Mazurek: Retoryka Putina stwarza dla Polski realne zagrożenie
Oskarżanie Polski o finansowanie antysemickich, nacjonalistycznych band faszystów to coś więcej niż słowne igraszki. To zapowiedź wyciągania w przyszłości konsekwencji.
Piszę te słowa na gorąco, śledząc konferencję prasową prezydenta Rosji. Logika jego rozumowania - a raczej wywodu, bo nie sądzę, by naprawdę wierzył w to, co mówił – była jasna i czytelna.
Można ją streścić następująco:
1. „Ocena tego co się wydarzyło na Ukrainie: może być tylko jedna. To jest niekonstytucyjny przewrót i zbrojne przejęcie władzy”.
2. Zamachu stanu, rewolucji dokonali nacjonaliści, antysemici i faszyści.
3. „Byli oni szkoleni w bazach Litwy, Polski i Ukrainy. Byli wyszkoleni jak Specnaz.”
Skoro tak, to – domniemuję na podstawie dotychczasowych doświadczeń – Rosja, w ramach walki z terroryzmem, ma prawo interweniować w takich przypadkach. Jeżeli więc słowa Putina należy brać serio, to Kreml wysłał nam właśnie bardzo poważne ostrzeżenie. Jeśli nie na dziś, to na przyszłość.
Nie wierzę bowiem, by kaliningradzka flota miała jutro wkroczyć do Elbląga i zwalczać tam międzynarodowy terroryzm. Wiem jednak, że jeśli polski premier i prezydent nie odetną się stanowczo od oskarżeń Putina dadzą mu dodatkowy argument do ręki: "Patrzcie, nawet nie protestowali, przyznają się.”
Oskarżanie Polski o finansowanie antysemickich, nacjonalistycznych band faszystów to coś więcej niż słowne igraszki. To zapowiedź wyciągania w przyszłości konsekwencji.
A na to Rosji pozwolić nie można.