Karnowski: I kto tu jest hejterem?
Na tle prawdziwej oferty JKM wszystkie wady innych formacji prawej strony sceny politycznej wydają się nieistotnymi drobiazgami.
Nie napisałem w czasie tej kampanii wyborczej jednego zdania o Januszu Korwin-Mikke. Nie napisał go też mój brat Jacek Karnowski. A jednak, dowiedziałem się właśnie z komentarza Tomasza Sommera, redaktora naczelnego „Najwyższego Czasu!”, że jesteśmy „prawicowymi hejterami”, którzy niszczą biednego JKM.
Sommer stwierdza:
Tego, że atakować będą Donald Tusk i jego socjalistyczna komanda, można było się spodziewać. To, że atakuje tonący Janusz Palikot i jego dziwna trzódka, to też sprawa oczywista. To, że oficerowie politycznej poprawności z TVN przedstawiają Nową Prawicę w kontekście wyczynów Rudolfa Hössa, szefa obozu w Oświęcimiu, też w sumie nie zaskakuje. Zupełnie szokujący jest jednak poziom agresji i nienawiści płynący w kierunku wolnościowców i JKM ze strony takich ośrodków jak propisowskie media braci Karnowskich, Tomasza Sakiewicza czy, niestety, „Fronda”. Dlaczego to mnie szokuje? Otóż dlatego, że ludzie z tych ośrodków mają w gruncie rzeczy podobne do naszych poglądy i zapatrywania na świat, choć pod wpływem polipoprawnego terroru boją się „głośno mówić”.
Tak na marginesie - nie rozumiem skąd nagła niechęć środowiska Korwin-Mikkego do Palikota. Były czasy, nie tak dawne, gdy Korwin chętnie się w jego towarzystwie pokazywał, tak w debatach jak na marszach promocji narkotyków. Podobnie dziwi dystans wobec niemieckich nazistów. Niech sobie Sommer poczyta JKM, bo skoro jest zaskoczony, to chyba nie czyta. Bo jeszcze za chwilę oburzy się, gdy ktoś stwierdzi, że jego lider lubi prymitywne dywagacje o gwałtach.
Ale wracając do istoty sprawy. Ów „hejt” o którym wspomina Sommer to spokojne, dziennikarskie opisywanie kolejnych występów JKM. Nasi czytelnicy doskonale wiedzą, że znajdują się na tych łamach relacje z większości politycznych wydarzeń, w tym także tych dotyczących Kongresu Nowej Prawicy. Daj Boże by inne polskie media były tak pluralistyczne jak nasze. Sytuacja w kraju wyglądałaby wtedy inaczej.