Kto stoi za prowokacją wymierzoną w kandydata PiS na prezydenta?
Mamy coraz więcej powodów, aby pytać, czy za prowokacją wymierzoną w kandydata PiS na prezydenta stał Robert Tyszkiewicz, szef sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego. Poseł PO nie odpowiada na nasze pytania, nie odbiera telefonu, nie reaguje na mejle. Czy to dobry sposób na odsunięcie od siebie podejrzeń?
- pytają Marek Pyza i Marcin Wikło w nowym wydaniu tygodnika „wSieci”.
„Tyśkiewicz” — według Andrzeja Hadacza człowiek o takim nazwisku miał mu zaoferować pomoc prawną po prowokacji wymierzonej w ówczesnego kandydata na prezydenta Andrzeja Dudę. Z treści rozmów, które ujawniliśmy tydzień temu we „wSieci”, wynika, że mężczyzna znany jako „obrońca krzyża” spotkał się z „Tyśkiewiczem” już po awanturze, którą wywołał w dniu telewizyjnej debaty kandydatów na prezydenta 17 maja 2015 r. w siedzibie TVP. Czy Hadacz podał nazwisko prawidłowo? A może je przekręcił i chodziło mu o Roberta Tyszkiewicza?
Pytamy, ponieważ dotarliśmy do zdjęcia wykonanego przez fotografa agencji Reporter w gmachu TVP po debacie. Są na nim rozmawiający z sobą Hadacz i Tyszkiewicz. Czy to wtedy miała paść propozycja opieki prawników? - ujawniają dziennikarze.
Szef sztabu wyborczego prezydenta Komorowskiego nie odpowiada na pytania zadawane przez dziennikarzy wSieci:
Strategia chowania głowy w piasek przez posła Platformy Obywatelskiej jest dla nas niezrozumiała, budzi coraz więcej domysłów i skłania do zadawania kolejnych pytań. Tym bardziej że sprawą interesuje się już prokuratura. Ze śledztwa prowadzonego przeciwko Robertowi G. (chodzi o płatną protekcję i powoływanie się na wpływy w kilku prokuraturach w kraju) nie wydzielono co prawda osobnego wątku dotyczącego prowokacji przeciwko kandydatowi PiS, ale, jak poinformował nas prokurator Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, „przedmiotem postępowania są również kwestie wynikające z kontaktów podejrzanego Roberta G. z Andrzejem H.”
– czytamy.
Mechanizm spisku, który ujawnili dziennikarze tygodnika „wSieci” jest szokujący. Tymczasem, politycy Platformy Obywatelskiej, partii która wspierała Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich, postanowili przyjąć strategię milczenia. Nie komentują tego, że zgodnie z ujawnionymi nagraniami - wynagrodzeniem dla Hadacza za wywołanie burdy przed kamerami miała być pomoc w załatwieniu mieszkania komunalnego w Warszawie.
Ten wątek poruszono w trzecim opublikowanym przez „wSieci” fragmencie jego rozmowy z Robertem G.:
Robert G.: Dobra, dzwonię do pana koło 10 rano, dobra?
Andrzej Hadacz: Dobra, dobra, dobra.
R.G.: I się zobaczymy, no. Wie pan, ja mam przygotowane dla pana, tam były takie różne rzeczy, jeśli chodzi o ten, to lokum pańskie, dobra?
A.H.: Aha, dobra, ślicznie dziękuję, dobra.
Szokujące metody przygotowania prowokacji wymierzonej w Andrzeja Dudę opisują w najnowszym numerze tygodnika „wSieci” Marek Pyza i Marcin Wikło, w sprzedaży od 7 sierpnia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.