Kościół „Wyborczej” Artura Dmochowskiego
Autor przeanalizował główne nurty podejmowane przez „Gazetę Wyborczą”, tematy związane z udziałem Kościoła w życiu Polski m.in. zaangażowanie w politykę, konkordat, kwestię aborcji. Oparł się na bardzo bogatym materiale faktograficznym, ilustrując swój tekst wieloma cytatami - prześledził setki artykułów, 7 000 numerów pisma wydanych od 1989 r.
Artur Dmochowski szuka odpowiedzi m.in. na pytania: Co łączy Adama Michnika z Jerzym Urbanem? Który z nich jest skuteczniejszy i dlaczego? Jakich metod używają przeciwnicy Kościoła
w mediach? Jakie jest drugie dno głośnych afer pedofilskich i finansowych?
Patronat medialny nad książką: „W sieci Historii”, portal rebelya.pl
- - - - - - - - - - -
GW nie jest normalną gazetą. To instytucja, która realizuje misję. Dlatego np. dziwiłem się duchownym, że piszą do medium, które walczy z chrześcijaństwem. Moje opinie przyjmowane były jednak często jako wyraz nieuzasadnionych uprzedzeń. Książka Artura Dmochowskiego pokazuje, że to nie uprzedzenia.
Jan Pospieszalski
„Ludzie z Czerskiej” nadal mentalnie tkwią w PRL-u, a ich trwający wiele lat atak na polski Kościół jest jednocześnie atakiem na fundamenty państwa. Tak odbieram główne przesłanie odważnej i cennej książki Artura Dmochowskiego.
Wojciech Reszczyński
Doktrynerzy czy fanatycy nie potrafią opisywać rzeczywistości (a cynicy w ogóle nie mają takiego zamiaru). Dla osiągnięcia swych celów posługują się insynuacjami i manipulacjami, a w miejsce faktów wprowadzają własne wyobrażenia lub uprzedzenia. Artur Dmochowski w swej znakomicie udokumentowanej książce przenikliwie przeanalizował anatomię i „wybiórczą” metodę pisania o Kościele w GW.
Jan Maria Jackowski
Patrząc na współczesną Polskę, często pytamy: jak to czy tamto mogło się stać? „Kościół Wyborczej” to wręcz kliniczna analiza zjawiska, które systematycznie zatruwa nasze umysły. Autor ukazuje proces, na który większość z nas być może nie zwracała do tej pory uwagi, a który niszczy fundamenty naszej tożsamości.
Mariusz Pilis
"Kościół Wyborczej" A. Dmochowski
Fragmenty od str. 269-272
Rozdział 19 Pedofilia, czyli cios w serce
Doprowadzenie do niemal automatycznego skojarzenia pedofilii z Kościołem i spopularyzowanie zbitki językowej „ksiądz-pedofil” to chyba największy sukces wrogów Kościoła w ciągu ostatnich kilkunastu lat. I to nie tylko w Polsce. Ta sama technika okazała się niezwykle skuteczna w wielu krajach, doprowadzając do zniszczenia lub poważnego osłabienia Kościoła, na przykład w Irlandii do niedawna najbardziej katolickim kraju Europy czy w USA.
Scenariusz jest w gruncie rzeczy prosty. Opiera się na grze na społecznych emocjach i sile oddziaływania współczesnych mediów. Najpierw wyszukuje się jednego lub kilku duchownych, których można oskarżyć o pedofilię. A jest to zawsze możliwe, bo skoro na przykład w Polsce jest prawie 30 tysięcy księży, to zwykła statystyka mówi, że musi wśród nich znaleźć się określony odsetek złodziei, alkoholików czy właśnie pedofilów. Nieistotne jest przy tym, że odsetek ten jest zwykle znacznie niższy niż w innych grupach społecznych. A wiadomo przecież, że w rzeczywistości jedynie nikła część skazanych za pedofilię to duchowni, proporcjonalnie znacznie więcej jest natomiast nauczycieli czy trenerów.
Istotne jest dla skuteczności ataku coś zupełnie innego: dominacja w mediach. Jeśli są one nieprzychylne Kościołowi, a preferencje ideologiczne większości właścicieli mediów i dziennikarzy są właśnie takie, to – jak zobaczymy – nawet jeden i to niepotwierdzony przypadek może stać się podstawą do potężnej nagonki propagandowej na Kościół. W dodatku w erze mediokracji i tabloidyzacji pedofilia jest wyjątkowo przydatnym narzędziem ze względu na niezwykle silne emocje, jakie wywołuje już samo podejrzenie o nią. Emocje, którymi, posiadając władzę medialną, można łatwo manipulować.
Metodę tę wypróbowano z powodzeniem najpierw w Stanach Zjednoczonych, a potem w wielu innych krajach. Wykorzystano przy tym błędy popełnione przez kilku hierarchów,
którzy w źle pojmowanej trosce o dobre imię Kościoła próbowali ukrywać przypadki molestowania przez duchownych. Pozwoliło to lewicowo-liberalnym mediom i politykom na przenoszenie oskarżeń i podejrzeń na cały Kościół w sytuacji, gdy przestępstwa dotyczyły faktycznie tylko kilku odosobnionych przypadków.
