Archiwum

W gabinecie grozy

Jacek Karnowski, redaktor naczelny

Premier straszy Polaków wojną. Robi to tak samo energicznie, jak wcześniej zlekceważył nawet oczywiste zagrożenia. W tym straszeniu nie zawahał się przed sięgnięciem po świętą datę wybuchu wojny. "Te wybory europejskie być może są o tym, czy dzieci w Polsce 1 września w ogóle pójdą do szkoły" - ogłosił na konwencji PO. Co mają wybory do groźby wojny? - pozostanie tajemnicą. Może więc nie chodzi o żadne wybory, ale o zasugerowanie Polakom, że tylko szef rządu jest w stanie nas obronić? Nie, w to nie wierzy nawet on sam. Może więc sugeruje, że w razie czego tylko on jest w stanie Rosji znacząco ustąpić? Tak, to już bardziej prawdopodobne. Zauważmy, że premier histeryzuje tylko w kraju. Na unijnych szczytach żadnym gestem nie podpowiada, że stoimy w obliczu niebezpieczeństwa. A przecież, gdyby miał czyste intencje, powinien działań odwrotnie - uspokajać obywateli i alarmować świat. Strasząc Polaków, wywołując skojarzenia najgorsze z możliwych, Tusk chce sparaliżować naród. Chce, by nie rozmawiano o jakości tych rządów. To działanie cyniczne. To fatalna odpowiedź na prawdziwe zagrożenie.