Autorzy 2023 - promocja!

Miasta dla bogatych

opublikowano: 9 stycznia 2024
Miasta dla bogatych lupa lupa
Fratria/Sieci

Wytyczenie stref czystego transportu w największych aglomeracjach zwiastuje stopniowe obniżanie standardu życia mniej zamożnych Polaków, z których wielu już wkrótce nie wjedzie własnymi samochodami do centrów miast. 

Za to ci najbogatsi będą mieli wygodniej – ich nie dotkną żadne restrykcje, bo nowym, drogim autem dojadą przecież wszędzie. Będą na nich czekać znacznie luźniejsze ulice oraz wolne miejsca parkingowe – pisze Konrad Kołodziejski w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.

Ochrona klimatu to temat, który nieustannie omawiany jest w Unii Europejskiej. Jednym z elementów polityki unijnej jest promowanie pojazdów zasilanych energią elektryczną oraz jednoczesne ograniczanie możliwości kierowców aut spalinowych. Dobrym przykładem jest np. wytyczanie stref czystego transportu, które w Warszawie i Krakowie mają być uruchomione już w połowie br.

W pierwszym etapie, czyli od lipca 2024 r. będą obowiązywać przejściowe regulacje, pozwalające na wjazd do strefy starszym samochodom. W Warszawie będą dopuszczone auta benzynowe z silnikami spełniającymi normę Euro 2 i diesle z normą Euro 4, a w Krakowie odpowiednio benzynowe spełniające normę Euro 1 i Euro 2 w przypadku diesli. Dwa lata później – od lipca 2026 r. – normy zostaną zaostrzone. Do obu miast wjadą tylko samochody benzynowe z normą Euro 3 oraz diesle z normą Euro 5. Warszawa w przeciwieństwie do Krakowa poinformowała już o dalszych etapach restrykcji, które rozpisano aż do 2032 r., gdy wjazd do strefy będzie dozwolony wyłącznie dla aut benzynowych z silnikiem spełniającym normę Euro 6 i diesli z normą Euro 6d – pisze Kołodziejski.

Nowe przepisy dotkną szczególnie osoby spoza Warszawy, które nie mają wystarczających środków finansowych, by kupić auto spełniające wszystkie normy.

Berlin czy Paryż mogły pozwolić sobie na ograniczenie ruchu aut, bo dysponują siecią szybkich kolei podmiejskich, takich jak S-Bahn czy RER. Dzięki temu nie ma sensu pchać się do miasta samochodem, bo znacznie szybciej dojedzie się transportem zbiorowym. W Polsce o takim standardzie komunikacji publicznej możemy tylko pomarzyć. Uderza to przede wszystkim w różnorodny sektor usługowy, zapewniający codzienne życie miast. Cała ta współczesna czeladź: kurierzy, sprzedawcy, gosposie czy kelnerzy obsługujący bogatą hipsterkę wylegującą się z laptopem przy porannym bajglu przybywa do pracy swoimi starymi samochodami nierzadko z odległych miejscowości. Teraz to będzie bardzo utrudnione. Jednak nadętych lemingów niewiele to obchodzi – wskazuje publicysta tygodnika „Sieci”.

Nietrudno domyślić się, że sytuacja ta negatywnie odbije się na kieszeniach najuboższych i jeszcze bardziej pogłębi podział społeczny na uprzywilejowane elity i usługujących im biedaków.

Tym bardziej irytujące jest tłumaczenie restrykcji walką o klimat. Nie, klimat na świecie nie zależy od liczby samochodów jeżdżących po ulicach polskich miast. Amazońska dżungla nie uschnie z powodu korków w Warszawie. To tylko propagandowa wrzawa. Wmawia się nam, że musimy zmienić nasze życie, aby uratować planetę. Tak się jednak składa, że dotkliwość tych zmian będzie zależeć od stanu konta – średniacy zbiednieją, ubodzy wpadną w całkowitą ruinę, podczas gdy najbogatsi napchają ich kosztem swoje kieszenie. Na fundamencie polityki klimatycznej został bowiem zawarty sojusz między radykałami, zmierzającymi do przebudowy zachodniego społeczeństwa, oraz wielkim kapitałem, który szuka nowych pól eksploatacji i chce dobrze zarobić – zauważa Kołodziejski.

Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła