Megaprojekt w Świnoujściu
Terminale LNG są skomplikowane, nowoczesne i kosztowne. Zabierając się poważnie do tego biznesu trzeba być przygotowanym na duże wydatki. Bo terminale LNG – niezależnie od tego, czy służą do eksportu gazu czy do jego importu – to megainwestycje.
- Czy w Polsce są przedsięwzięcia o podobnej skali, co terminal LNG W Świnoujściu? A w naszej części Europy? – zastanawia się Marcin Gałczyński, ekspert Akademii im. Leona Koźmińskiego. – Trudno znaleźć coś podobnego – przyznaje.
Rzecz w tym, że wiele nawet ambitnych projektów wypada blado przy większości terminali LNG. Rozmach tych inwestycji jest z reguły tak duży, a ich rola tak istotna, że trudno je porównać z czymkolwiek innym. Na przykład, pierwsze dwie nitki Gazociągu Północnego łączącego Rosję z Niemcami kosztowały około 8,5 mld euro, a cena za jego rozbudowę ma wynieść 9,9 mld euro. Kwoty są imponujące, ale robią o wiele mniejsze wrażenie, gdy zestawi się je z kosztami budowy jednego z największych na świecie terminali - LNG Gorgon Project w Australii, w którym gaz będzie skraplany i wysyłany w świat. Sięgną one 54 mld USD. - Terminale LNG można z całą pewnością uznać za megaprojekty – twierdzi Robert Zajdler z Zajdler Energy Lawyers & Consultants.
Wysoka cena za nowoczesność
Żeby inwestycje została uznana za megaprojekt, musi spełnić kilka warunków: jej koszt nie może być niższy niż 0,5 mld euro w Europie i 1 mld dol. w Stanach Zjednoczonych, odcisnąć piętno na otoczeniu i wywrzeć poważny wpływ na wszystkie grupy zaangażowane w jego budowę i funkcjonowanie. Megaprojekty muszą charakteryzować się skomplikowaniem technicznym, zarówno na etapie projektowania, jak i realizacji. - Kolejną cechą są trudności w zarządzaniu kosztami, a także w określeniu i dotrzymaniu terminu oddania budowli do użytku. Nie mniej ważne jest kryterium dużego ryzyka, jakie ponosi inwestor decydujący się na realizację megaprojektu – twierdzi Robet Zajdler.
Takie cechy posiada australijski Gorgon, który będzie mógł skraplać 21 mld m sześc. gazu rocznie. Jego budowa miała zakończyć się w tym roku, ale jest to mało prawdopodobne. Terminal Corpus Christi LNG w USA ma być gotowy w 2018 roku, będzie kosztował ok. 12 mld USD, a jego możliwości eksportowe przekroczą 18 mld m sześc. Nieprawdopodobnie drogie, innowacyjne i wyposażone w „kosmiczne” technologie są najnowocześniejsze pływające terminale LNG. Analitycy szacowali, że największy na świecie „Prelude" wyprodukowany dla koncernu Shell przez Samsung Heavy Industries, kosztował między 10,8 a 12,6 mld dol. Fortunę trzeba wydać na terminale importujące LNG: największa w Europie instalacja regazyfikująca Isle of Grain w Wielkiej Brytanii ma mieć przepustowość 27,5 mld m sześc., a jej ukończenie zaplanowano na 2018 rok. Według planów, terminal Constatna LNG Terminal w Rumunii ma kosztować ponad 4,5 mld euro.
Inwestycja, która wszystko zmieni
Czy terminal LNG w Świnoujściu to megaprojekt? Z pewnością tak. - Koszty budowy szacuje się na około 1 mld dol., co przekracza znacznie próg 0,5 mld euro, terminal jest inwestycją zaawansowaną technicznie, gdyż wykorzystuje najnowocześniejszą technologię odbioru i regazyfikacji LNG, a skala i poziom komplikacji projektu powodują wydłużenie okresu inwestycji, standardowe przy tego typu przedsięwzięciach – twierdzi Robert Zajdler. Projekt charakteryzuje się też dużym ryzykiem, wynikającym przede wszystkim z konieczności podpisania długoterminowych kontraktów na dostawy LNG (taki kontrakt, obligujący do regularnego odbioru gazu, podpisało PGNiG z Katarem).
Inwestycja będzie miała duży wpływ na otoczenie gospodarcze i społeczne, wykreuje dodatkowe miejsca pracy i zapewni dodatkowe wpływy do budżetu. Wpływ terminalu zarówno na bezpieczeństwo energetyczne kraju, jak i na rynek będzie olbrzymi: Polska zyska realną możliwość dywersyfikacji dostaw gazu, a gospodarka – dodatkowy zastrzyk ekologicznego paliwa, bezkonkurencyjnego wśród surowców kopalnych. LNG można wykorzystywać m.in. do napędzania silników statków, samochodów, lokomotyw, w przemyśle i w energetyce gazowej. Kilka planowanych elektrowni w naszym kraju będzie zasilanych gazem ziemnym, tak jak elektrownia w Puławach, która 2 lipca podpisała porozumienie w sprawie finansowania inwestycji z Grupą Azoty i Bankiem Gospodarstwa Krajowego.
Bałtycki pierścień
Inwestycja w Świnoujściu ma tak duży rozmach, że jej znaczenie wykroczy daleko poza granice Polski. W terminalu weźmie początek wielki unijny korytarz gazowy Północ – Południe, który połączy Bałtyk z Adriatykiem. Prace nad korytarzem nabierają tempa, a Unia nie szczędzi na niego funduszy. Polska inwestycja stanie się też kluczowym składnikiem planowanego Gazociągu Bałtyckiego - Baltic Pipe. Ma on połączyć systemy przesyłowe gazu ziemnego Danii i Polski. Gazociąg Bałtycki to element koncepcji Baltic Energy Market Interconnection Plan (BEMIP) – według Unii Europejskiej, priorytetowej w rozwoju infrastruktury energetycznej Starego Kontynentu. Połączenie z terminalem LNG w Świnoujściu umożliwiłoby krajom skandynawskim dostęp do globalnego rynku LNG za pomocą polskiej infrastruktury przesyłowej.
Polska inwestycja wypada, pomimo odchylenia od pierwotnego harmonogramu, cały czas bardzo przyzwoicie na tle megaprojektów LNG realizowanych w innych częściach świata. Budowa terminalu będzie trwała w sumie ok. 60 miesięcy. To czas zbliżony do budowy terminali LNG przez kraje dużo bardziej obeznane z rynkiem LNG – Japonią, czyli największym importerem gazu płynnego na świecie, z Wielką Brytanią, która przeszło pół wielu temu zainicjowała światowy handel LNG, czy z Francją. Japoński terminal Ogishima powstawał około 65 miesięcy, brytyjski Dragon - 60 miesięcy, a francuski Fos Cavou – 70.
Materiał powstał przy współpracy z Polskie LNG SA