Jarosław Kurski jak Pawka Morozow
Muszę przyznać, że to wielkiej klasy . Niemal w żywe oczy naigrywać się z inteligencji uczestników, którzy udają albo głuchych, albo udają mało rozwiniętych i oczywisty dla dziecka szóstej klasy szkoły podstawowej fałsz przyjmują za dobra monetę.
No chyba, że uznają, iż będąc na prawach gościa, dobre wychowanie nie pozwala im podważać tego, co opowiada gospodarz, choćby były to największe bzdury. Taka kuriozalna rzecz zdarzyć się może chyba tylko podczas partyjnego spotkania Platformy, kiedy Grzegorz Schetyna mówi, że jest człowiekiem gołębiego serca, albo podczas debaty w „Gazecie Wyborczej” na temat zagłady wolności słowa w mediach publicznych, a może wkrótce i w prywatnych, o czym jestem przekonany uczestnicy tego spotkania już po cichu z obawą myślą, ale na razie jeszcze głośno tego nie wypowiadają.
Sądzę, że część też przygotowuje się na sytuację, kiedy za najmniejszą krytykę władz PiS albo prezydenta Andrzeja Dudy, bez sądu i otrzymania choćby obrońcy z urzędu, autorzy uszczypliwych uwag, wyrażających tylko gestem oznaki niezadowolenia z obecnej władzy, będą skazywani na ciężkie roboty w kamieniołomach lub wyrąb lasu w Borach Tucholskich.
W takiej oto atmosferze hipokryzja zastępcy naczelnego „Gazety Wyborczej” Jarosława Kurskiego, przez uczestników spotkania przechodzi niezauważona. Obłuda ta wylewa się szklankami, kiedy Jarosław Kurski mówi:
Ja się sam zastanawiałem, czy występować na wiecach.
Na tę wątpliwość znajduje szybką odpowiedź:
Z całym przekonaniem odpowiedziałem sobie, że tak. (…) Zaangażowanie na wiecachKOD to nie jest zaangażowanie polityczne, to jest zaangażowanie w obronie demokracji. To są dwie różne sprawy…
Jarosław Kurski chce nam wmówić, że zaangażowanie w obronę demokracji nie jest polityką. Trzeba naprawdę uważać innych ludzi za pozbawionych rozumu.
Dla mnie najbardziej przykre jest zachowanie Jarosława Kurskiego jako człowieka. Kiedy jedna z uczestniczek panelu mówi:
Żałuję Jarku, że tu nie ma twojego brata, bo chciałabym z nim porozmawiać o TVP, ten odpowiada: - Ja tam nie żałuję.
Dno zaś jako człowiek osiągnął, mówiąc do tłumu w czasie demonstracji Komitetu Obrony Demokracji:
Nie wszyscy Kurscy są do kitu.
To brzmi mniej więcej tak, jakby mówił:
Cóż ja na to poradzę, że mam rodzonego brata do kitu.
Boże, że też tacy ludzie kierują wpływowi mediami. Że też tacy ludzie kształtują charaktery młodego pokolenia. Czy może być większy koszmar?
Jerzy Jachowicz