Janecki w "Sieci" o lekcji z Rzeszowa
Opozycja chce wygrać wybory w 2023 r. dzięki wielkim miastom. PiS może się obronić dzięki wsiom i mniejszym miejscowościom – sytuację po wyborach w Rzeszowie analizuje Stanisław Janecki na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
Publicysta zauważa, że sukces Konrada Fijołka w wyścigu o fotel prezydenta Rzeszowa wynika m.in. z tego, jak do tej pory głosowali wyborcy w tym mieście. Prawica przez wiele lat nie mogła pokusić się w tym mieście o zwycięstwo. Przed 13 czerwca 2021 r. nie było w Rzeszowie głosowania na zasadzie antypis, a za takie trzeba uznać wystawienie wspólnego kandydata Koalicji Obywatelskiej (KO), Lewicy, Koalicji Polskiej oraz Polski 2050. Z tego punktu widzenia wynik Konrada Fijołka nie jest wcale imponujący, jeden kandydat ZP też najpewniej nie dałby rady doprowadzić do drugiej tury. W Rzeszowie nic się od 2002 r. zasadniczo nie zmieniło, gdy chodzi o preferencje wyborcze. Ale politycy opozycji przedstawiają wygraną Fijołka w Rzeszowie jako przełom, jako wielki krok do odzyskania władzy w całej Polsce - czytamy.
Według Stanisława Janeckiego strategia polityków opozycji na zjednoczenie, nie wszystkim ugrupowaniom może przynieść korzyści. Spoiwo w postaci antypisu nie oznacza wielkiej koalicji w wyborach parlamentarnych w 2023 r. Presja na to, by taką koalicję zawrzeć, także płynąca z Berlina i Brukseli, ale przede wszystkim ze strony liberalno-lewicowych mediów będzie wielka, lecz szansa na jej zawiązanie wcale się po wyborach w Rzeszowie nie zwiększyła. Głównie dlatego, że w takiej koalicji mniejsze ugrupowania tracą tożsamość, wpływy i pieniądze. Najbardziej zainteresowana wielkim sojuszem wyborczym opozycji jest Koalicja Obywatelska, która w sondażach najwięcej traci – stwierdza autor. Dodatkowo wynik ostatnich wyborów w Rzeszowie niekoniecznie odmienił sytuację lewej strony sceny politycznej. Lewica i Koalicja Polska po wyborach w Rzeszowie wcale nie nabrały chęci do tworzenia jednego wielkiego bloku na wybory w 2023 r., gdyż w stolicy Podkarpacia tylko się podpięły pod zwycięzcę i propagandowo wykorzystały sukces, faktycznie nic dodatkowo nie zyskując, gdy chodzi o udział w rządzeniu – czytamy.
Autor tekstu pisze, że kluczowe z perspektywy opozycji są duże metropolie miejskie. Tamtejsi mieszkańcy przeważnie krytycznie patrzą na konserwatywne partie. Wybory w Rzeszowie potwierdzają, że wyborcy wielkomiejscy nie głosują w większości, kierując się kwestiami rozwojowymi (modernizacyjnymi), lecz najważniejsze są dla nich czynniki ideologiczne. W miastach działa więc coś w rodzaju napiętnowania za opowiadanie się za tradycyjnymi wartościami, dlatego nawet część wyborców prawicowych dla świętego spokoju głosuje tak, jak ci postępowi. Rzeszów zdaje się potwierdzać, że Porozumienie Jarosława Gowina nie ma większego wpływu na elektorat wielkomiejski, przedsiębiorców i wolne zawody, choć adresuje do nich swoją ofertę i deklaruje się jako ich rzecznik oraz obrońca. Mimo to w zdecydowanej większości ci wyborcy nie głosują na Zjednoczoną Prawicę (w 2019 r. 39 proc. z nich głosowało na KO).
Więcej o tym, jak kształtują się preferencje polityczne w Polsce w najnowszym numerze „Sieci” dostępnym w sprzedaży od 21 czerwca br., także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.