Archiwum
Wydanie nr 11-12/2021 (102-103)
Głos naczelnego
3Co było, co będzie
6Rzeczpospolita Podziemna… mniej znana
10Temat miesiąca
12Felietony
9Wehikuł czasu
32Skarby AGAD
36Tajemnice AAN
38Dusza kontusza
42Zdarzyło się
45Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej
70Władczynie
67Polonia
72Ziemiaństwo
76Pełna kultura
78Diabeł nie mógł
88Szlachetne zdrowie
90Czym strzelać
92NAC prezentuje
93Z fototeki IPN
97Ze zbiorów MPW
99Białe plamy w historii
W latach 80. XX w., a zatem w okresie długiego upadania komunizmu, rozpoczynałem pracę jako nauczyciel historii w jednym z liceów warszawskich. W następnym roku przeniosłem się już do II LO im. Stefana Batorego, skąd trafiłem (w roku szkolnym 1985/86) do pobliskiego Studium Kultury Chrześcijańskiej. Poznaliśmy razem z moją żoną, Małgosią, m.in. śp. prof. Annę Sucheni-Grabowską, która w dużej mierze ukształtowała nasz pogląd na nauczanie historii w szkołach. Na bazie tych doświadczeń już w 1989 r. założyliśmy Katolickie Stowarzyszenie Wychowawców i kontynuowaliśmy formacyjne spotkania z nauczycielami z całej Polski. Konferencje, bo tak je nazywaliśmy, odbywające się w ramach SKCh, a potem KSW, koncentrowały się bardzo często wokół pytania o „białe plamy w historii”. Już wtedy, na przełomie lat 80. i 90., pytanie to dotyczyło nie tylko kwestii przemilczania faktów, zakłamywania prawdy np. o stosunkach polsko-sowieckich, o Katyniu itd., ale także metodologii badań historycznych, tworzenia podręczników szkolnych czy też obciążeń ideologicznych skutkujących głębszym fałszowaniem prawdy o narodzie historycznym czy o człowieku w historii. W PRL uczono oficjalnie nie tylko nieprawdy, przemilczano fakty i tworzono mylne interpretacje, np. dotyczące rzekomo fundamentalnego znaczenia tzw. wielkiej rewolucji październikowej w odzyskaniu niepodległości w 1918 r. (oczywiście od czasu, kiedy można już było pisać, dopiero po 1956 r., że ten fakt w ogóle należy traktować pozytywnie; wcześniej rację mieli jedynie ci, którzy szli z bolszewikami na Warszawę). WPRL zarządzano umysłami nauczycieli i uczniów sprymitywizowaną metodologią marksistowską. Wedle niej należało de facto oceniać motywacje, wydarzenia i konkretne klasy-warstwy społeczne czy ludzi. Ponieważ, jak twierdzono, byt kształtuje świadomość, a egoizm grupowy miał wyznaczać cele i taktykę działania, wszystkie postawy i motywacje ludzi były poddawane krytycznej analizie wedle tego schematu. Ten pogląd nakładał się na definicję determinizmu historycznego, wedle którego ludzkość zmierzała ku Polsce Ludowej i sowieckiej doskonałości. Przykładowo Kościół katolicki w średniowieczu zajmował się oszukiwaniem poddanych, wtłaczaniem kłamstwa o istnieniu srogiego i karzącego Pana Boga, by dzięki temu utrzymać w ryzach społeczeństwo poddające się ślepo władzy, świeckiej czy duchownej. Pomazaniec Boży to przecież jedynie figura retoryczna potrzebna do tego, by tłamsić w zarodku postępowe, przedmarksowskie, odruchy społeczne w postaci światłego i szukającego sprawiedliwości Kostki Napierskiego. Tworzenie się ustroju I RP na podstawie wartości, jakimi były wolność irówność, zależność władcy i szlachty od prawa obowiązującego wielowyznaniowy i etniczny naród polityczny, zastąpiono gadką o egoizmie stanowym szlachty szukającej przywilejów politycznych czy sądowych. Nowoczesne prawo stawało się zatem synonimem bezkarności i anarchii. Podobnie rzecz się miała z lekcjami o oświeceniu, epoce, która za sprawą wielkich filozofów obnażyła rzekome kłamstwa duchowieństwa i Kościoła, jakby nie istnieli św. Augustyn czy św. Tomasz. Likwidacja zakonu jezuitów, a potem fala mordów w Wandei – jeśli w ogóle o tym dyskutowano – stawała się dobrą ilustracją hasła „cel uświęca środki”. Wiek XIX i XX Fot. Andrzej wiktor w wydaniu autorów podręczników szkolnych czasów Polski Ludowej to cała seria kłamstw i zafałszowań, czego nie sposób zilustrować w jednym felietonie.
Warto się jednak zastanowić, w jakiej mierze nasze pokolenie i kolejne – nauczycieli i autorów podręczników – są nosicielami (czasem bezwiednie) tych samych postmarksistowskich kłamstw o historii Narodu i o człowieku. Kim był zatem np. św. Wojciech, męczennik idący do Prusów w imię prawdy o Bogu, czy rtm. Witold Pilecki idący na śmierć do KL Auschwitz w imię miłości do Ojczyzny tak silnej, że gotów był na poświęcenie swego życia i najbliższych jako mąż i ojciec. Warto się zastanowić, w jakiej mierze nadal szkoła kaleczy kolejne młode pokolenie, z jednej strony nie ucząc wcale (tego nie można powiedzieć o szkole w PRL) lub przekazując fałszywy opis człowieka, Polaka – duchownego, rycerza, powstańca i polityka, pisarza.
Jan Żaryn
Napoleon. Geniusz i czas
Cesarz Francuzów nie jest już obiektem kultu ani nienawiści, ale fascynującą postacią, która wywarła ogromny wpływ na przemiany dokonujące się w Europie i na świecie w XIX w. – pisze Jarosław Czubaty.
Sejmiki w I Rzeczypospolitej: szkoła demokracji czy pieniactwa?
Szlacheckie sejmiki nadal nie mają dobrej prasy. W świadomości historycznej Polaków dominuje ich negatywny obraz jako instytucji niewydolnej, której wadliwe funkcjonowanie doprowadziło do upadku I Rzeczypospolitej – stwierdza Karol Mazur.
Piękna Helena, czyli aktorka doskonała i wielka patriotka
Wielki talent Modrzejewskiej objawił się w Krakowie, by niebawem rozbłysnąć w Warszawie i zajaśnieć pełnym blaskiem w Ameryce, gdzie jako Modjeska stała się żarliwym heroldem odrodzenia Polski - tak Jerzy Miziołek opisuje fenomen legendarnej polskiej aktorki.
Polskie lotnictwo komunikacyjne II RP
Porównanie stanu lotnictwa z lat 30. XX w. i współczesnego pozwoli ocenić skalę postępu – analizuje Piotr Świątecki.
Bożyszcze Polski – bachor komunizmu
Leonid Teliga samotnie opłynął w latach 1967-1969 ziemię na jachcie Opty. To wiemy. Ale kto to był? – Andrzej Urbańczyk opisuje losy słynnego żeglarza.