„MON szkoli rezerwę”
Powstaje pytanie, jak szkolić takiego „rezerwistę”, który nie był w wojsku? - pyta były wiceszef MON prof. Romuald Szeremietiew.
Stefczyk.info: Pojawiła się w mediach informacja, że MON interesuje się rezerwistami i przeprowadza coś na kształt „cichej mobilizacji”. Jest coś na rzeczy?
Prof. Szeremietiew: Chyba znaleźliśmy się w sytuacji, gdy Ministerstwo Obrony Narodowej i Dowództwo Sił Zbrojnych przypomniały sobie, że rezerwistów szkolić należy. Bo kiedy powstała w Polsce armia zawodowa, to zrezygnowano z poboru i przestano szkolić rezerwistów. I ten stan trwał aż do momentu, kiedy okazało się, że w chwili zagrożenia ci rezerwiści mogą być potrzebni.
Czy ten czas zagrożenia właśnie mamy?
Niewątpliwie. Jeżeli za naszymi granicami toczy się wojna, to tak trzeba to nazwać. Trudno, żebyśmy tego nie odbierali za zagrożenie, nawet jeśli wojna jest chwilowo zawieszona i toczy się ponad 1000 kilometrów od nas. Ważne jest, że dzieje się to na terenie kraju, który z nami sąsiaduje.
Czy to oznacza, że nasza armia zawodowa byłaby niewystarczająca do obrony w wypadku konfliktu?
To jest oczywiste, to wiedzą wszyscy.
CAŁA ROZMOWA TUTAJ