п»ї Krytyka WOŚP to praca organiczna Tygodnik Sieci
Autorzy 2023 - promocja!

Krytyka WOŚP to praca organiczna

opublikowano: 14 stycznia 2014

Pierwszy raz o wątpliwościach wokół WOŚP pisałem wiele lat temu. Dziś stwierdzam, że ta organiczna praca dała efekty. System nieco się rozszczelnił, sposobem działania WOŚP i przyległych firm (Złoty Melon i Mrówka Cała) zainteresowały się media także spoza konserwatywnego kręgu. Tę zmianę musi odczuwać także sam Owsiak i takie jest zapewne źródło jego coraz bardziej nerwowych i chamskich reakcji.

O Owsiaku napisałem bardzo wiele, podobnie jak inni publicyści i dziennikarze (m.in. Rafał Ziemkiewicz, Wojciech Wybranowski, Maciej Pawlicki, Michał Majewski i inni). Nie ma sensu powtarzać tych argumentów. Jest natomiast sens podsumować w punktach sytuację, poczynając od uporządkowania wątków krytyki wobec działalności Owsiaka i WOŚP.
Pierwszy wątek to ten polityczno-ideowy. Mówiąc w ogromnym skrócie – Owsiak jest sojusznikiem szeroko pojętego establishmentu III RP i w zamian za zajmowanie w kluczowych sytuacjach zdecydowanego stanowiska w kwestiach ściśle politycznych, cieszy się jego nieustającą protekcją i ochroną. 
Trzeba tu dodać kontrowersje, związane z Przystankiem Woodstock. Impreza ma jednoznaczny profil polityczny, a także antykościelny (np. Wiesław Dębski świadomie lub nie zasadniczo mija się z prawdą w swoim felietonie, stwierdzając: „[Przykościelni i kościelni] Nie mogą też wybaczyć, że ich podczepiający się pod Owsiaka Przystanek Jezus nie jest dla młodych tak atrakcyjny, jak Przystanek Woodstock”; Dębski albo nie zna historii koegzystencji tych imprez, albo świadomie kłamie).
Drugi to wątek finansowy. Tu z kolei mamy trzy rodzaje kontrowersji.
Pierwszy, obecny od dość dawna, dotyczy stosunku kosztów przeprowadzenia finału WOŚP do uzyskanych pieniędzy. Przy czym nie mówimy o kosztach, uwzględnionych w sprawozdaniu finansowym Fundacji WOŚP, ale o całości kosztów, a więc wydatkach ponoszonych przez służby w związku z organizacją i zabezpieczeniem imprezy, w związku z aukcjami (wiele z nich oznacza dysponowanie przez polityków publicznymi pieniędzmi), przez samorządy w związku z organizacją koncertów finałowych oraz przez publiczne (ale też prywatne) media w związku z transmisją finału. Takiego wyliczenia nikt nigdy nie opublikował. W grę wchodzi prawdopodobnie astronomiczna suma, która mogłaby postawić pod znakiem zapytania opłacalność całego przedsięwzięcia.
Drugi, nowszy wątek, dotyczy operacji finansowych spółek Złoty Melon i Mrówka Cała. O tym pisał we „Wprost” Michał Majewski. Pytany o działalność tych dwóch firm, Owsiak zwykle reaguje skrajnym zdenerwowaniem i obelgami.
Jest wreszcie obszar najsłabiej zbadany: przetargi na sprzęt medyczny, jego losy w szpitalach, spory Owsiaka z dyrektorami placówek o sposób wykorzystywania sprzętu.
Jednym ze standardowych argumentów przywoływanych przy tej okazji przez obrońców Owsiaka jest, że przecież wszystkie dokumenty finansowe przechodzą skrupulatną kontrolę. Oczywiście, fundacja jest kontrolowana. Tyle że – po pierwsze – nie mówimy tu koniecznie o działaniach niezgodnych z prawem, a jedynie sprzecznych z tworzonym obrazem wspaniałej i bezinteresownej imprezy charytatywnej. Tego żadna kontrola nie uwzględnia. Po drugie – trzeba być skrajnie naiwnym, aby sądzić, że jakikolwiek organ, powołany do kontroli finansowej, poważyłby się na podanie w wątpliwość finansów fundacji, cieszącej się tak potężnym zaangażowaniem państwa, którego najwyżsi urzędnicy osobiście włączają się w to przedsięwzięcie. Urzędnik, który chciałby zacząć się czepiać, musiałby być samobójcą. A i tak zostałby błyskawicznie spacyfikowany przez zwierzchników.
Powiedzmy wprost: Owsiak działa w dzisiejszej Polsce na specjalnych prawach i w takich warunkach trudno wierzyć w możliwość dogłębnej i w pełni rzetelnej werifikacji wszystkich zarzutów.
Kolejny wątek to zaangażowanie państwa. Nie chodzi jedynie o zaangażowanie finansowe, ale także symboliczne i piarowskie. Niech symbolem tego będzie pani Anna Komorowska, wrzucająca pieniądze do puszki, na co „przypadkowo” natknęła się ekipa reporterska jedynie słusznej telewizji. Niezliczone instytucje państwowe „grają” z WOŚP, angażując się znacznie bardziej niż w przypadku jakiejkolwiek innej inicjatywy.
WOŚP nie jest inicjatywą pozapolityczną. Jest ściśle wpisana w struktury III RP, a dziś idealnie wypełnia zapotrzebowanie frakcji fajnopolaków, jak ich celnie określił Rafał Ziemkiewicz. .
