Archiwum

KRWAWA CENA ZŁUDZEŃ

Paryska egzekucja to ciąg dalszy wojny, którą świat wojującego islamu wypowiedział Zachodowi. Ton utajonego podziwu, w jakim niektórzy konserwatyści zareagowali na ten akt zemsty, jest zupełnie nie na miejscu.

Chrześcijaństwo, także obrażane przez pismo „Charlie Hebdo”, już dawno wyrzekło się przemocy, a tak naprawdę nigdy nie posługiwało się nią z taką determinacją jak islam. To dlatego w krajach naszej sfery kulturowej panuje wolność w świecie muzułmańskim niewyobrażalna. Wolność, która czasem obraca się przeciw religii. Powinniśmy religii bronić bardziej stanowczo, niż to robimy. Ale jeśli odrzucenie przemocy ma być przejawem słabości, to przejawem słabości jest również Ewangelia. Pamiętajmy też: sprawcy tej odrażającej egzekucji to ci sami ludzie, którzy mordują innowierców, chrześcijan na Bliskim Wschodzie. My nie jesteśmy dla nich partnerami w obronie tradycyjnych wartości, lecz wrogami, potencjalnymi ofiarami.

Ta masakra to także porażka wizji wielokulturowego społeczeństwa pielęgnowanej na Zachodzie, zwłaszcza przez środowiska lewicowe. Zachód powinien się wyrzec swojej wiary w bezgraniczne asymilacyjne zdolności własnej kultury, zwłaszcza że często jest ona już wyzbyta jakiejkolwiek twardej tożsamości. Nie oznacza to nawoływania do odpowiedzi na siłę samą siłą. Ale wyzbądźmy się złudzeń. Takie zdarzenia to przyczynek do debaty o otwartych granicach, o nieograniczonej gościnności bogatych krajów europejskich. Debaty krępowanej przez polityczną poprawność. Kwadratura koła polega na tym, że nawet gotowa do obrony swego bezpieczeństwa Europa będzie nadal bezbronna. Właśnie dlatego, że się tej tożsamości tak łatwo wyzbyła. Że zmuszona jest zapraszać w swoje granice ludzi innych kultur, kiedy jej społeczeństwa stają się coraz starsze, niezdolne

do rodzenia dzieci. Symbolem kryzysu europejskiej tożsamości było pismo „Charlie Hebdo”. Odrzucenie metod, jakimi się z nim rozprawiono, nie może oznaczać bezmyślnego hasła „Wszyscy jesteśmy Charlie”. Nie można się zgodzić na cenzurę europejskiej kultury przez świat islamu.

Ale trudno też się podpisać pod epatowaniem bluźnierstwem. Nie chcemy karykatur Mahometa, tak jak nie chcemy karykatur Trójcy Świętej. To wyraz tego samego kryzysu wartości, który czyni Europę bezbronną wobec bezdusznych terrorystów.

PIOTR ZAREMBA