Johann: Grabarczyk chce uprawiać marną partyjną politykę
„Ministerstwo sprawiedliwości nie jest od tego, by uprawiać partyjną politykę”.
Stefczyk.info: Jako ważny sygnał została odebrana zapowiedź zmian personalnych w Ministerstwie Sprawiedliwości. Cezary Grabarczyk poinformował, że z resortu odejście wiceminister Michał Królikowski, a w jego miejsce przyjdzie prof. Płatek. To znacząca zmiana, ponieważ ci dwaj prawnicy reprezentują znacząco inne odejście do spraw aksjologicznych. Jak to zatem oceniać?
Wiesław Johann: Każdy pracodawca, każdy szef instytucji, każdy menadżer ma prawo dobierania sobie takiej kadry jaką chcę. To jest naczelna zasada, którą trzeba szanować. Jednak w tym przypadku mamy do czynienia nie ze jakimś prywatnym biznesem, ale z Ministerstwem Sprawiedliwości. Jest oczywiste, że funkcjonowanie takiej instytucji wymaga pewnej ciągłości. Urzędnicy, dyrektorzy departamentów, wiceministrowie, sekretarze stanu mają określone zadania. Jeśli się z nich dobrze wywiązują, czy bardzo dobrze, to oczywiste jest, że nie ma potrzeby ich zmieniać.
W Polsce to jednak nie działa w ten sposób.
Rzeczywiście od niemal 20 lat widzimy dziwną tendencję, by o najwyższych stanowiskach w sferze publicznej decydowała przynależność partyjna, poglądy polityczne, postawa ideologiczna. To dla mnie kryteria nie do przyjęcia, z punktu widzenia funkcjonowania państwa. Ktoś albo jest dobrym urzędnikiem, albo jest dobrym wykonawcą zadań nałożonych na resort, albo nie. Całkowicie odrzucam tezę, że poglądy polityczne, poglądy, które mieszczą się w sferze wolności sumienia, mogą być kryterium decydowania o obsadzie stanowiska w państwie. Tak być zwyczajnie nie może.
Jak zatem oceniać to, co zdarzyło się w ministerstwie?
Jak widać mamy klasyczny zabieg zmierzający do upartyjnienia ideologicznego resortu sprawiedliwości, który powinien być od tego typu zarzutów całkowicie wolny. Ministerstwo to jest powołane, by organizować prace sądów, a nie po to, by zajmować się tym, czy ktoś jest katolikiem, czy nie jest, czy ktoś hołduje zasadom gender, czy nie. Jeśli ktoś jest dobrym funkcjonariuszem publicznym, jeśli się sprawdził, a jego działania były efektywne, to dalej powinien pracować.