Dla kontrastu warto przypomnieć, że te same media pozostawiły zupełnie bez echa takie na przykład fakty, jak publiczne opisanie własnych doświadczeń pedofilskich z kilkuletnimi dziećmi Daniela Cohn-Bendita, jednego z liderów europejskiej lewicy, próbę legalizacji pedofilii przez niemiecką Partię Zielonych, skazanego za pedofilię Romana Polańskiego wręcz broniły i wybielały, a oskarżenie Woody Allena o molestowanie przez jego własną córkę przemilczały.
Trudno jednak z drugiej strony wyobrazić sobie lepszą pożywkę dla antychrześcijańskiej propagandy niż właśnie bulwersujące afery pedofilskie, nawet rzadkie i odosobnione, gdyż stoją one w jaskrawej sprzeczności z przesłaniem i powołaniem Kościoła.„Gazeta Wyborcza” stała się w Polsce głównym ośrodkiem opartej na zarzutach pedofilii ofensywy przeciw Kościołowi. Od lat stale jej przypadki wyszukuje, nagłaśnia i wciąż do nich wraca.
Początki były nieśmiałe. Już w latach 90. zaczęto zauważać, że oskarżenia o pedofilię okazują się bardzo skutecznym sposobem osłabiania chrześcijaństwa:
"Liczba wiernych opuszczających Kościół katolicki
w Austrii wzrosła gwałtownie po ujawnieniu, że wiedeński
kardynał Hans Hermann Groer w przeszłości dopuszczał
się seksualnego molestowania swych uczniów"
(16/05/1995; anr).
W Polsce pierwszym podejściem do ataku na Kościół z wykorzystaniem pedofilii była tzw. sprawa tylawska. Rozpoczęła się ona w 2001 roku, gdy GW opublikowała oświadczenie Lucyny K. („SUMIENIE NIE POZWALA MI MILCZEĆ”;„Tematy dnia”; 7/06/2001; s.2) dotyczące molestowania seksualnego dzieci przez proboszcza w podkarpackiej
Tylawie, a powraca do dziś (na przykład: SPRAWA KSIĘDZA Z TYLAWY: KOŚCIELNE „ZERO TOLERANCJI’’ NIE ISTNIEJE; 20/03/2012; Małgorzata Bujara).
65-letni proboszcz Michał M. został w 2004 roku skazany za molestowanie seksualne sześciu dziewczynek na dwa lata w zawieszeniu. Abp Michalik w jego sprawie, niestety, postąpił podobnie jak niektórzy hierarchowie amerykańscy czy irlandzcy. Nie tylko nie ukarał ani nawet nie przeniósł proboszcza M. (zrobił to dopiero po wyroku), lecz w 2001 roku napisał list, w którym wyraził współczucie i wziął go w obronę wobec wysuniętych przez GW oskarżeń. W pewnym tylko stopniu tłumaczyć go może fakt, że przestępstwa proboszcza z Tylawy także sam sąd nie uznał za zbyt ciężkie, skoro wymierzył mu stosunkowo niski wyrok w zawieszeniu.
Jednak to, co nastąpiło z walnym udziałem „Wyborczej” było medialną nagonką, absolutnie nieproporcjonalną do skali przestępstwa. Ilość tekstów i liczba padających w nich oskarżeń wywołały zatem reakcję abp.Michalika, który zadał dosyć oczywiste w tej sytuacji pytanie: „O co w tym wszystkim chodzi? Czy tylko o słuszną obronę dziecka?”.
W „Gazecie” odpowiedział mu Piotr Pacewicz: „Tak, o to właśnie. Ujawnianie krzywdy dzieci to elementarz naszej służby” („PO CO TYLE ARMAT?”; „Tematy Dnia”; 16/06/2001; s.2). Czy była to prawda? Dlaczego w takim razie „Wyborcza” nie poświęcała i nie poświęca nawet ułamka miejsca na swych łamach setkom innych przypadków pedofilii, o wiele poważniejszych, gdy dzieci były ciężko krzywdzone fizycznie i psychicznie, a przestępcy skazywani byli na długoletnie wyroki więzienia? Gdzie w takim razie troska o tamte dzieci?
Wśród niemal półtora tysiąca obecnie skazanych za pedofilię w Polsce jest zaledwie kilku księży. A przecież w „Gazecie” nie czytaliśmy prawie niczego o pozostałych ponad 1400 przypadkach, podczas gdy temat „księży-pedofilów” omawiany był w setkach tekstów. Ta dysproporcja pokazuje jasno, jakie są prawdziwe intencje tej mającej uderzyć w cały Kościół kampanii.(...)
Data premiery: 3 czerwca 2014 r.
Format: A5
Objętość: 290 str.
Oprawa: miękka
Cena detaliczna: 29,90 zł