Niewidzialna ręka władzy
W ostatnich latach rządów PO czekają nas brutalne wojny hakowe, do których będą wciągane tajne służby - pisze Stanisław Janecki w najnowszym wydaniu tygodnika "Sieci".
Publicysta opisuje w artykule, w jaki sposób służby specjalne wpływały i wciąż wpływają na kształt polskiej polityki. Punktem wyjścia eseju Janeckiego jest afera związana z nagraniami podczas kampanii w Elblągu.
Rządy Platformy charakteryzuje to, że niewidzialna ręka z hakami zyskała niemal stuprocentową synergię z potrzebami tej partii. Jedyne, co tej ręce można zarzucić, to pewną niecierpliwość, wpływającą na jakość hakowania. To akurat dziwi, bo obecnie działająca niewidzialna ręka czerpie z metodologii i praktyki hakowania opracowanej przez zespół pułkownika SB Jana Lesiaka, funkcjonujący w UOP w latach 1992–1995.
Hakowanie można by traktować jako element politycznego folkloru czy typowego dla współczesnych kampanii czarnego PR, gdyby nie niedawne zmiany w MSW oraz zaproponowany przez Bartłomieja Sienkiewicza model działania i kontrolowania tajnych służb. A model ten umożliwia funkcjonowanie służb jako państwowego pogotowia hakowego - ocenia Janecki.
Komentator zwraca uwagę na ostatnie wyzwania, które podjął nowy minister spraw wewnętrznych. Zdaniem publicysty "Sieci" może być to sprzężone z próbą wykorzystania służb specjalnych w wojnie politycznej.
Nie bez znaczenia w przekształcaniu się – świadomym lub mimowolnym – służb w „Państwową Służbę Hakową” jest wytwarzanie atmosfery zagrożenia bezpieczeństwa w Polsce.
Mamy nawet swego rodzaju histerię wokół „zagrożenia faszyzmem”. Bartłomiej Sienkiewicz z pełnym cynizmem i wyrachowaniem stworzył narrację takiego zagrożenia, od czego się potem zresztą odciął, jednak machina została wprawiona w ruch - twierdzi publicysta.
I puentuje, twierdząc, że prawdziwa wojna hakowa może dopiero się rozpocząć:
Od 2005 r. mechanizmy szukania i używania haków mocno się rozwinęły i udoskonaliły, a teraz mamy wręcz przygotowanie potencjału państwowych tajnych służb do włączenia się w wojny hakowe. A ponieważ mamy przed sobą cztery ważne kampanie wyborcze, prawdziwe wojny hakowe dopiero przed nami. I to wojny, gdzie haki będą używane jako broń masowego rażenia. Manewrami poprzedzającymi decydujące bitwy hakowe będą wewnętrzne wybory w rządzącej PO oraz reakcje na sukcesy opozycji w sondażach i wyborach uzupełniających - puentuje Janecki.
Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Sieci"!