Archiwum
Wydanie nr 1-2/2020 (80-81)
Głos naczelnego
3Co było, co będzie
6Sto odsłon na stulecie
9Temat miesiąca
10Felietony
25Narracja.USPL
26Język historii
28Temat miesiąca
31Wehikuł czasu
44Skarby AGAD
48Tajemnice AAN
50Dusza kontusza
52Dawno temu
55Zdarzyło się
581920 – Sto lat po...
76Polonia
79Terytorium
82Prasport
88Władczynie
91Pełna kultura
92Diabeł nie mógł
104Szlachetne zdrowie
106Czym strzelać
110NAC prezentuje
111Historia okładki
112Ze zbiorów MPW
114Opowieści IPN
115Czy mamy się czego bać?
U progu 2020 r. spotkały nas co najmniej dwie niemiłe niespodzianki, których sens warto odczytać w kontekście zbliżającej się 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej i odepchnięcia, niestety jedynie na 20 lat, bolszewików na daleki wschód Starego Kontynentu. Pierwszą niespodzianką był wynik wyborczy starej-nowej lewicy kryjącej się pod szyldem SLD, która wyrasta korzeniami z PZPR – środowiska ideologicznego rządzącego w PRL z moskiewskiego nadania. Drugą niespodzianką, przynajmniej dla mnie, była tak szybka po wyborach seria mniej lub bardziej spontanicznych wypowiedzi liderów tej nowej-starej partii gloryfikujących armię bolszewicką, która co najmniej trzykrotnie w XX w. najeżdżała polskie ziemie; w 1920, 1939 i najskuteczniej w 1944 r. Różnica między najeźdźcami z 1920 i 1944 r. polegała jedynie na tym, że w 1920 r. bolszewicy parli na zachód po trupach „pańskiej Polski”, a w 1944 r. po trupach „faszystowskich imperialistów”. W perspektywie sowieckiej propagandy i ideologii obydwaj wrogowie nie różnili się moralnie od siebie, a ich miejsce było pod ziemią, w najlepszym razie w obozie, więzieniu czy w łagrach. Jak pisał swego czasu Tadeusz Żenczykowski w „Dwóch Komitetach”, o białostockim rewkomie z 1920 r. i jego lubelskim następcy z 1944 r., Sowieci pod wodzą tego samego Stalina posłużyli się polskimi renegatami, którzy za cenę udziału w zniewoleniu własnego narodu mieli otrzymać nagrodę – władzę i wsparcie Moskwy.
Patrząc na dzisiejszą starą-nową lewicę uznającą, że akt zniewolenia Polaków w 1944 r. należy nazywać „wyzwoleniem”, zaczynam się zastanawiać: czy należy bać się polityków tej formacji, a jeszcze bardziej tych, którzy nań głosowali? Dają jednoznaczny sygnał, że niepodległość Polski nie stanowi dla nich wartości. Jeśli ktoś zacznie w to wątpić, obrońcy dobrego imienia „wyzwolicieli” będą zdolni do wprowadzenia (gdyby zdobyli władzę na drodze demokratycznej) wobec „mniej postępowych” narzędzi dyscyplinujących według bolszewickiej tradycji. Ziemie polskie są pełne cmentarzy i „łączek”, od Katynia po Powązki, gdzie leżą ofiary takich „postępowych” praktyk.
Stara-nowa lewica ma w sobie niebezpieczny dynamit, który ujawnia powoli swą wybuchowość; dokąd nas to doprowadzi? Oto bowiem postkomuniści pamiętający o „wyzwoleniu Polski w 1944 r.” spotkali na swej drodze młodych i gniewnych ideologów genderyzmu, nosicieli nowego „wyzwolenia”, przeciwko którym występuje nowa „pańska Polska”. Czytelnicy „wSieci Historii” zapewne należą do tej kategorii podludzi. Role zostały rozdane! Na razie grozi nam cenzura w portalach społecznościowych, bezkarna profanacja „wafla” i kary za głoszenie publicznie nauki Kościoła katolickiego.
Przypominamy zatem w tym numerze, kim byli bolszewicy i ich polscy podwykonawcy z KPP. Wprowadzamy także nową rubrykę, której celem jest przedstawienie postaw Polaków i wydarzeń z roku Bitwy Warszawskiej, w efekcie których uratowaliśmy świeżo odzyskaną państwowość. I pytamy: czy dziś zasługujemy na Polskę Odrodzoną, skoro wybieramy w wolnych wyborach formację mówiącą publicznie o „wyzwolicielach” z Armii Czerwonej?
Jan Żaryn
W służbie Moskwy przeciw Polsce
16 grudnia 1918 r. w Warszawie podczas tzw. zjednoczeniowego zjazdu SDKPiL oraz PPS-Lewicy została utworzona Komunistyczna Partia Robotnicza Polski (KPRP), która kilka lat później na swoim III Zjeździe (1925 r.), zgodnie z moskiewskimi wskazaniami, przemianowała się na Komunistyczną Partię Polski (KPP) – pisze Karol Sacewicz.
Radziecki czy sowiecki? Aksjologiczna wizytówka
- Używanie naprzemiennie obu tych określeń, według językoznawców, nie jest błędem, jest jak najbardziej dopuszczalne. Czy jednak sfera pojęć, coś, co jest na co dzień niedostrzegalne, a jednak ma ogromny wpływ na nasz sposób widzenia świata, na najprostsze wybieranie dobra i zła, nie powinna być tak wyczyszczona, żeby te podstawowe żelazne zasady były raz na zawsze ustalone? – zastanawia się Adam Hlebowicz, dyrektor Biura Edukacji Narodowej IPN.
Proroctwo Jana Kazimierza
W dziejach polskiego narodu miały miejsca wydarzenia o niebywałym znaczeniu symbolicznym. Ich wyjątkowa natura nabiera dodatkowego znaczenia po latach, gdy znamy ich konsekwencje – tak przepowiednie wygłoszone przez ostatniego z Wazów opisuje Bartosz Staręgowski.
O „Tece Stańczyka” i Stańczykach
Gdy w zaborze rosyjskim nasilały się popowstaniowe represje, Sejm Krajowy w Galicji przyjął w 1866 r. adres skierowany do cesarza kończący się słowami: „Przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy”. Deklaracja ta była uważana za program polityczny konserwatystów, którzy zmierzali do uzyskania największej możliwej autonomii – pisze Piotr Hapanowicz.