Melak: śledztwo to wielka mistyfikacja
„Wnioski w tej sprawie nasuwają się same. W Smoleńsku mogło dojść do wybuchu”.
Stefczyk.info: „Gazeta Polska” informowała, że w materiałach śledztwa smoleńskiego znajdują się ekspertyzy pokazujące, że rządowy Tupolew, który uległ katastrofie w Smoleńsku, przeleciał nad słynną brzozą. O czym to świadczy, jeśli tak rzeczywiście jest?
Andrzej Melak: Jeśli to jest prawda, to wyjdzie na jaw, że z całą premedytacją kłamie się i wprowadza w błąd zarówno opinię publiczną, jak i rodziny. To pokazałoby, że całe to śledztwo to wielka mistyfikacja, mająca na celu niepowiedzenie prawdy i nierzetelne postępowanie instytucji, powołanych do tego, by tę sprawę wyjaśnić.
Jeśli jednak taka dokumentacja znajduje się w aktach śledztwa, to może naprowadzić śledczych na odpowiednie wnioski...
Wnioski w tej sprawie nasuwają się same. Ci, którzy próbowali dotrzeć do sedna sprawy, są przekonani, że sejmowy zespół badający tragedię smoleńską, że ekspertyzy polskich i zagranicznych naukowców mówią prawdę. W Smoleńsku mamy do czynienia z możliwością wybuchu na pokładzie rządowego Tupolewa jeszcze nad powierzchnią ziemi. Te tezy są prawdziwe, a badania były prowadzone rzetelnie. Wbrew temu, co mówili rządowi doradcy.
Oni do dziś mówią co innego. Dlaczego?
Oni przekonują, że Tupolew uderzył w ziemię i w wyniku tego rozpadł się. Jednak gdzie jest lej? Dlaczego zdjęcia z lipca, na których widać zestrzelonego malezyjskiego boeinga, pokazują niektóre elementy samolotu mniej zniszczone niż w Smoleńsku?