbrowskiej, wówczas lewicowej pisarki, która notowała pod listopadową datą 1918 r.: „…mimo całej dobrej woli, z jaką roztrząsam ich politykę, endecy nie przestają mi być wstrętni. To prawda, endecja jest taka jak większość społeczeństwa i dlatego ma siłę, ale ta siła polega na pobudzaniu i wykorzystywaniu pod maską idei niskich instynktów mas”.
Większość „wstrętnego” – dla lewicy – społeczeństwa zdawała sobie jednak sprawę lepiej, gdzie jest dobro Polski, o czym świadczył wynik wyborów do Sejmu Ustawodawczego – szczególnie korzystny dla narodowych demokratów na terenie Królestwa Polskiego; gorzej im poszło w Galicji, gdzie prym wiodło PSL „Piast”. Partie prawicowo-centrowe, czyli narodowo-chadecko-ludowe, otrzymały w sumie ok. 65 proc. mandatów. Socjaliści Moraczewskiego, nie mówiąc o pozostałych listach lewicowych, przegrali zasłużenie: PPS otrzymała jedynie 9,4 proc. głosów, za to lewicowe PSL „Wyzwolenie” aż 17 proc. Sami socjaliści zdawali sobie sprawę z rzeczywistych nastrojów opinii publicznej, co jednak nie skutkowało wolą poddania się – spodziewanemu – demokratycznemu werdyktowi. Świadczyła o tym także kampania wyborcza, podczas której lewica przymuszała do akcji strajkowych nie tylko swoich zwolenników. Z kolei narodowi demokraci, z których programem utożsamiała się znacząca część Polaków, mieli własne problemy. „Należy „stanąć zdecydowanie na gruncie bardzo demokratycznym” – pisał o zadaniach partii jeden z przywódców ND prof. Bohdan Wasiutyński w liście do Romana Dmowskiego z 2 lutego 1919 r.: „Trudno przewidzieć, jak będzie funkcjonował Sejm konstytucyjny. Sądzimy, że uda się utworzyć solidarną większość. Ale w Sejmie znalazło się pod wpływem »ludowych« nastrojów bardzo mało inteligencji, a jeszcze mniej ludzi zdolnych do pracy prawodawczej. Tymczasem mamy już zorganizowaną niezmiernie liczną i lichą biurokrację z przejawami demoralizacji, którą po Moskalach szczepili Niemcy, i nierozwiązalne niemal trudności finansowe. […] Socjaliści robią, co mogą, żeby udaremnić normalne życie gospodarcze i wywołać przy pomocy mas bez pracy ruch rewolucyjny”.
Jedno z kluczowych pytań brzmiało zatem, zdaniem większości sejmowej, czy szukamy w sobie jako Polacy poczucia solidarności, czy też wygrają partykularyzmy, tym groźniejsze – w przypadku mas bezrobotnych – że poddające się bolszewickiej ideologii.
Demokracja miała zatem wówczas nieco inną wartość, niż byśmy sądzili obecnie. To prawica narodowa była bardziej demokratyczna, bo z jednej strony przejmowała hasła socjalne PPS, ale z drugiej strony uczyła warstwy ludowe odpowiedzialności za całą Polskę. Stąd tak dużo ich przedstawicieli znalazło się w Sejmie.
Problemem pozostała kwestia, czy udźwigną zadania, których – jako posłowie – się podjęli. Demokratyzm wszystkich partii polegał na wyrażeniu powszechnej zgody na republikański kształt Polski Odrodzonej. W tym też duchu toczono kampanię wyborczą, licząc na masowy udział w wyborach. I rzeczywiście, 26 stycznia 1919 r. w regionach zamieszkanych przez Polaków poszło do urn do 95 proc. wyborców, a średnia frekwencja wynosiła ponad 70 proc. Pierwszą decyzją Sejmu Ustawodawczego było zaś uznanie dotychczasowej władzy Naczelnika Państwa oraz rządu Ignacego Jana Paderewskiego.
Jan Żaryn
„Nie matura, lecz chęć szczera…” Stanisława Łyszkowskiego kariera komunisty
Krzysztof Tracki kreśli portret komunistycznego służbisty, którego błyskotliwa kariera Budowniczego Polski Ludowej pełna jest nieszczęścia innych. W 1947 r. przesłuchiwał aresztowanego rtm. Witolda Pileckiego. Ściśle wypełniając nakazy przełożonych, stał się współsprawcą śmierci bohatera. Prowadził również działania przeciwko Kościołowi. Chociaż sam deklarował się jako katolik.
Polska konstytuanta – szkic do portretu
Po 100 latach wiele zalet pierwszej polskiej konstytuanty, tej arcypolskiej instytucji, wydaje się przez nas, ich potomków, niesłusznie zapomniane – pisze Paweł Skibiński.
„Co weźmiecie, to będzie wasze”. Urywki ze wspomnień Wojciecha Jedliny-Jacobsona
W artykule przytoczono zapiski wybitnego żołnierza i jednego z dowódców Powstania Wielkopolskiego, który opisuje okres tuż po odzyskaniu niepodległości. Trafił w sam środek ważnych dla Polski wydarzeń politycznych i formował oddziały powstańcze walczące z okupantem jeszcze jako niemiecki oficer. Jak sam wspomina, po zakończeniu I wojny światowej społeczeństwem targały wielkie emocje.
Organizacja oddziału piechoty w XVII-wiecznej Polsce
Piechota nigdy nie uzyskała takiego statusu, jakim cieszyła się jazda, była jednak niezbędna dla skuteczności działań wojennych. Jej funkcjonowanie widać na przykładzie pułku Bogusława Leszczyńskiego działającego w latach 1657–1660 – pisze Bartosz Staręgowski.
Bolszewika bij!
W okresie Polski Ludowej zmagania sportowe dawały Polakom szansę na zademonstrowanie swego stosunku do sąsiadów zza Buga, czyli Związku Sowieckiego. Był on oczywiście zupełnie inny niż „bratnia przyjaźń” opiewana w peerelowskiej propagandzie – pisze Grzegorz Majchrzak.