WOŚP i Owsiak nie funkcjonują na warunkach identycznych jak większość uczestników życia publicznego. Proszę sobie tylko wyobrazić, że jakiś działacz społeczny związany z prawicą każe wyrzucić ekipę TVN z konferencji prasowej, a następnie na wideoblogu apeluje „gońcie dziadygów!”. Następnego dnia wszystkie media głównego nurtu trzęsłyby się z oburzenia nad próbami ograniczania wolności słowa i groźbami pod adresem dziennikarzy. Gdy tak zachowuje się Owsiak wobec ekipy TV Republika – reakcji brak.
Znaczna część obrońców Owsiaka wykazuje zaangażowanie graniczące z fanatyzmem. Krytycy muszą mieć bardzo twardą skórę, bo spotykają ich obelgi i szokująca dla niewprawionych agresja. Ja sam w ciągu ostatniego tygodnia byłem już nazywany, „łysym ch…”, „śmieciem”, „zwyrodnialcem”, „padalcem” itd. Wszystko to oczywiście w ramach radości, przyjaźni, tolerancji i miłości. Nie zaskoczyło mnie to. Poziom fanatyzmu wśród kibiców pana Jerzego jest wprost proporcjonalny do ich niezdolności zmierzenia się z najprostszymi zarzutami stawianymi tej imprezie lub odniesienia się do jakichkolwiek rzeczowych argumentów. Jedyną reakcją są agresja i obelgi.
Fanatycy czują zapewne, że na takie zachowanie dostali przyzwolenie od samego świętego. Skoro w nielubianych polityków on może rzucać k…, zaś do swoich zwolenników może apelować, aby „gonili dziadygów”, czyli telewizję, zadającą niewygodne pytania – trudno się dziwić, że zwykli szaraczkowie czują się ośmieleni. Być może jest tylko kwestią czasu pojawienie się fizycznej agresji wobec krytyków Owsiaka, który te nastroje nieustannie podkręca.
Ci, którzy są w stanie zdobyć się na coś więcej, na ogół zatrzymują się na poziomie kilku powtarzanych stale klisz, całkowicie fałszywych i sprzecznych z logiką, takich jak „krytycy po prostu zazdroszczą” albo „niech najpierw zrobią coś sami, aby móc krytykować”. Te klisze podsuwa zresztą sam Owsiak. Rozprawiłem się z nimi w tym tekście. W dużej mierze jest to jednak syzyfowa praca. Fanatyczni owsiakowcy nie są w stanie zbić ani jednego argumentu, a tę intelektualną bezsilność pokrywają tępą agresją, powtarzając jak katarynka wciąż te same, dawno już obalone klisze.
Przyglądam się Owsiakowi uważnie od lat. Integralną częścią jego wizerunku i życiorysu jest działalność u schyłku Peerelu, nosząca wszelkie znamiona celowego kanalizowania buntowniczych nastrojów młodzieży z błogosławieństwem ówczesnej władzy (o tym z kolei pisał w obszernym tekście w „Gazecie Polskiej” Piotr Lisiewicz). Między innymi z tego powodu nie wierzę w romantyczną legendę dobrego Jurka, który w pierwszej połowie lat 90. nagle wpadł na pomysł, żeby pomagać dzieciom. To bajka dla naiwnych.
Rzecz w tym, że takich naiwnych jest większość i należy do nich także ogromna liczba uczestników WOŚP. Tu stawiam sprawę jasno: w większości są to zapewne ludzie pełni jak najlepszych chęci i naprawdę chcący pomagać. Im należy się szacunek. Nie należy ich jednak mylić z grupką cyników, którzy muszą doskonale rozumieć naturę przedsięwzięcia Owsiaka lub z uczestniczącymi WOŚP wielkimi firmami, które od dawna robią sobie w ten sposób zwykłą reklamę (za pieniądze swoich klientów).
Do cyników zaliczam też samego Owsiaka. Warto zwrócić uwagę, że w żadnym momencie nie próbował on nawet podjąć polemiki ze swoimi krytykami, obojętnie którego z wyżej wymienionych wątków dotyczyłyby ich zarzuty. Jego odpowiedź zawsze opiera się na kpinie, dyskredytowaniu pytających, ewentualnie obrzuceniu ich obelgami. Dlaczego? To proste: Owsiak takiej polemiki nigdy nie podejmie, bo to oznaczałoby legitymizację oponentów. A potem prawdopodobnie przegraną Owsiaka w sporze z nimi. Musi zatem trzymać się strategii rżnięcia głupa i powtarzać opowieści, że każdy, kto go krytykuje, po prostu strasznie mu zazdrości.
WOŚP jest oszustwem, ale nie w sensie prawnym. To przedsięwzięcie, służące w gruncie rzeczy czemuś całkiem innemu niż oficjalnie deklarowane cele: kanalizowaniu nastrojów, włączaniu mas ludzi w maszynerię propagandy fajnopolactwa. Jedyne pocieszenie, że niejako przy okazji w szpitalach pojawia się sprzęt medyczny.
Swoje teksty na temat Owsiaka traktuję jako pracę u podstaw. Bez emocji. Wbrew temu, co na konferencji prasowej wykrzyczał pan Jerzy, nikt nie chce niszczyć jego przedsięwzięcia. Chodzi jedynie o to, żeby zaczęło ono funkcjonować na normalnych zasadach, a nie na zasadach świętej krowy III RP. Tylko tyle i aż tyle.

Łukasz Warzecha



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła